Dearien - 2012-02-12 19:34:04

Marco zamieszkiwał sporych rozmiarów piętro kamienicy. Gdy Dearien dowiedział się o prywatnej latrynie i dopływie bieżącej, a do tego ciepłej wody, zbladł.
- Stary, jak żeś uzbierał fundusze na takie gniazdko?...
- Kosztowało mnie to grosze. Spójrz, tuż za oknem masz bramę do getta nieludzi. Za mieszkanie o takim ulokowaniu nie trzeba wiele płacić. Nikt nie chce tu żyć. - odpowiedział Marco, gdy rozpakowywał świeżą paczkę herbaty. Dearien dałby sobie rękę uciąć, że takie same paczki widział wcześniej na wozie jednego z kupców.
- To wszystko wyjaśnia... - rzekł korsarz - I dobrze. Nikt nam nie będzie przeszkadzał, a i do Wiewiórek blisko.
Złodziej stanął jak wryty. Dobrze wiedział, że jego znajomy chce współpracować z nieludźmi, jednak ta myśl za każdym razem przyprawiała go o dreszcze.
- Ładna kostka. - Marco zwrócił się do Helyasa, który zdążył już rozsiąść się na kanapie i brzdąkał na swojej lutni. Sam trochę gram, ale idzie mi beznadziejnie. - uśmiechnął się.
- Znasz kogoś z nich? - uparcie drążył temat pirat.
- Nieosobiście... Wiem, jak dotrzeć do ich kwatery. Na pewno chcesz się w to włączyć?
- Na pewno. Marco, widziałeś jak oni są tu traktowani? Nie jestem jakimś wojownikiem pokoju, ale trochę humanitaryzmu, psiakrew, jest potrzebne!
- Jak tam sobie chcesz...
- Jeśli wesprzemy nieludzi to na pewno zarobimy, a do tego sumienie przestanie Cię dręczyć...
- Sumienie mnie nie dręczy! - Marco aż podskoczył, co spowodowało wylanie się zawartości czarki na podłogę. Wrzątek wyparował w przeciągu sekund.
- Daj spokój! Bezczelnie robisz ludzi w chuja, okradasz ich. Napotkane bezdomne dziewki mamisz obietnicami miłości i życia w dostatku, po czym chędożysz i zostawiasz. Chłopie, jesteś najzwyklejszym w świecie skurwielem!
Marco milczał, cały czas mieszając herbatę w czterech kubeczkach.
- Ale zostaniesz usprawiedliwiony przed panteonem bogów, jeżeli przyczynisz się do utrzymania równowagi na tym świecie - ciągnął pirat - a wtedy do końca Twego wesołego życia będziesz robił to, na co masz ochotę.
- Właściwie... - podrapał się w brodę złodziej, nieco ujęty słowami kolegi.
- No, mówiłem! Chodź, napijemy się czegoś i trochę zrelaksujemy. - Dearien odebrał Marcowi dwa kubki, po czym ruszył z nimi w kierunku stołu, gdzie Dralann patrzyła się z politowaniem na pirata. Niewątpliwie bawiły ją jego moralne wywody. Cała czwórka usiadła i gdy każdy upił pierwszy łyk, przemówił korsarz:
- Ostateczne rozstrzygnięcie. Helyasie, Dralann... macie coś  przeciwko akcji z Wiewiórkami?

c4wjajach - 2012-02-13 18:55:36

Bard zaklął głośno wydając niepasującą nutę w melodii. Odłożył instrument, a kostkę włożył do kieszeni.
- Ja mam tych całych bogów, czyszczenie sumienia i tym podobne mam głęboko w rzyci, ale pieniądz jakiś by się przydał a i tematu do pieśni nadal nie mam... Czemu nie? A do nieludzi nic nie mam, z paroma krasnoludami nawet podróżowałem raz.*
Tak naprawdę miał tylko nadzieję, że nie wyruszają w tej chwili. Mebel Marco był taki wygodny... Ziewnął szeroko. Dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego, jak dawno nie spał w normalnych godzinach (Tak od północy do południa :)).
- To wy z Dralann i Marco się naradzajcie a ja chwilę odpocznę.- nasunął kapelusz na oczy i usadowił się na wpół leżąco.


*Z tymi kupcami co na początku im sake podprowadził :D


Dearien x
Helyas x
Dralann
(Heian)

Sarumo - 2012-02-14 17:32:29

-Euki... ye, yenie, ho tfi a eb ało?- Wypluła bandaż, którym oplatała swoje ramie po bark - Chuj! Chcesz pomagać nieludziom? Z takim jednym lichem, wyjątkowo paskudnym podróżowałeś dniami i nocami to nawet się sucharem nie podzielił!
Sięgnęła po spirytus na szafce dearienowego znajomka i polała nim ranę.
-Bo widzisz...- łypnęła groźnie na gospodarza, którego, sądząc po minie zirytowała tak wielka strata dobra materialnego- to fakt, brzydko z ich strony. To znaczy z naszej strony... naszej? Cóż za nietolerancja! Cóż za pogarda! I co, Dearienie, wybawisz świat od tej wstrętnej pogardy? Twój towarzysz nie udowodnił ci, że to gra nie warta świeczki? Jeśli chcesz... masz jakiś plan? Myślisz, że nasze siły tak strasznie potrzebne są nieludziom? Myślisz, że nie zostawią cię, gdy sytuacja będzie tego wymagała? Haha, Dearienie. Ty jesteś ludziem. Co będziesz z tego miał... poza łaskawością niebios uraczonych dobrocią twego serca?- tu zachichotała i spojrzała wymownie na znajomego pirata- oraz czystym sumieniem? Ha!... Helyasie, ty obsrano kupo gówna, zagraj coś ładnego.

Dearien - 2012-02-18 14:59:11

Nieco zakłopotany pirat spojrzał na Dralann. Chciał ją przekonać...
- Masz rację. Po kiego grzyba mam narażać się, pomagając plugawym nieludziom? Lepiej wrócę do swojego domku na wsi, pobawię się z dziećmi, poćwiczę z pierworodnym szermierkę a potem legnę na łożu z żoną... A, byłbym zapomniał, nie mam domu. Więc może wraz z Marco pójdziemy złożyć zeznania? Wydamy Scoia'tael i zgarniemy nagrodę!... A nie, prawie zapomniałem,  jesteśmy poszukiwani przez tutejsze władze, które nie powiesiły nas tylko dlatego, że mają na głowie inne sprawy. Widzisz, Dralann? Nie mam nic lepszego do roboty. Na pewno wpadnie jakiś grosz, może się czegoś nauczę, a i uspokoić sumienie warto. Przy moim trybie życia to ważna rzecz, bo nigdy nie wiem, kiedy przyjdzie mi stanąć przed straszliwym i okrutnym sądem. A Monocearost, który tak mnie lubi, nie ma znaczącego głosu w tej rządnej krwi radzie. - Upił łyk herbaty podnosząc kubek wysoko, aby ukryć krople potu na czole i wypieki na policzkach. Ze zdenerwowania. Gdy opuścił naczynie ponownie spojrzał na Dralann. Była niewzruszona. Westchnął ciężko i powiedział - Moje pieprzenie o własnym miejscu na świecie i sądzie bożym cię nie ruszyło, co? Taa, tak myślałem.
Marco widząc, że jego przyjaciel sam niezbyt przejmuje się twierdzeniami, którymi przed chwilą go faszerował, naburmuszył się i zadarł głowę jak obrażona, siedmioletnia księżniczka.
- Daj spokój, piracie, odpuść sobie, bo gówno mnie twoje wywody obchodzą.
Helyas, który dyskretnie posuwał palcami po strunach parsknął śmiechem. Marco spojrzał po swoich gościach niepewnie.
- Ja i tak mam zamiar pomóc nieludziom. Kiedyś krasnolud poczęstował mnie piwem. To wystarczający powód. A lubię cię, więc miło by było pomagać nieludziom wspólnie. Możesz przystać na taki układ, albo zaproponować ciekawsze zajęcie. Tylko takie, żeby koiło sumienie. - spojrzał złośliwie na Marco, który udał, że nie słyszy.

Sarumo - 2012-02-19 13:30:18

Spuściła wzrok. Nie dlatego, że dotarły do niej refleksje dearienowej przemowy. Spuściła wzrok, bo nie miała nic lepszego do zaproponowania. Nagle przeszło jej przez myśl, że przecież ona nie jest ścigana przez prawo. Prawo przecież myśli, że zwierz, który zabija ludzi polujących lasach nad jeziorem Ros* zapadł w sen zimowy. Prawo nie zabroni jej przechadzki po mieście i wypicia tego i owego. Z drugiej strony nie prawo, lecz okoliczne chamstwo mogłoby pomylić ją z krasnoludem. A wtedy nici z picia.
Westchnęła głęboko i położyła na koślawym krześle.
-E, niech ci będzie- machnęła rękom.



*-tak, kurde, jest takie jeziorko

Dearien - 2012-02-23 06:43:27

- To świetnie. Marco, nie dąsaj się i rusz swoją oczekującą uspokojenia wyrzutów dupę! Przynieś nam po kielonku, i nie skąp czegoś mocnego. - pirat, wyraźnie zadowolony z siebie, położył nogę na nogę rozpierając się na kanapie. - Myślałem, żeby iść do Wiewiórek jutro, z samego rana. Gdy nad miastem, unosić się będzie ciężka i zimna mgła. Wtedy przenikniemy do kryjówki Scoia'tael. Przystając do komanda możemy zmienić sytuację i wywalczyć dla Starszych Ras humanitarne trak....
- Dearien? - Sarumo upiła już spory łyk ze szklanki, która przyniósł Marco.
- Tak?
- Przestań pierdolić i golnij sobie.
Posłuchał jej.

www.plr.pun.pl www.shinsoo.pun.pl www.lunamt2board.pun.pl www.podbociankiem.pun.pl www.pixelart.pun.pl