Ogłoszenie


#1 2011-07-30 15:30:18

 Amras Helyänwe

Administrator

7892318
Skąd: Stamtąd
Zarejestrowany: 2010-07-24
Posty: 3484
Punktów :   -7 
.: Tu eşti dragostea vieţii mele.

II - Karczma

Znowu najpierw info

To nasz pierwszy rozdział. Nie będzie jeszcze pisany w sposób tradycyjny, lecz różniący się troszkę. To już jednak jednocześnie ostatni taki przystanek przed prawdziwą podróżą. Ostatni raz też daję Wam jakiekolwiek wskazówki jak pisać, potem będzie już absolutnie całkowita dowolność, zero liniowości

Niech każdy z Was opisze teraz karczmę oczami swojego bohatera. Niech wplecie jakąś interesującą, może ciekawą historyjkę. Może podejdzie do niej jakiś pijaczek, który za pajdę chleba opowie interesującą historię? Może ktoś będzie miał jakieś informacje w sprawie podpalenia pewnego statku w dokach...? Kto wie?
Opowieść swoją zostawcie w jakimś neutralnym momencie. Możecie też poszukać tutaj jakichś zadań pobocznych.
Sprawa moja i karczmarza to wstęp do głównego zadania tej przygody
Gdy przejdzie już kolejka opisów karczmy, staniemy przed wyborem, który może zmienić nasze życie...

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/a/a1/PL_Gloger-Encyklopedja_staropolska_ilustrowana_T.2_212-1.jpg
Karczma wydała się być przytulna, choć niezbyt bogata. Od wejścia już uderzyło go panujące wewnątrz, przyjemne ciepło i zapachy z kuchni. Rozejrzał się po głównej sali. Z lewej były drewniane schody, prowadzące do pokojów wynajmowanych przez karczmarza, po prawej szynkwas, za którym stał karczmarz wycierający kufle. Gospodarz był raczej niewysoki, łysiejący, o słusznej posturze i przyjaznych oczach.
Amras ruszył w jego kierunku.
- Jest Est Est z Toussaint i kawior?
Karczmarz popatrzył na niego ze zdziwieniem.
- Nie ma...
- To poproszę gruszki w occie i miód.
Karczmarz wziął się za realizację zamówienia, a elf rozejrzał się za wolnym miejscem. W karczmie było dużo ludzi.
Ruszył ku wolnemu miejscu w kącie. Okej, wolne, pomyślał. Aragorna dziś nie ma.¹
Czekając na jedzenie, przyjrzał się dokładniej karczmie. Zbudowana była z solidnych, drewnianych bali, ściany zdobiły rozmaite trofea. Największe wrażenie robiła głowa jelenie o bardzo rozłożystych rogach, powieszona na honorowym miejscu nad kominkiem. Przy nim natomiast wesoło bawiła się gawiedź.
- Tatku! Co najpiękniejszego zrobiłeś w życiu? - zapytała jedna z dziewczynek niskiego, krępego jegomościa w eleganckim, choć nieco już przestarzałym ubraniu.
- No na pewno nie dzieci... - rzucił półgłosem mężczyzna, bardziej do siebie.
Elf zachichotał. Widocznie córka mocno już dała się we znaki swojemu tatusiowi.
Po kilku chwilach przyszła młoda, ładna dziewczyna z tacą, na której były jego gruszki i miód. Postawiła to przed nim, uśmiechając się smutno. Miała ładną twarz.
- Ile? - wykrztusił w końcu z siebie Amras. Nie potrafił zdobyć się na więcej.
- Siedem denarów - rzekła, a uśmiech nie znikał z jej pięknej twarzy.
Podał jej dziesięć monet.
- Dziękuję - powiedziała, rumieniąc się lekko.
- Macie tu wolne pokoje?
- Och, z tym musicie udać się, panie, do ojczulka - mówiąc to, wskazała karczmarza.
Dziewczyna odeszła, kołysząc biodrami. Dopiero gdy oddaliła się na znaczną odległość Amras wstał i podszedł do lady.
- Jest wolne miejsce na noc? - rzucił krótko.
- Tak. Jeden denar za noc we wspólnej izbie, trzy w osobnym i siedem w osobnym luksusowym pokoju.
Amras kalkulował w pamięci. Zastanawiał się, co może spotkać w izbie noszącej szumne miano 'luksusowa' za zaledwie siedem monet.
- Wezmę tę luksusową, na jedną noc. Płatne z góry?
- Tak - padła odpowiedź. - Panie...
Karczmarz zawahał się. Zmierzył swojego rozmówcę z góry do dołu przeszywającym wzrokiem. Widocznie walczył z czymś w sobie.
- Jesteście godni zaufania?
- Nie mnie to oceniać - odpowiedział Amras, nieco zaskoczony takim pytaniem.
Gospodarz westchnął, spodziewając się takiej odpowiedzi.
- Chodźcie tedy za mną. Tylko błagam, nie napomykajcie nikomu o tym, co zara obaczycie.
Ruszył za karczmarzem, bardzo zaintrygowany. Ten prowadził go do kuchni, następnie przez dębowe drzwi, do izby prywatnej. Amrasa uderzył mdły zapach ziół i kadzideł.

¹ Humor sytuacyjny, buehehe xd


-----------------------------------------------------------------------------------------------



http://oi62.tinypic.com/lzmtx.jpg

___

A ja? Czym ja jestem?
Kto krzyczy? Ptaki?
Kobieta w kożuszku i błękitnej sukni?
Róża z Nazairu?
Jak cicho!
Jak pusto. Jaka pustka!
We mnie..."
___

Offline

 

#2 2011-07-30 17:50:12

 c4wjajach

Użytkownik

48946049
Skąd: Za daleko...
Zarejestrowany: 2011-05-28
Posty: 2546
Punktów :   -1 
.: spam-master

Re: II - Karczma

Karczma nie miała w sobie nic szczególnego. Jakieś trofea myśliwskie na ścianach stanowiły chyba najlepszą ozdobę. Tłum klientów nie był zbyt duży. Helyas rozejrzał się chwilę po czym podszedł do krępego karczmarza.
Macie coś dobrego do jedzenia?- zapytał
- To zależy, a co pan chce?- odparł uśmiechając się człowiek.
- Jakieś mięso. Wie pan, z kury, świni, dzika, człowieka...- przy ostatnim słowie zaśmiał się żartobliwie.
- Mamy wszystko co pan wymienił z wyjątkiem człowieka.
- Jadłem niedawno. Daj pan dwa udka kury i trochę chleba.
- Coś do picia?
- Nie dzięki.
Karczmarz lekko zdziwiony i rozweselony z powodu żartów padających z ust gościa przekazał zamówienie kelnerce.
Bard usiadł przy najbliższym stoliku i wyjął spod płaszcza sake podebrane po kryjomu kupcom z którymi niedawno podróżował.
Postawił średniej wielkości butelkę na blacie i czekał na jedzenie.
Wreszcie kelnerka przyniosła zamówienie. Helyas spojrzał na nią z uśmiechem i powiedział:
- Nie wiedziałem, że tu jedzenie podają nimfy?! Ile płacę?
Dziewczyna zaśmiała się i odparła:
- 9 denarów...
Bard podał jej pieniądze i podziękował. Kiedy kelnerka odeszła, zaczął jeść. Kiedy zjadł, zachciało mu się pić. Napił się "kilka" łyków po czym...

Helyasa obudziło czyjeś szturchnięcie.
- Przepraszam, ale za nocleg trzeba zapłacić.
- Eee?
- Mówię, że za nocleg się płaci!- lekko rozbawiony karczmarz potrząsnął bardem jeszcze mocniej.
- Ile?
- Jednoosobowy za 7 denarów czy wieloosobowy za 1? Chyba nie chce pan spać tutaj...
- Nie martwcie się, nie chcę. Który bliżej?
- wieloosobowy.
Helyas zajęczał cicho.
- To znaczy... jeszcze nikt w nim nie śpi ale może ktoś dojść... zawsze może pan spać w jednoosobowej izbie.
- Biorę ten... bliższy.
- Skąd pan wziął tak mocny trunek?
- Długo by gadać.- odparł po czym wstał i poszedł za karczmarzem do izby wpadając po drodze na dwa stoliki i ścianę...

W izbie było kilka łóżek i małe stoliki z naszykowanymi świecami. Helyas wyjął z kieszeni paczkę kadzidełek i... nie zdążył odpalić. Padł na łóżko. Już spał.

Offline

 

#3 2011-07-30 19:13:37

 Radosny Rabarbar

http://oi60.tinypic.com/2zp2j5c.jpg

13204951
Skąd: Tam,gdzie diabeł mówi dobranoc
Zarejestrowany: 2011-04-12
Posty: 2502
Punktów :   -17 
WWW

Re: II - Karczma

Wnętrze karczmy nie wyróżniało się niczym szczególnym – ot, wszędzie drewno, kilka myśliwskich trofeów na ścianach i smakowite zapachy dochodzące z kuchni. Yevereth stała chwilę niezdecydowana.
   - Miskę gulaszu i kufel piwa– rzuciła do niskiego karczmarza. – Poproszę – dodała po chwili.
   Karczmarz spojrzał na nią dziwnie. Nieczęsto zdarza się, żeby kobiety kupowały tu piwo.
   Wiedźma zmierzyła wzrokiem wiszącą na ścianie głowę jelenia, po czym usiadła niedaleko kominka.
    Po chwili niewysoka, szczupła dziewczyna podeszła do niej z tacą.
   - Ile się należy?
   - 5 denarów – odparła dziewczyna radośnie.
   - Noclegi w jakiej cenie? – zapytała podając jej należną sumę.
   - We wspólnej izbie za denar, osobne pokoje za trzy.
   - Niech będzie jedno miejsce we wspólnej. – rzuciła zrezygnowanym tonem. Trzeba oszczędzać.
   Kończąc posiłek zauważyła niskiego starca idącego w jej stronę. Mężczyzna zatrzymał się i zmierzył ją wzrokiem.
   - Ja cię znam, Reva – powiedział spoglądając jej w oczy, po czym odszedł w stronę drzwi. Nie znała go. Nie potrafiła sobie nawet przypomnieć, czy kiedykolwiek go spotkała
   Reva. Tak ją nazywano, kiedy była jeszcze dzieckiem...
   Westchnęła, po czym wstała i poszła w stronę wspólnej izby.

Offline

 

#4 2011-07-30 22:34:38

 Szifer

Użytkownik

9810473
Zarejestrowany: 2011-02-06
Posty: 5022
Punktów :   -5 

Re: II - Karczma

Sigion wszedł do karczmy. Nie spodziewał się tu jakichś tłumów i miał rację. Gościło tu niewiele osób. Kiedy wchodził, w drzwiach potrącił go jakiś starzec. Przezornie sprawdził czy ma wszystko przy sobie. To nie był jeden ze złodziei, których ostatnimi czasy było coraz więcej. Rozejrzał się po izbie. Starego odprowadzała wzrokiem jakaś młódka stojąca przy ladzie. Na jednym ze stolików spał jakiś mężczyzna, chyba bard. Miał ze sobą lutnię. W kącie, tam gdzie początkowo miał zamiar usiąść siedziała jakaś postać. Nie chciała rzucać się w oczy, tak jak i on, jednak poznał, że był to elf. Nie miał nic do elfów i innych nieludzi. Sam wychował się wśród krasnoludów. Zdjął kaptur. Włosy spłynęły luźno na plecy. Związywał je tylko, kiedy był do czegoś najęty. Po jego twarzy widać było, że jest młody, jednak we włosach widać było delikatne pasemka siwizny. Był pewien, że już za kilka lat jego włosy będą całkiem białe. Rozejrzał się ponownie, tym razem nie po osobach, a po pomieszczeniu. Nie było zbyt wielkie. Na ścianach wisiały trofea, jednak nie było to coś specjalnego. Nic nie przyciągnęło jego uwagi. Podszedł do lady, usiadł obok dziewczyny. Nie miał zamiaru rozpoczynać konwersacji, a i ona nie wyglądała na chętną do rozmowy. Za chwilę przyszedł karczmarz.
- W czym mogę pomóc? - nie wyglądał podejrzanie. Był niższy od Sigiona, ale zaledwie o kilka centymetrów, głowa zaczęła mu łysieć. Jak większość karczmarzy mógł pochwalić się niezbyt małym obwodem.
- Szukam pracy. Może mógłbym znaleźć coś u Ciebie? Lub może znasz kogoś, kto potrzebuje pomocy? - jego ton nie zdradzał niczego, mówił spokojnie. Spojrzał właścicielowi gospody w oczy - Jestem najemnikiem. - powiedział niemal szeptem. Karczmarz spojrzał na niego z trwogą. Po chwili ciszy postanowił odpowiedzieć.
- Niestety nie znam nikogo takiego, a i sam nie potrzebuję naj... pomocnika. Jednak jeśli poczekasz do wieczora przyjdzie tu więcej ludzi. Jeśli któryś będzie o coś pytał, to wyślę go do Ciebie. - spojrzał błagalnie na Sigiona - Tyko proszę. Nie chcę tu kłopotów. - Chłopak uśmiechnął się do karczmarza w taki sposób, żeby to wyglądało na dosyć miły uśmiech. I w zasadzie był szczery. Grubszy mężczyzna wzbudził w nim zaufanie.
- Nie obawiaj się ziomku. Nie jestem zbyt narwany. A skoro i tak muszę poczekać, to zjadłbym coś. Zjadłbym kurczaka i popił piwem. Zakładam, że nie macie tu krasnoludzkiego ale?? - karczmarz przecząco pokręcił głową. Nie był już tak spięty, jak wtedy, kiedy usłyszał o profesji swojego klienta.
- Słyszałem, że jest dobre, jednak nie wszyscy tolerują tych, którzy handlują z nieludźmi. Rozumiesz, panie.
- Nie szkodzi. Poproszę piwo, jakie tam masz na składzie ziomku. Ile mnie to będzie kosztować?
- 7 denarów, panie. - Sigion zaczął odliczać monety, ale zapytał jeszcze.
- Czy macie tu jeszcze wolne izby?
- Tak, panie. Nocleg we wspólnej kosztuje 1 denar, w osobnej 3 denary, a w ekskluzywnej 7 denarów. - chłopak odliczył 10 denarów i podał je gospodarzowi.
- Wystarczy mi nocleg we wspólnej, jednak masz za chęć pomocy w poszukiwaniu pracy. - uśmiechnął się szczerze do karczmarza - Miejmy nadzieję, że się uda. Myślę, że obaj na tym zyskamy.
- Dziękuję panie. - Karczmarz odszedł bardzo zadowolony. Wyszedł za drzwi, prawdopodobnie kuchenne.
     Sigion rozejrzał się w poszukiwaniu wolnego stolika. nie było miejsc w cieniu. Więc nie będzie mógł obserwować całego pomieszczenia, tak jak to zamierzał robić. Usiadł więc przy palenisku. Skoro nie może mieć wszystkiego niech mu przynajmniej będzie ciepło. Z rozbawieniem spojrzał na barda, przed którym stała odkorkowana butelka. Z odległości czuł, że bard pił sake. Z zaciekawieniem obserwował elfa, nie dał jednak jednak tego po sobie poznać. Jedzenie podała mu dziewczyna, prawdopodobnie córka karczmarza. Uśmiechała się do niego, jednak widać było, że ma smutne oczy. Podziękował i zaczął jeść. Teraz wystarczyło poczekać do wieczora...


https://scontent-arn2-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xaf1/v/t1.0-9/12366224_963531483722707_6375285450185723831_n.jpg?oh=cc08e9a6a1a9d6bb7f613cf50b9847d7&oe=571886AD

Offline

 

#5 2011-07-31 22:30:25

 Wilk

Moderator

2107395
Zarejestrowany: 2011-06-03
Posty: 1277
Punktów :   

Re: II - Karczma

Otwierając drzwi uderzyła w niego fala gorąca. Otrząsnął się i wszedł do środka, rozglądając się na boki.
    Karczma wydawała się przytulna, był w niej oblężony przez ludzi kominek, z którego emanowało przyjemne ciepło. W izbie siedział spory tłum różnego rodzaju osobników. Garvey zauważył elfa, raczej niespotykanego tutaj przybysza. Zwrócił też uwagę na jakiegoś osiłka siłującego się z kimś na rękę, śpiącego barda z lutnią i młodą, ładną dziewczynę, która krzątała się z tacą. Mag postanowił coś zjeść i przespać się, aby jutro móc pomyśleć o kolejnych dniach. Podszedł do krępego karczmarza i spojrzał mu w oczy.
- Ile kosztuje nocleg? – spytał całkiem przyjaznym tonem.
- Denar za jedną noc we wspólnej izbie, trzy za osobny pokój – odpowiedział karczmarz nie spuszczając wzroku.
- Hmm… Niech będzie wspólna, trzeba oszczędzać. – mruknął mag i dyskretnie spojrzał w miejsce, gdzie trzymał sakiewkę. - Do tego poproszę kurczaka i duży kufel piwa.
- Zaraz zostanie podane.
    Garvey odszedł od szynkwasu i przysiadł się do siwego starca garbiącego się nad ławą, chowając kostur. Na widok czarodzieja mężczyzna skulił się jeszcze bardziej, lecz widząc, że ten nie chce mu nic zrobić starał się wyprostować. Po chwili ośmielił się zapytać:
- Gra waćpan w kości?
    Mag zastanowił się chwilę.
- Gram, ale nie z byle kim. Pieniądze masz?
- A mam, panie, mam. Niewiele tego będzie, ale na grę starczy.
- Wyciągaj je.
    Do czasu, gdy podano mu jedzenie, Garvey wygrał sporo kolejek. Nie oszukiwał, nie używał do tego magii, po prostu był to jego szczęśliwy dzień.
- Razem z noclegiem trzy i pół denara – ze skupienia wyrwał go piękny, kobiecy głos. Przed nim stała ładna dziewczyna, którą wypatrzył już przy wejściu. Uśmiechała się do niego jednym z cudowniejszych uśmiechów, jakie kiedykolwiek widział. Odliczył ze sporego stosu monet znajdujących się na ławie pięć denarów i podał córce karczmarza. Od razu wypatrzył podobieństwa łączące ich i nie miał wątpliwości co do więzów krwi.
- Dziękuję – dziewczyna zarumieniła się lekko, postawiła przed nim wypełniony do pełna kufel oraz kurczaka i odeszła.
    Garvey był głodny, więc szybko zjadł potrawę, popijając co chwila piwem.
- Chyba już starczy gry? – zapytał siedzącego naprzeciw starca, który zmarkotniał patrząc na przegrane pieniądze. Siwy pokiwał głową i spuścił głowę. – Wiesz, jak daleko jest stąd do Tretogoru?
- Jakieś 95 mil - wychrypiał starzec, podparł się rękoma, wstał i odszedł, kiwając się raz w lewą stronę, raz w prawą.
    Mag przeliczył monety i wsypał je do sakiewki. Zamówił kolejne piwo i czekał samotnie na cudowną dziewczynę, by sycić się samym jej widokiem. Nie zamierzał nic robić, był zbyt wrażliwy na piękno, by je niszczyć, chociaż córka karczmarza sama próbowała go kusić.

Ostatnio edytowany przez Wilk (2011-07-31 22:32:10)

Offline

 

#6 2011-08-02 16:43:09

 Amras Helyänwe

Administrator

7892318
Skąd: Stamtąd
Zarejestrowany: 2010-07-24
Posty: 3484
Punktów :   -7 
.: Tu eşti dragostea vieţii mele.

Re: II - Karczma

Nagle elf, który wcześniej wyszedł z karczmarzem na zaplecze, wypadł przez drzwi kuchenne. Począł wodzić rozgorączkowanym spojrzeniem po zgromadzonych ludziach w sali, jakby szukając kogoś. Widać było na jego twarzy zdenerwowanie i jakby niepokój.
Wreszcie jego wzrok zatrzymał się na postaci w ciemnych szatach, siedzącą na samotnie na ławie. Ruszył zdecydowanie w jego kierunku, brutalnie torując sobie drogę przez środek izby. Jakiś człowiek zaklął szpetnie, wylewając przez elfa swój trunek.
Sigion starał się przysłuchiwać rozmowie, jednak siedział za bardzo oddalony. Jego słuch, mimo że wyczulony, zdołał wyłowić jedynie strzępki dyskusji. Padały słowa takie jak "pomoc", "kuchnia" i "śmierć".
Amras stanął przy podróżniku z kosturem i nachylił się. Rozmawiali o czymś, żywiołowo gestykulując i pokrzykując cicho. Wyglądało na to, że elf stara się go do czegoś przekonać.
Wreszcie oboje stanęli i mag ruszył z lekkim zawahaniem w ślad Amrasa do kuchni. Ludzie zgromadzeni w karczmie nie zwrócili większej uwagi na ten incydent. W końcu, niemal codziennie ktoś z kimś się kłócił. Zainteresowanie straciła także dziatwa, dotąd obserwująca wnikliwie sprzeczkę. Gdy jednak jasnym stało się, że mordobicia nie będzie, powróciła do zabawy.


-----------------------------------------------------------------------------------------------



http://oi62.tinypic.com/lzmtx.jpg

___

A ja? Czym ja jestem?
Kto krzyczy? Ptaki?
Kobieta w kożuszku i błękitnej sukni?
Róża z Nazairu?
Jak cicho!
Jak pusto. Jaka pustka!
We mnie..."
___

Offline

 

#7 2011-08-02 18:13:22

 Wilk

Moderator

2107395
Zarejestrowany: 2011-06-03
Posty: 1277
Punktów :   

Re: II - Karczma

Garvey wyszedł z zaplecza. Szedł przed siebie całkowicie zszokowany, nie baczył na ludzi znajdujących się w karczmie. Próbował sobie wszystko poukładać w głowie. Usiadł na swoim miejscu, dopił piwo, którego nikt nie śmiał ruszyć, wyprostował się. Po chwili pewniejszy siebie wstał i wszedł na ławę. Rozejrzał się po tłumie, szukając w nim osób godnych uwagi. Wzrok jego padł na osiłka, który wcześniej siłował się na ręce, oraz na ciemnowłosego młodzieńca siedzącego przy kominku. Odchrząknął głośno i zaczął przemawiać.
- Mieszkańcy i przybysze! Czy jest tutaj ktoś, kto poszukuje przygody? Kto nie lęka się stania oko w oko ze śmiercią? Kto nie obawia się użycia siły, niewygodnych warunków, współpracy z nieznajomymi? Nasz brat, właściciel tej karczmy jest w potrzebie. Wspomóżmy więc go! Jego córka zachorowała, uratować ją może tylko pewien przedmiot. Aby go odszukać trzeba wyruszyć w trudną podróż naszpikowaną niebezpieczeństwami, lecz wszystko to zostanie sowicie nagrodzone. Razem z pewnym elfem – czarodziej wskazał dłonią na Amrasa – poszukujemy odważnych ludzi, którzy zdołają pokonać swoje słabości, którzy nam pomogą, którym nic nie jest straszne.  Czy ktoś z was jest w stanie poświęcić swoje życie dla niewinnej siedemnastolatki? Czy może on liczyć na wasze wsparcie, zaangażowanie? Powtarzam raz jeszcze, za pomoc każdy z uczestników otrzyma sporą nagrodę, a także zostanie owiany niemałą sławą w tych okolicach. Każdy z was może się zgłosić!
Mag stał jeszcze przez chwilę na ławie, ciekawie zerkając na różne reakcje zgromadzonych, którzy wpatrywali się w niego ze zdziwieniem. W końcu zgrabnie zeskoczył i ruszył do Amrasa.

Offline

 

#8 2011-08-02 21:30:24

 c4wjajach

Użytkownik

48946049
Skąd: Za daleko...
Zarejestrowany: 2011-05-28
Posty: 2546
Punktów :   -1 
.: spam-master

Re: II - Karczma

Helyas wyszedł z zaplecza wyraźnie zaspany trzymając się za głowę.
- Masakra. Ledwo usnąłem a tu budzą mnie jakieś krzyki a do tego boli mnie głowa.
Rozejrzał się po karczmie. Zobaczył jakiegoś najemnika i głośno przemawiającego podróżnika.
- Nie mogą proponować wypraw w lepszych chwilach?- ruszył w stronę karczmarza, zamówił jedzenie zapłacił i usiadł dwa stoliki od maga i nieznanego mu elfa. Patrzył na nich jakąś chwilę aż zdecydował się coś zrobić. Pomyślał, że przydałoby mu się trochę pieniędzy a i podróż nie zawadzi. Zawsze może dzięki niej ułożyć parę pieśni. Spojrzał niepewnie na swój sztylet i myślał jeszcze nad czymś jakby sam ze sobą spierał się co ma zrobić. W końcu podniósł się ociężale i starając się ukryć ból głowy i senność, ruszył w stronę nieznajomych. Spojrzał magowi w twarz i spytał:
- O co tyle krzyku?

Offline

 

#9 2011-08-02 22:04:41

 Szifer

Użytkownik

9810473
Zarejestrowany: 2011-02-06
Posty: 5022
Punktów :   -5 

Re: II - Karczma

Sigion czekał cierpliwie na jakiś rozwój wypadków. Nic się nie działo. Już dawno skończył jeść. Pił kolejne piwo. Nie smakowało tak dobrze jak krasnoludzkie, jednak było na tyle dobre, żeby je pić. W pewnym momencie zobaczył sprzeczkę elfa, z jakimś człowiekiem. W pierwszym odruchu pomyślał, że to czarodziej, jednak szybko się upomniał. To mógł być zwykły człowiek, podpierający się kosturem. Jednak ludzie tak młodzi zazwyczaj tego nie robią. Trzeba mieć na niego oko, pomyślał. Dopił piwo i czekał na rozwój wypadków. Mężczyzna poszedł za elfem do kuchni. Po chwili wyszli obaj, a czarodziej wszedł na ławę i zaczął nawoływać do wzięcia udziału w przygodzie. Sigion słuchał, a jego oczy zabłysły, kiedy ten mówił o sporej nagrodzie. W wyprawie miało chodzić o odnalezienie przedmiotu, mającego pomóc córce karczmarza. Podobno była chora. Sigion zauważył, że pierwszą osobą, która podeszłą do poszukującego chętnych mężczyzny był pijany bard.
- Taaak, ciekawa kompania. - pomyślał. Poczekał, aż trochę minie zainteresowanie tamtymi. Ludzie wrócili do swoich spraw i w karczmie znów zapanował normalny harmider. Rozmowy i śmiechy. - W zasadzie nie mam nic do stracenia. Tylko dlaczego karczmarz nie powierzył mi tego wcześniej... - zastanawiał się dalej. W końcu wstał i zaczął iść w stronę mężczyzny z kosturem. - No tak. Najemnik nie jest w stanie zrobić dobrego pierwszego dobrego wrażenia. A poza tym pewnie nie jest zbyt bogaty. W takim razie co oni mają do zaoferowania?? - podszedł do mężczyzny. - Myślę, że może wam się przydać mój topór. Nie obchodzi mnie z kim będę podróżował. Kiedy ruszamy?

Sorki, że trochę więcej niż 15 zdań, ale te pierwsze zdania to opis sytuacji, które już były, więc w sumie można je uznać za zdania zerowe


https://scontent-arn2-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xaf1/v/t1.0-9/12366224_963531483722707_6375285450185723831_n.jpg?oh=cc08e9a6a1a9d6bb7f613cf50b9847d7&oe=571886AD

Offline

 

#10 2011-08-02 22:16:28

 Wilk

Moderator

2107395
Zarejestrowany: 2011-06-03
Posty: 1277
Punktów :   

Re: II - Karczma

Garvey musiał spojrzeć lekko w górę, by zobaczyć oczy ochotnika. Jego oddech nie pozostawiał wątpliwości, że był w stanie delikatnie mówiąc nietrzeźwym. Czarodziej zmierzył go całego wzrokiem. Nie zrobił dobrego pierwszego wrażenia.
- O przygodę. Jeśli chcesz wziąć w niej udział, proszę bardzo, ale powinieneś najpierw wytrzeźwieć, aby podejmować tak ważne decyzje, nie sądzisz? - powiedział dosyć oschle.
    Kiedy podszedł ciemnowłosy młodzieniec, którego Garvey wypatrzył wcześniej, był bardzo rad. Idealnie pasował on do tej wyprawy.
- Z pewnością przyda nam się twój topór - powiedział całkiem przyjaźnie, patrząc na kolejnego ochotnika - Nie boisz się? To trudna i niebezpieczna wyprawa. Wyruszamy jutro o świcie. Jesteś pewien swojej decyzji?

Offline

 

#11 2011-08-02 22:28:02

 Szifer

Użytkownik

9810473
Zarejestrowany: 2011-02-06
Posty: 5022
Punktów :   -5 

Re: II - Karczma

Sigion przyjrzał się dokładniej owemu mężczyźnie. W swoim życiu tylko raz spotkał maga. Teraz był pewien. On nim na pewno był.
- Oczywiście. I tak szukałem zajęcia, a wy mówiliście coś o nagrodzie. Jeśli chodzi o strach, to sama wyprawa nie powinna byś straszna. Straszne może być to co niej spotkamy. Będę pilnował, żebyście to wy się nie bali. Mój topór daje mi pewność siebie, a wiedz, że nie tylko on jest moją bronią. - spojrzał na niższego os siebie mężczyznę. - Jestem pewien. Przyzwyczaiłem się do wyruszania z rana, więc to dl mnie żaden problem. Do zobaczenia z rana, czarodzieju. - rzucił na odchodnym. To był długi dzień. Stracił konia, ale niedługo powinien zarobić na kolejnego. Może nawet na kilka. Skierował się w stronę wspólnej izby. Pora odpocząc. Nie wie, co go czeka w drodze.


https://scontent-arn2-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xaf1/v/t1.0-9/12366224_963531483722707_6375285450185723831_n.jpg?oh=cc08e9a6a1a9d6bb7f613cf50b9847d7&oe=571886AD

Offline

 

#12 2011-08-03 11:32:49

 c4wjajach

Użytkownik

48946049
Skąd: Za daleko...
Zarejestrowany: 2011-05-28
Posty: 2546
Punktów :   -1 
.: spam-master

Re: II - Karczma

Bard nie spuszczał wzroku z maga.
- Mam dobrą pamięć nawet po sake więc możesz mi wierzyć, że jeszcze przyjdę.
Odwrócił się i odszedł chwiejnym krokiem ku swojej izbie mrucząc coś pod nosem. Kiedy wszedł do pomieszczenia w którym spał, zapisał szybko na jakiejś karteczce parę zdań i postanowił usnąć znów i poczekać tak do rana. Karteczka powinna mu przypomnieć co się dziś wydarzyło.

Offline

 

#13 2011-08-03 13:31:03

 Amras Helyänwe

Administrator

7892318
Skąd: Stamtąd
Zarejestrowany: 2010-07-24
Posty: 3484
Punktów :   -7 
.: Tu eşti dragostea vieţii mele.

Re: II - Karczma

Mag stał jeszcze przez chwilę na ławie, ciekawie zerkając na różne reakcje zgromadzonych, którzy wpatrywali się w niego ze zdziwieniem. W końcu zgrabnie zeskoczył i ruszył do Amrasa.
- Pięknie się spisałeś - rzekł Amras, siląc się na kpiarski ton. Czułe ucho Garvey'a wyczuło jednak nutę podziwu. - Tą przemową natchnąłbyś i ghula, do ruszenia na pomoc tej dziewczynie - mówiąc to, cofnął się lekko za maga i czekał na chętnych.
Przez dłuższy czas nic się nie działo. Potem wszystko wróciło do normy, ludzie pili i rozmawiali. Niedobrze, pomyślał Amras. Mogą nie zebrać dobrej drużyny.
Jako pierwszy podszedł, a w zasadzie dotoczył się, pijany bard. Był niezwykle wysoki. Pięknie, pomyślał elf, świetna drużyna się zapowiada. Bard-pijak, który nawet nie wie o co chodzi, a deklaruje chęć przystąpienia do podróży.
Jako drugi przyszedł najemnik o kruczoczarnych włosach, który wcześniej rzucał na niego ukradkowe spojrzenia. Mógł starać się ukrywać jak chciał, Amras jednak zbyt długo podróżował po świecie, by nie rozpoznać w nim najemnika.
Zaproponował swoją pomoc, zapewniając, że mogą liczyć na niego w każdej chwili. Amras prychnął lekko słysząc jego wyniosłe słowa, jednak musiał przyznać że był bardzo rad, gdy usłyszał jego chęci do przyłączenia się.
Nikt więcej nie przyszedł. Amras był wściekły, połowa tych wielkich poszukiwaczy przygód miała pewnie przygotowane opowieści jak niemal w pojedynkę dawali rady smokom czy trollom, a nie chcą pomóc młodej dziewczynie! Liczył jednak że wieść się rozniesie, i rano ktoś będzie chciał dołączyć. W trójkę nijak wypadało iść na tak niebezpieczną wyprawę. Na barda Amras szczególnie nie liczył.
Elf westchnął. Najemnik odszedł w stronę izby wspólnej, Amras po chwili wahania również postanowił udać się na spoczynek.
Jego pokój był mały, musiał jednak przyznać, że spodziewał się gorszych warunków, niż zastał. Opadł ciężko na łóżko, starając się przemyśleć wydarzenia mijającego dnia. Wkrótce potem usnął.


-----------------------------------------------------------------------------------------------



http://oi62.tinypic.com/lzmtx.jpg

___

A ja? Czym ja jestem?
Kto krzyczy? Ptaki?
Kobieta w kożuszku i błękitnej sukni?
Róża z Nazairu?
Jak cicho!
Jak pusto. Jaka pustka!
We mnie..."
___

Offline

 

#14 2011-08-03 21:11:55

 Wilk

Moderator

2107395
Zarejestrowany: 2011-06-03
Posty: 1277
Punktów :   

Re: II - Karczma

Garvey spojrzał najpierw na elfa, później z niechęcią na tłum. Jak na złość nikt nie chciał pomóc bezbronnej i niewinnej dziewczynie, która była w potrzebie. Był zły na siebie, że nie poruszył ludzi swoją przemową. Zmarnował wszystko.
Gdy wszyscy z nowo powstającej drużyny rozeszli się, mag poszedł w ich ślady. Schował wszystkie wartościowe rzeczy, położył obok kostur i długo usypiał, zanim w końcu odszedł w krainę marzeń.

Offline

 

#15 2011-08-04 12:15:59

 c4wjajach

Użytkownik

48946049
Skąd: Za daleko...
Zarejestrowany: 2011-05-28
Posty: 2546
Punktów :   -1 
.: spam-master

Re: II - Karczma

Helyas obudził się już całkiem trzeźwy. Spojrzał na kartkę, którą napisał przed uśnięciem. Kilka razy przeczytał ją dokładnie zastanawiając się o co chodzi. W końcu wytężył umysł i przypomniał sobie co się działo dalej. Najpierw było mu głupio, że w takim stanie chciał zgłosić się do wyprawy, potem zaśmiał się aż w końcu zaczął myśleć o tym poważnie. Straż z Creydenu może go szuka a on sam ma mało pieniędzy. Poza tym patrząc na czyny takich ludzi można wymyślić ciekawe pieśni a może nawet wreszcie uzyska nowe brzmienie nad którym pracował od paru miesięcy*. Z kartki wyczytał, że ruszą o świcie. Nie przyjęli go ale może zmienią zdanie jak zobaczą go trzeźwego. Szybko doprowadził się do ładu i pobiegł w kierunku głównej części karczmy rozsypując przypadkiem popiół po wczorajszym kadzidełku. W karczmie było kilku ludzi ale ani śladu maga i elfa. Zamówił małe śniadanie i usiadł przy stoliku nieopodal wyjścia bacznie rozglądając się na wszystkie strony. Nawet jedna osoba spytała się czy coś się stało ale nie odpowiedział. Czekał. Przypominał sobie jeszcze kilka słów z przemowy maga. Wreszcie uznał, że wie dlaczego wyruszają. Przypomniał mu się widok córki karczmarza. Musi pojechać z nimi!

*dzisiaj nazwano by to heavy-metalem.

Ostatnio edytowany przez c4wjajach (2011-08-04 12:19:46)

Offline

 
Ikony

Nowe posty

Brak nowych postów
Tematy przyklejone
Tematy zamknięte

Rangi
Administratorzy
Moderatorzy
Zasłużeni
Użytkownicy

______________________________________________________________________________________________ ______________________________________________________________________________________________ ______________________________________________________________________________________________


______________________________________________________________________________________________ ______________________________________________________________________________________________ ______________________________________________________________________________________________ _______________________________________ ========================================================================

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi