Ogłoszenie


#1 2014-02-24 19:12:41

 Amras Helyänwe

Administrator

7892318
Skąd: Stamtąd
Zarejestrowany: 2010-07-24
Posty: 3484
Punktów :   -7 
.: Tu eşti dragostea vieţii mele.

III - Trudne wybory

Sigion patrzył na dziurę w spodniach Yevereth. Nie po to, żeby szydzić ze zniszczonej odzieży towarzyszki - po prostu dziura ta była w strategicznym miejscu. A czarodziejka, chyba zapominając o niej, pochyliła się, szukając czegoś pod łóżkiem. Jego obserwacje przerwał jednak Amras, który chciał czym prędzej dowiedzieć się, co udało ustalić się pozostałym.
- No, dobra. Pochwalmy się, co ustaliliśmy. Wraz z Elaine złożyliśmy dziś wizytę kapłanowi Kreve i arystokracie, który interesuje się dziwnymi zjawiskami. Niespodziewanie natrafiliśmy też na naszego starego znajomego. Althenor Altharis aps Calthaniel tym razem jednak zmienił ton swojej wypowiedzi. O ile w domu piekarza zdradzał ignorancję, o tyle wczoraj wyraźnie nam groził. Sugerował, że czeka nas tu śmierć a na rozwiązanie zagadki nie mamy szans. Jeśli mam być szczery, jestem pewny, że coś kombinuje. Chyba powinniśmy złożyć mu wizytę... Oprócz tego arystokrata Weyneryck przyznał, że nie wiadomo, co w mieście stoi za morderstwami. Przestrzegł nas jednak przed najbliższymi dniami. Mówił, że życie tu będzie naprawdę ciężkie, o ile nie ujmie się sprawcy lub sprawców.
Skończył. Postanowił nie mówić o tym, czego dowiedziała się Elaine - zdążył się zorientować, że wchodzenie w paradę elfce nie jest dobrym pomysłem. Spojrzał po twarzach pozostałych, oczekując, aż ktoś zacznie mówić. Im szybciej, tym lepiej. Powinni jak najszybciej ustalić, co robić.


-----------------------------------------------------------------------------------------------



http://oi62.tinypic.com/lzmtx.jpg

___

A ja? Czym ja jestem?
Kto krzyczy? Ptaki?
Kobieta w kożuszku i błękitnej sukni?
Róża z Nazairu?
Jak cicho!
Jak pusto. Jaka pustka!
We mnie..."
___

Offline

 

#2 2014-02-24 21:14:24

Pers

Użytkownik

Zarejestrowany: 2014-02-14
Posty: 36
Punktów :   

Re: III - Trudne wybory

Po wejściu do pomieszczenia Elaine od razu przyciągnęła sobie jakieś krzesło i usiadła na nim, wyciągając przed siebie nogi najdalej, jak się dało - bynajmniej nie dlatego, by odpocząć. Spod materiału sukni wychynęły blade, smukłe łydki, natychmiastowo przyciągając wzrok mężczyzn. Uśmiechnęła się na to z zadowoleniem. Jak chyba każda kobieta, tym bardziej elfka, była próżna. Cieszyły ją wszystkie spojrzenia pełne zachwytu, pożądania - czy zazdrości.
- Taaak... Ciekawy ten arystokrata. Maniery stoją u niego na wyjątkowo wysokim poziomie... - mruknęła niezadowolona, bardziej do siebie niż do kogokolwiek z obecnych w pokoju. Tęskniła do czasów, gdy w każdym domostwie przyjmowano ją z zachwytem i zainteresowaniem godnym królowej. No, dobra, nie aż tak. Chciała po prostu znów być chcianym gościem.
Tymczasem miała do przekazania resztę informacji - część, którą sama zdobyła, a którą Amras zmyślnie pominął, zapewne sądząc, że wolałaby opowiedzieć o tym sama. Ma pan plusa za domyślność, panie elfie, pomyślała i zaczęła mówić:
- Poza odwiedzeniem tego pożal-się-boże arystokraty, byliśmy na targu. Pozwoliłam sobie zasięgnąć języka wśród miejscowych i oto, co ma do powiedzenia gawiedź: według straży miejskiej zwłoki były wyżarte od środka i porozrywane, ale czy to prawda oceni nekromanta - ja nie wiem, nic nie widziałam. Dodatkowo, po mieście szwenda się pewien rajca, od niedawna czarownik od siedmiu boleści, najwidoczniej samozwańczy poszukiwacz magii, zlecający poszukiwania bądź transkrypcję jakiegoś tomiszcza o, jak to określono, "dziwnym tytule". Nie wiadomo jednak na jakim poziomie edukacyjnym stoją miejscowi, mogło więc chodzić choćby o książkę kucharską. - Wzruszyła ramionami, wydymając wargi. To nie było najważniejsze, ale wolała powiedzieć wszystko, żeby później nie było, że coś przed nimi ukrywa. - A teraz ciekawsza część. Kiedy po napotkaniu waszego Nilfgaardzkiego kolegi poszliśmy się spotkać z kapłanem, ten w czasie rozmowy wyjawił mi, że rajca i kochany przez wszystkich Althenor od jakiegoś czasu się znają i spotykają, nie wiadomo na jakim gruncie. Czy mają coś wspólnego z morderstwami również nie wiem, ale chyba warto się temu przyjrzeć. - Uśmiechnęła się delikatnie, rzucając luźnym pomysłem po czym wróciła do nieco już chaotycznego relacjonowania dnia. - Dodatkowo, zapytałam kapłana o ewentualne kulty krwi działające w okolicy. Stwierdził, że nic takiego ostatnio tu nie występowało, ale w przeszłości - owszem. Uważa jednak, że nie jest możliwe, by takie grupy wznowiły działanie. Uprzedzając pytanie, o Krwawej Matce nic nie mówił. Czyli pytanie, dlaczego napotkaliście mnie w takiej, a nie innej sytuacji, dalej jest bez odpowiedzi... Ale, wracając do najważniejszej rzeczy, kapłan twierdził też, że jak dotąd w mieście nie było odnotowanych przypadków lykantropii, nie wyklucza jednak, by nie chodziło tu o wilkołaka. Z jego słów można jeszcze było wywnioskować, że wie więcej, niż chciał powiedzieć... - Skrzywiła się delikatnie. Nieczęsto ludzie odmawiali jej w bardziej czy mniej zawoalowany sposób zdradzenia tego, co wiedzą. Dlaczego więc on, w porównaniu z nią młodziak, był odporny na jej urok?
No i ten mocny uścisk ręki...
Ale nie, o tym nie powie. Stwierdzą jedynie, że Elaine nie należy do najsilniejszych i po sprawie. Bo może rzeczywiście tak jest... Ach, nawet jeśli nie, nie zaszkodzi zatrzymać czegoś dla siebie, prawda? Najwyżej, jeśli będzie potrzeba, skłamie, że nie zwróciła na to uwagi.
- No, cóż, to chyba wszystko z mojej strony... A wy, czego się dowiedzieliście?


http://24.media.tumblr.com/edcaa92459593255786239f3b26e759e/tumblr_mo9x4trpBD1qhjmm4o2_500.gif

Offline

 

#3 2014-02-24 21:39:05

 Szifer

Użytkownik

9810473
Zarejestrowany: 2011-02-06
Posty: 5022
Punktów :   -5 

Re: III - Trudne wybory

Sigion leżał na jednym z łóżek w pokoju, ręce miał zaplecione za głową. Teraz patrzył w sufit.
- W zasadzie my dowiedzieliśmy się całego gówna od tych starych trupów. Żonka piekarza... Trochę odpłynęła. W skrócie, zaczęła wydobywać z siebie jakieś dźwięki, jak tak teraz myślę, może się modliła, aż padła do tyłu. Ciekawy widok. A później... Nie powiem niezła była, tylko zimnawa... - Wszyscy siedzący przy stole spojrzeli na niego obrzydzonym wzrokiem, komuś wyrwało się nawet "fuuj", a Cimeries parsknął śmiechem. - Taki niekrofilski żart. - Amras pokręcił głową, natomiast Cimeriesowi uśmiech pozostał na ustach. - Piekarz? On w zasadzie prawie nic nie widział. Mówił, że był szybki, że kiedy już był widział cień. Cień sylwetką przypominający człowieka. To może być jakaś poszlaka, jednak niewiele mówi. Najważniejsze było chyba to, co powiedziała ich córka. Jak to wydusiła z siebie - to powiedział z uśmieszkiem na twarzy - Rozumiecie? Była martwa, a my przyzwaliśmy jej duszę, więc wydusi... - Amras uderzył otwartą dłonią w stół.
- Możesz nabrać trochę powagi? Jak nam się uda możemy dostać ładną sumkę. Nie zależy Ci na tym? - Sigionowi zaświeciły się oczy. - Kontynuuj. - Najemnik oparł się na łokciu, aby tym razem patrzeć w stronę siedzących przy stole.
- Mówiła o włochatym potworze, który obryzgał ją krwią rodziców. - ponownie położył się na łóżku, patrząc w sufit, udając, że nie widział łydek elfki - Więc z ich "relacji", jeśli tak można nazwać słowa martwych świadków, wiemy, że mógł to być włochaty humanoid. O te nowsze ciała pytajcie Cimeriesa. - przypknął oczy, jednak nadal słuchał pozostałych.


https://scontent-arn2-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xaf1/v/t1.0-9/12366224_963531483722707_6375285450185723831_n.jpg?oh=cc08e9a6a1a9d6bb7f613cf50b9847d7&oe=571886AD

Offline

 

#4 2014-02-24 21:45:48

 Radosny Rabarbar

http://oi60.tinypic.com/2zp2j5c.jpg

13204951
Skąd: Tam,gdzie diabeł mówi dobranoc
Zarejestrowany: 2011-04-12
Posty: 2502
Punktów :   -17 
WWW

Re: III - Trudne wybory

- A więc arystokraci to dupy z uszami - powiedziała czarodziejka z trudem powstrzymując śmiech. Nachyliła się aby poszukać igły i nici w swoich rzeczach. Była niemal pewna, że kiedyś je kupowała, jednak wszystko wskazywało na to, że albo je zgubiła...albo jednak nie kupowała? - Zamiast wziąć sprawy w swoje ręce, cała rodzina tego zamordowanego siedzi w chałupie i ryczy. Mówią, że to wszystko wina tej klątwy o bardzie i wszyscy szykują się na śmierć, bo jakaś zaraza ma się pojawić czy coś...nieważne.
Czarodziejka usiadła na łóżku ku niezadowoleniu męskiej części drużyny.
- Rajca miejski Estewar Artil natomiast - kontynuowała - mówiąc najprościej, olał nas. Zagroził nawet wezwaniem straży, a jedyną rzeczą, jaką się od niego dowiedzieliśmy, to niekonkretny bełkot odnośnie jakiejś klątwy. Podczas spotkania był bardzo nerwowy, więc nie wykluczam, że może mieć coś wspólnego z tym nilfgaardczykiem z długim imieniem i morderstwami. Co zaś tyczy się króla Ethaina...dziwię się jakim cudem on jeszcze trzyma księstwo w kupie. Gówno wie, bez Fercarta gówno jest w stanie zrobić, na dodatek ma zamiar wychędożyć każdą napotkaną na swojej drodze kobietę. Cóż, może i bym się zdecydowała na jego propozycję, gdyby nie miał tak odrażającego charakteru...i myśli. Wkurwia go ta cała sytuacja, morderstwa oraz to, że handel w Cidaris podupada i ma nadzieję uzyskać pomoc wiedźmina, który niedawno się tutaj zjawił. Potem próbował zrobić ze mnie swoją własną dziwkę...jednak trochę zbyt szybko pomyślał o tym, że w zamian za chędożenie nie ma mi nic więcej do zaoferowania. Nie zna mojego prawdziwego imienia, nie pamięta mojego prawdziwego wyglądu, bo sprzedałam mu fałszywe informacje o sobie. I pamiętajcie, żeby nigdy nie zeskakiwać z okien w róże - dodała wyciągając z ręki kolec. - Natomiast jeżeli chodzi o bibliotekę...likantropy nienawidzą elfiego mięsa, nie atakują Aen Seidhe jeśli mają inny wybór, a ludzie pod wpływem klątwy mordują jedynie rozumne istoty. Oznacza to, że to nie wilkołak przywiązał ciebie, Elaine, na tym kamiennym...czymś. Nie jest to też raczej klątwa, skoro oprócz ludzi ginęły też zwierzęta...

Ostatnio edytowany przez Arvaamaton (2014-02-25 20:07:49)

Offline

 

#5 2014-02-25 19:48:39

 c4wjajach

Użytkownik

48946049
Skąd: Za daleko...
Zarejestrowany: 2011-05-28
Posty: 2546
Punktów :   -1 
.: spam-master

Re: III - Trudne wybory

Cimeries siedział na krześle pod ścianą. Słuchał uważnie tego co mówią inni, a gdy Yev skończyła, dołączył się do rozmowy:
- Przydatna rada, gdy jakiś król zechce mnie kiedyś wydymać.- powiedział. Sigion parsknął.- Choć reszta bardzo istotna. Ale do rzeczy, Elaine, jesteś pewna, że to wszystko, co powinniśmy wiedzieć?*
Elfka z przesadnym oburzeniem w głosie natychmiast odparła:
- Oczywiście! Twierdzisz, że coś ukrywam?
- Gdzieżbym śmiał.- odparł niezbyt przekonany. Zdradzała to jego mina. Jednak nie miał dziś ochoty na kłótnie. Najchętniej położyłby się spać. Wysiłek włożony we wskrzeszanie zmarłych, walkę z bandytami (również z użyciem magii) i wydarzenia w karczmie odbijały się na jego twarzy. Zarówno w postaci śladów po uderzeniach, jak i bladości oraz podkrążonych oczu. Kiedy indziej byłby pewnie bardziej dociekliwy.
- Możesz zacząć mówić o tych świeżych trupach?- ponaglił Amras.
- Oczywiście... tylko sobie przypomnę...- Cimeries trochę przez alkohol, jednak głównie z wyczerpania miał pewne problemy z dokładnymi wyjaśnieniami. Czarodziejka lekko podirytowana wcześniejszą kpiną warknęła:
- To wy macie do zrobienia tylko jedną prostą rzecz, a potem pijecie sobie w najlepsze, gdy ja musiałam wyjmować kolce róż z całego ciała, a teraz...
- Prostą rzecz?- przerwał także zirytowany nekromanta- To leć sobie na cmentarze ożywiać w jeden dzień tyle pieprzonych zwłok to pogadamy! Nie licząc komplikacji. Jestem... po prostu zmęczony. Mam do tego prawo po takim dniu. Ale już mówię. Otóż tak:
Marynarze stwierdzili, że nie zdążyli zobaczyć zabójcy. Poczuli tylko ostry ból.
Arystokrata cały czas ględził o klątwie, że wszyscy umrą i takie tam.
Czeladnicy krawca byli tak zmasakrowani, że nie udało się z nich wydu... nic dowiedzieć.- w porę ugryzł się w język. Starczy już aluzji na temat duszenia. Jak na razie drużyna nie była zbyt zachwycona jego "badaniami". Najlepszą wiadomość zostawił na koniec.
- Przydatny trop poddał nam jednak sam krawiec. Otóż nie tylko wy słyszeliście o rajcy Estewarze. Trup krawca nie powiedział niestety nic konkretnego, jednak wciąż powtarzał jego imię, że musi zapłacić za coś... myślę, że uważał, że to wszystko jest jego winą. Tak jakby morderstwa w Cidaris miały poważny związek z tym całym Estewarem.



* Przenikliwość na 3

Ostatnio edytowany przez c4wjajach (2014-02-25 20:13:16)

Offline

 

#6 2014-02-26 16:26:18

 Amras Helyänwe

Administrator

7892318
Skąd: Stamtąd
Zarejestrowany: 2010-07-24
Posty: 3484
Punktów :   -7 
.: Tu eşti dragostea vieţii mele.

Re: III - Trudne wybory

Amras pozbierał wszystko szybko w głowie do kupy. Początkowo chciał przekonać resztę, by złożyli niezapowiedzianą wizytę Nilfgaardczykowi, teraz jednak uznał, że problem Estewara jest bardziej palący.
- Możemy z całą pewnością wykluczyć więc i klątwę, i wilkołaka. Co prawda córka piekarza mówiła coś o włochatym potworze, jednak nie tylko wilkołak ma owłosione ciało. Mógł to być pukacz, leszy... - Amras zastanowił się. - W sumie, ten leszy jest bardzo prawdopodobny, nie uważacie? Mogłaby to być też strzyga, na szczęście okoliczności to wykluczają, tak jak likantropa.
- I całe szczęście! - Rzucił Sigion.
- Co by to nie było, powinniśmy złożyć wizytę Estewarowi Artilowi. Wszyscy, bo razem łatwiej będzie nam z nim....porozmawiać - uśmiechnął się paskudnie. Wstał, odnalazł swój oręż. Postanowił przygotować się jednak później. Teraz wziął ze sobą jedynie nóż. - Ogarnijcie się jakoś. Za pół godziny widzimy się na dole - po czym ruszył do drzwi z myślą o ciepłym posiłku, który za moment będzie go czekał. Zatrzymał się jednak nagle w progu.
- Zauważyliście? Dziś żadnych wiadomości o morderstwach.
Nienaturalna cisza cisza panująca w karczmie wydała się podejrzana schodzącemu po schodach Amrasowi. Chwilkę później był już utwierdzony w tym, że to nie będzie udany dzień.
Miejsce gości zajęli bowiem żołnierze, odziani w błękitno-białe barwy księstwa Cidaris. Na oko, było ich dwudziestu. Elf rzucił szybko okiem w kierunku szynkwasu. Dobrze znany im karczmarz, zwany Kapitanem, wyglądał na wyraźnie zmartwionego całą sytuacją. Przy nim stał - jak się Amras domyślił - dowódca tego oddziału. Mówił on głośno, niemal krzycząc:
- Powtarzam ostatni raz! Z rozkazu króla Ethaina, nakazuję ci, pod groźbą aresztowania, wskazać pokój, który zajmowany jest przez poszukiwanych przez nas bandytów!
Amras, zorientowawszy się w sytuacji, starał się cicho powrócić do pokoju. Został jednak dostrzeżony przez jednego z żołdaków, uzbrojonego w krótki miecz.
- Tam jest! - Krzyknął, po czym rzucił się w jego stronę. Inni ruszyli jego śladem.
A Amras miał po prostu pecha. Odwracając się, wpadł bowiem w szczelinę w schodach, co uniemożliwiło mu jakikolwiek ruch. Sekundę później dopadł go pierwszy z żołnierzy. Szybki, mocny cios w brzuch wyperswadował bohaterowi jakiekolwiek plany walki. Drugi, kolczą rękawicą w potylicę, tylko go w tym przekonaniu utwierdził. Wydał z siebie głośny krzyk w nadziei, że jego towarzysze go usłyszą i się przygotują. Miał tę nadzieję, że nie rzucą się na korytarz, by sprawdzić, co się dzieje. Miał nadzieję, że słysząc zagrożenie, wezmą oręż do ręki i przypuszczą atak.
Niestety. Z drzwi pokoju, które Amras z klatki schodowej widział, wychynęły po kolei głowy Deariena, Sigiona, Heiana i Cimeriesa. Całkiem bezbronnych. Kątem oka elf dostrzegł tryumfalny uśmiech jednego z trzymających go żołnierzy.

***



W celi, w której się znaleźli, było zimno i wilgotno. Na dodatek śmierdziało szczurami. Promienie słońca padały przez malutkie, okratowane okienko (okno takie jak od piwnicy, niemal przy ziemi) na dwie prycze pod ścianą, oślepiając siedzące na jednej Elaine i Yevereth, i na drugiej, zajmowanej przez Sigiona, Heiana i Cimeriesem, rozmawiających o jadach trupojadów. Na ostatniej, spowitej mrokiem, rozwalił się swobodnie Amras. Ich cela była za mała dla całej siódemki.
Prócz miejsc do spania, znajdowało się tam przegniłe siano, którym wyściełano podłogę, i wiadro robiące za wychodek.
Powiedziano im, że nazajutrz rano zostaną osądzeni. Zarzucono im morderstwa w Cidaris i igranie ze śmiercią, bowiem ktoś wygadał o procederach nekromanckich.
Dearienowi, siedzącemu na podłodze, było zimno, doskwierał głód, na dodatek dupa mu odmarzała. Przez tego chędożonego elfa, który zajął całą prycz dla siebie. Pacnął sfrustrowany otwartą dłonią w ceglaną ścianę.
- No, no - zareagował na to z Sigion. - Całkiem chytry plan. Chcesz spróbować przebić się przez ścianę? - Wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- Spierdalaj - mruknął tylko w ramach błyskotliwej riposty korsarz.
Mijały godziny. Słyszeli tylko kroki spacerujących tam i z powrotem strażników. Zdawać by się mogło, że są sami w tym więzieniu, bo z innych cel nie dochodziły żadne dźwięki.
Gdy zapadł zmrok, blade światło księżyca przesłoniła jakaś postać.
- Psst!
Bohaterowie ożywili się. Uważając, by nie wzbudzić podejrzeń pilnujących ich żołnierzy, podeszli do okna. Po drugiej stronie więzienia, przy oknie, klęczał Kapitan z jakimś pomocnikiem, trzymającym zawinięte, podłużne tobołki.
- Mam waszą broń - szepnął. Następnie ostrożnie wsunął przez kraty owinięte w owczą skórę miecze.
- Reszta jest bezpieczna w Zimowym Sztormie. Załatwcie to szybko, z fartem. I, jeśli mogę was prosić... - zawahał się. - W straży jest mój syn. Nie zabijajcie, jeśli nie będziecie musieli.
Po czym odszedł pospiesznie.
Bohaterowie zidentyfikowali broń. Karczmarz przyniósł im miecz Amrasa, Deariena, Cimereiesa, miecz Sigiona, zdobyty na Roegnarze, i wiedźmiński stalowy miecz Heiana.
- Kurwa, nie ma mojego - mruknęła Yevereth.
- Masz magię - przypomniał jej Heian.
- A ja? Nie ma moich noży! - jęknęła Elaine.
- Mam magię... - z wahaniem powiedział Cimeries, odstępując elfce swój miecz.


-----------------------------------------------------------------------------------------------



http://oi62.tinypic.com/lzmtx.jpg

___

A ja? Czym ja jestem?
Kto krzyczy? Ptaki?
Kobieta w kożuszku i błękitnej sukni?
Róża z Nazairu?
Jak cicho!
Jak pusto. Jaka pustka!
We mnie..."
___

Offline

 

#7 2014-02-26 20:05:06

 c4wjajach

Użytkownik

48946049
Skąd: Za daleko...
Zarejestrowany: 2011-05-28
Posty: 2546
Punktów :   -1 
.: spam-master

Re: III - Trudne wybory

Drużyna przyjęła swoją broń. On sam oddał swój elfce. Nie żeby zapunktować, to nie w jego stylu, jednakże liczył, że gdy dojdzie do walki, któryś ze strażników umrze, a wtedy zrobi z niego swojego ochroniarza, gdy on będzie się rozglądał za tymczasowym orężem. Jednak miał nadzieję, że dałoby się wyjść z tego bagna w inny sposób.
- Mamy broń, jednak ja bym uważał- zaczął po cichu, jednak tak aby wszyscy w celi go słyszeli.- Widzicie, moim zdaniem to cud, że po podejrzeniu o te morderstwa nie wzięli nas na spytki.
- Przesłuchanie?- sprostował Dearien.
- Dokładnie. Widzicie, ja już widziałem jak kaci rozmawiają ze szczególnie niebezpiecznymi przestępcami.- kilka par oczy zaczęło go oglądać.- Nie, nie chodzi o mnie- domyślił się co mają na myśli- Kiedyś przez pewien czas, byłem katowskim czeladnikiem. Jako młody gówniarz, gdy zaczynałem uczyć się nekromancji, aby poznać warunki i budowy różnych lochów i sposoby tortur. Chciałem wiedzieć czym ryzykuję. Sporo się przy okazji nauczyłem, patrząc i torturując... jednak za nic w świecie nie chciałbym tam na dole być potraktowany jako szczególnie groźny, wymagający przesłuchań. I uwierzcie mi, że wy także. Chcę stąd wyjść, jednak jeśli dałoby się zrobić to po cichu... Zbrojnych w karczmie było sporo, tutaj pewnie także, zabijemy kilku i co wtedy? Myślicie, że wybijemy cały posterunek? Nie wiem czy nie potrafiłbym jednym z moich czarów postarzeć tych krat. Takie kilkusetletnie np., może by się udało przepiłować mieczem, ale głowy bym nie dał, że czar zadziała na nie tak mocno. A tutaj magia regeneruje się bardzo powoli. Gdyby to były drzwi z drewna, mógłbym rzucić czar na nie, wtedy nie trzeba by tłuc w nie aż tak mocno, żeby je rozwalić... Tchnienie Śmierci, nie tylko zadaje obrażenia istotom żywym, ale także działa na martwe przedmioty. Natychmiast je postarza, im więcej mocy użyję, tym bardziej zadziała. Można to jakoś wykorzystać, ale lepiej uważać, gdyż jak mówiłem w tak małej celi, moc regeneruje się dużo dłużej niż na otwartej przestrzeni. A może wy macie jeszcze jakieś pomysły, strategie, cokolwiek?- spytał.

Offline

 

#8 2014-02-26 20:37:05

 Radosny Rabarbar

http://oi60.tinypic.com/2zp2j5c.jpg

13204951
Skąd: Tam,gdzie diabeł mówi dobranoc
Zarejestrowany: 2011-04-12
Posty: 2502
Punktów :   -17 
WWW

Re: III - Trudne wybory

- Ja...miecza i tak nie mam, mogę ci pomóc - czarodziejka zwróciła się cicho do Cimeriesa. - Przekazać część mocy, albo zrobić cokolwiek innego z tymi kratami. Moja magia też może być pomocna, mogę je podgrzać, ochłodzić, żeby osłabić stal, a nawet wyrzucić w powietrze wraz z podmuchem wiatru, przy odrobinie wysiłku wstawić potem iluzoryczne kraty. Tylko nie wiem, czy jest to rozsądny pomysł...każdą magię można przecież wyczuć, zidentyfikować czarodzieja, a jak się zorientują, że to nasza sprawa, będziemy mieć jeszcze bardziej przejebane - uśmiechnęła się. - I wtedy to już na pewno spotkamy się z tymi milutkimi narzędziami do, eee, "rozmowy" z więźniami. Z drugiej strony, wytłuczenie całego garnizonu przez naszą siódemkę raczej niezbyt nam się uda...zwłaszcza że tylko pięcioro z nas ma normalną broń.
Yevereth wstała z pryczy i zaczęła się przechadzać po celi. Bez miecza czuła się praktycznie bezbronna. Co z tego, że magią mogła również zadawać poważne obrażenia, usmażyć kogoś żywcem, rozerwać na strzępy, skoro obrony nie dawała praktycznie żadnej?

Offline

 

#9 2014-02-26 20:49:47

 Szifer

Użytkownik

9810473
Zarejestrowany: 2011-02-06
Posty: 5022
Punktów :   -5 

Re: III - Trudne wybory

- Pomysł masz dobry, tylko trzeba go dopracować - mruknął Sigion. Podszedł do krat i przyjrzał się im uważnie. - Dużo energii zajmie Ci postarzenie całych krat? - Cimeries spojrzał na kraty i zastanowił się chwilę.
- Pewnie większość. - najemnik się uśmiechnął.
- Więc pomyśl logicznie, do cholery. - podniósł szeptany głos jednak nadal mówił całkiem cicho. - Jestem kowalem, znam słabe i mocne strony tworzywa. Nie ma potrzeby postarzania całych krat. Zrób to tylko na dolnych, górnych i bocznych łączeniach. - nekromanta z uznaniem pokiwał głową, widocznie o tym nie pomyślał. W oczach elfa i reszty też widać było pewien szacunek.
- Masz rację i potem będzie można przepiłować kraty mieczem! - tym razem najemnik się nei powstrzymał i pacnął nekromantę dłonią w tył głowy. - Kurwa, co Ty robisz?! - powiedział głośnym szeptem.
- Jeśli jeszcze raz wspomnisz o piłowaniu krat jakąkolwiek bronią, to nie będę miły. Jak postarzysz kraty to je wyważymy. Sam powinienem dać rady, ale będę potrzebował pomocy... Dearien, Heian, wy mi pomożecie. Chyba, że szybciej po nas przyjdą... - odezwał się elf.
- Pomysł nie jest zły, ale myślisz, że jak narobimy hałasu to nie zleci się tu połowa garnizonu? - Sigion uśmiechnął się.
- Ty, Yev i Cimeries będziecie łapać kraty. Tylko nie wiem jak wyłamywanie... - tu z pomocą przyszedł pirat.
- Mamy te skóry, w które zawinięte były miecze. Możemy nimi obwiązać postarzane kraty. Robiłem kiedyś coś podobnego na statku. To miało bardziej służyć to przytrzymania beczek w jednym miejscu, ale też dawało niezłe wytłumienie. Będzie trochę ciężej wyrwać kratę, ale jeśli będzie stara to we trzech powinniśmy dać radę. - Sigion się uśmiechnął.
- Więc mamy plan. Tylko co zrobimy później?


https://scontent-arn2-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xaf1/v/t1.0-9/12366224_963531483722707_6375285450185723831_n.jpg?oh=cc08e9a6a1a9d6bb7f613cf50b9847d7&oe=571886AD

Offline

 

#10 2014-02-26 22:19:50

 Dearien

http://fotoo.pl//out.php/i126697_za-yadminh.jpg

22692500
Skąd: Ziemie Pomorskie
Zarejestrowany: 2010-07-25
Posty: 812
Punktów :   -39 

Re: III - Trudne wybory

Dearien, niespecjalnie przychylny obmyślanym planom, podszedł kolejna do okna, wiadra na gówno i krat, każde skrupulatnie oglądając.
- Siedziałem już w cidarskim pierdlu. I jeśli coś wiem, to to, że łatwiej zgwałcić driadę w Brokilonie, niż stąd zwiać bez pościgu i bełtu w dupie.
Drużyna spojrzała na niego bez specjalnego uznania.
- To buk. - pirat wskazał wiaderko. - Zwykle używa się sośniny, jest tańsza. Ale to wiadro zrobili z buku. Znaczy, siedzimy w nowym skrzydle, wschodnim. Zamek na czwórgranny klucz z elegancka grawerką i firmowym płomykiem na tarcz to Kovir. Manufaktura ślusarsko-kowalska Rotterhornów. Zaopatrywali w szekle, łuzy, kausze i zamki marynarkę Temerii i Cidaris, aż do założenia blokady handlowej osiem lat temu. Ten sprzęt - pirat klepnął dłonią w mechanizm - przeleżał w magazynie pięć lat. Trzy wiosny temu użyli go do renowacji cel od sto do sto pięćdziesiąt. Jesteśmy na drugim poziomie, znaczy, siedzimy w celi z przedziału od sto dziesięć do sto trzydzieści pięć. - Korsarz nie dał po sobie znać, że napawa się błyskiem w oku kompanów. Wszystkich, oprócz Amrasa, który siedział ze wzrokiem wlepionym w zgniłą słomę klepiska.  - Stąd do klatki schodowej jest siedemdziesiąt kroków, po drodze dwie kordegardy, każda z bramką kontrolną. Korytarz na dwóch końcach zwieńczony jest gniazdem strzelca. Na parterze znajdziemy drzwi do magazynu. Klucz do nich posiada kwatermistrz, urzęduje w skrzydle północnym. Oraz komendant garnizonu, urzęduje w burdelu dwie dzielnice stąd. Są też piwnice. Nie, kanałami nie uciekniemy, kanałów nie ma. Cały syf idzie za okno, do morza. W piwnicach możemy co najwyżej zamknąć się w beczce po śledziach i trzepać gruchę po kres naszych dni. Nie ma stamtąd wyjścia.
Kompania z umiarkowanym zainteresowaniem przyjmowała wiadomości. Elaine, założywszy nogę na nogę, przeczesywała palcami włosy. Heian malował w głowie plan więzienia, a tylko jego błyszczące w zamyśleniu oczy pozwalały odróżnić go od posągu.
- Jest jeszcze droga biegiem do głównego wyjścia, na dziedziniec i przez bramę. Ale to pomysł równie głupi, co mieszanie mleka z rybami i ogórkiem.  - skonkludował pirat.
Ktoś westchnął. Ktoś syknął.
- Proponuję pójść jutro grzecznie na rozprawę. - przerwał ciszę korsarz.
- Proponuję, żebyś zeżarł gówno z tego bukowego wiadra. - warknął Amras. Oczy Sigiona były podobnego zdania.
- Z sali sądowej - kontynuował niezrażony Dearien. - najłatwiej uciec. Rozprawy są otwarte dla bogatych mieszkańców miasta, panuje tam tłok, a nielicznym strażnikom ciężko panować nad sytuacją. Ponad to, obecność postronnych ogranicza potencjał strzelców. No i w końcu: budynek sądu więziennego dzielą od głównego rynku dwie przecznice i kanał. Dwie przecznice i kanał to tysiąckroć mniej niż dwie kordegardy i gniazdo strzelca.
Przez chwilę drużyna trawiła nowości. Jako pierwszy, zgrzyt wykrył najemnik.
- Tutaj, czy w sądzie, bez żelastwa wiele nie zrobimy. Pięść na halabardę? Chujówka.
- Dlatego weźmiemy broń ze sobą. - Dearien uśmiechnął się sam do siebie kącikiem ust. - Nie tylko płaszcz zabezpieczy ją przed wrogim wzrokiem. - pirat posłał Yevereth wymowne spojrzenie.
- Tak... - podchwyciła czarodziejka. - Mogę wyczarować odpowiednio silną iluzję. Ale nie zamaskuję dobrze więcej, niż dwóch mieczy...


http://t0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcRxqPgBW4QmpI3ZFVP7mbg9rDykFP8FmXlmOK2apVAdGOA1TqAf

Offline

 

#11 2014-02-27 14:06:28

 c4wjajach

Użytkownik

48946049
Skąd: Za daleko...
Zarejestrowany: 2011-05-28
Posty: 2546
Punktów :   -1 
.: spam-master

Re: III - Trudne wybory

Nekromanta słuchał uważnie słów Deariena. Na pierwszy rzut oka plan wydawał się idealny... jednak cały czas coś mu się nie zgadzało. Karczmarz, podszedł pod samo okno, z mieczami owiniętymi skórą i nic mu się nie stało. A przecież nie jest jakimś wprawionym w skradaniu się łotrzykiem- legendą ani magiem umiejącym stawać się niewidzialnym, tylko zwykłym właścicielem tawerny...
- My mamy magię. A ta odpowiednio wykorzystana, również jest silną bronią.- rzekł Cimeries, gdy drużyna zaczęła mówić o ewentualnej walce na sali rozpraw- Jeżeli Dearien dobrze zna plan więzienia, to myślę, że faktycznie przemknięcie niezauważonym graniczyłoby z cudem... jeżeli jest jak mówi, to równie dobrze kraken mógłby próbować przemknąć niezauważony z miednicy z wodą do szklanki... jednak karczmarzowi udało się tutaj podejść i to z pakunkiem mieczy. A skoro to miejsce jest tak pilnie strzeżone to jakim cudem mu się to udało?- zwrócił się do pirata.

Offline

 

#12 2014-02-27 15:46:24

 Amras Helyänwe

Administrator

7892318
Skąd: Stamtąd
Zarejestrowany: 2010-07-24
Posty: 3484
Punktów :   -7 
.: Tu eşti dragostea vieţii mele.

Re: III - Trudne wybory

- Skoro syn karczmarza tu służy, to było możliwe - zauważył Sigion.
Amras pokręcił głową z niedowierzaniem.
- Ty na prawdę jesteś pojebany - oznajmił Dearienowi. - Nawet jeśli jest tak jak mówisz, łatwiej będzie sprytnie i po cichu spróbować się oswobodzić teraz, niż próbować szansy na rozprawie. Głupotą jest liczyć, że strażników będzie niewielu. W końcu, ujęli sprawców ostatnich morderstw, najniebezpieczniejszych obecnie osobników na Kontynencie! - zakrzyknął zdenerwowany. - Chcesz z nimi walczyć dwoma mieczami? Nim byś zdążył jeden wyjąć, przypominałbyś jeża z bełtami zamiast kolców. Skoro komuś udało się wrobić nas w tę historię to znaczy, że ten ktoś miał mocne argumenty. Na tyle, żeby przekonać samego króla, którego sytuacja ta denerwowała najbardziej, ponieważ notował największe straty. A skoro stratom tym można przynieść kres, myślisz, że życie kilku przypadkowych ludzi będzie dla niego ważniejsze, żeby zakazał strzelcom polować na nas, gdyby udało nam się zbiec w tłum? Ja tak nie uważam. Poza tym, jestem pewny, że nie mielibyśmy czasu na jakąkolwiek reakcję. Zaprowadzono by nas na szafot, nałożono stryczek, szybko odczytano zarzuty. Potem kopniak w stołek. Przez cały czas wymierzone byłyby w każdego z nas kusze. I bałbyś się, szczurze, nawet kichnąć, a co dopiero próbował uciec!
Dearien zacisnął pięści, jednak zachował spokój. To wciąż za mało, by wyprowadzić go z równowagi.
- Więc co proponujesz? Ostatecznie, to ty nas w to wplątałeś. Gdybyś siedział na dupie wtedy, w karczmie, nie aresztowano by nas.
- Zrobimy tak, jak zaproponował Sigion. Po krokach można odgadnąć, że strażników jest dwóch, chodzących w przeciwnych kierunkach. Mijają się mniej więcej przy naszej kracie. Cimeries postarzy kraty, a wyłamiemy je, gdy strażnicy będą na tyle daleko, byśmy nie słyszeli ich kroków. Wtedy Yevereth wyrwę zastąpi iluzją. Gdy oni będą wracać, powiemy, że Elaine zasłabła i potrzeba dla niej medyka. Rozkażą nam stanąć pod ścianą, i oboje wejdą. Nie spodziewają się, że jesteśmy uzbrojeni, schowamy miecze pod prycze. Jednym ze strażników będzie syn karczmarza. Musimy szybko rozpoznać, kto nim jest, zanim wkroczą do celi. Wtedy odwrócimy się. Heian zaszlachtuje tego drugiego, ja złapię syna*. Myślę, że zrobimy to na tyle cicho, by strzelcy z gniazd się nie zorientowali. Jak już to załatwimy, przekonamy strażnika, że nie jesteśmy mordercami i że współpracujemy z jego ojcem. Na dowód pokażemy mu broń. I zaczniemy się modlić by nie był służbistą, który wezwie alarm... Jeśli tak nie będzie, udamy, że jesteśmy przez niego prowadzeni na przesłuchania. To powinno się udać. Chyba, że jednak macie lepsze pomysły? Nie, to pytanie nie jest kierowane do ciebie, piracie.


*No bo mamy największą zręczność przy zachowanej sile


-----------------------------------------------------------------------------------------------



http://oi62.tinypic.com/lzmtx.jpg

___

A ja? Czym ja jestem?
Kto krzyczy? Ptaki?
Kobieta w kożuszku i błękitnej sukni?
Róża z Nazairu?
Jak cicho!
Jak pusto. Jaka pustka!
We mnie..."
___

Offline

 

#13 2014-02-27 21:19:34

Pers

Użytkownik

Zarejestrowany: 2014-02-14
Posty: 36
Punktów :   

Re: III - Trudne wybory

Elfka, pozornie niezainteresowana podejmowaną właśnie decyzją, słuchała ich z uwagą.  Ale nie była zadowolona. Wszyscy zakładali, że poleje się krew - a tak przecież nie musiało być. Już nawet nie chodziło o to, że nie przepadała za wyjściami siłowymi…
- Zwolnij – powiedziała do Amrasa, wstając z krzesła. Przeciągnęła się leniwie, jakby właśnie wychodziła z łóżka po długim wypoczynku, a gdy odzyskała pełnię władz nad kończynami - posłała elfowi przelotne spojrzenie. Podeszła do krat celi i przyjrzała się im dokładnie. Mocna stal, ciężka, drzwi nie do podważenia czy wyważenia jej siłami, ale… Tak, jakby spróbowała, trochę się powyginała - na pewno by się przecisnęła. – W twoim planie widzę co najmniej jedną lukę. – Dopiero teraz odwróciła się w jego stronę, poświęcając mu nieco uwagi. Karcącej uwagi. Swoje lata już miał, nie powinna być zmuszoną do zwracania mu uwagi na takie błahostki! - Po co czarodziejka i nekromanta mają zużywać swoją energię na postarzanie krat, skoro będą one otwarte, gdy będziemy stąd wychodzić? Równie dobrze możemy zrealizować twój pomysł do momentu, gdy strażnicy wejdą tutaj sprawdzić, co się ze mną dzieje. Ty i Heian ich ogłuszycie, wtedy mamy pewność, że się nie pomylimy i nie zabijemy syna karczmarza, zabierzemy im klucze i mundury, a ci, na których te ostatnie będą pasowały, się w nie przebiorą. Będą udawać, że prowadzą część naszej grupy na przesłuchanie, a jeśli ktoś zapyta, dlaczego brakuje dwójki, powiedzą, że takie było rozporządzenie.
Wzruszyła ramionami, zrobiła jeszcze kilka kroków wzdłuż krat celi i wróciła na krzesło, znów siadając w tej samej nonszalanckiej pozie, co wcześniej. Nie zamierzała decydować za wszystkich, nie mogła im niczego nakazać, ale gdyby tylko coś nie poszło po jej myśli, gdyby im się nie udało – zamierzała zwinąć się stąd na własną rękę. I już nawet wiedziała, jak to zrobi...


http://24.media.tumblr.com/edcaa92459593255786239f3b26e759e/tumblr_mo9x4trpBD1qhjmm4o2_500.gif

Offline

 

#14 2014-02-27 22:22:24

 Szifer

Użytkownik

9810473
Zarejestrowany: 2011-02-06
Posty: 5022
Punktów :   -5 

Re: III - Trudne wybory

- W zasadzie pomysł nie jest zły, ale musimy się pośpieszyć. Jeśli ma się nam udać, nie możemy stać i dyskutować, tylko zacząć działać. - najemnik się uśmiechnął - No i dochodzimy do konkretów. - spojrzał po reszcie drużyny - Dobrze by było, gdyby w mundury pasowały na osoby, które mają miecze. Mam nadzieję, że mi się poszczęści.
Powoli wszyscy zaczęli przygotowywać się do akcji. Sigion, zanim schował swój miecz pod pryczą, sprawdził jego ostrość. Jako najemnik dbał o swoją broń. Był ostry, nawet bardzo, jednak na ostrzu zaczęły pojawiać się wżery. Za jakiś czas będzie musiał zanieść go do kowala, albo sam go ostukać. Co prawda mógłby kupić pilnik i nim je usuwać, jednak wtedy jego ostrze byłoby coraz cieńsze i coraz bardziej podatne na złamania. To był jego jedyny półtorak i świetnie nadawał się do walki z większą ilością przeciwników. Nie chciał go stracić w głupi sposób.
Schował go w końcu pod pryczą. W końcu w głowie zaświtała mu jedna niepokojąca myśl.
- Co jeśli do celi wejdzie tylko jeden, w ramach bezpieczeństwa? Jeśli go ogłuszymy drugi zdąży podnieść alarm...


https://scontent-arn2-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xaf1/v/t1.0-9/12366224_963531483722707_6375285450185723831_n.jpg?oh=cc08e9a6a1a9d6bb7f613cf50b9847d7&oe=571886AD

Offline

 

#15 2014-02-27 23:02:18

 Radosny Rabarbar

http://oi60.tinypic.com/2zp2j5c.jpg

13204951
Skąd: Tam,gdzie diabeł mówi dobranoc
Zarejestrowany: 2011-04-12
Posty: 2502
Punktów :   -17 
WWW

Re: III - Trudne wybory

- Nie zdąży - powiedziała cicho czarodziejka. - Magiczny knebel, przydatne zaklęcie, rzucone w pośpiechu i nieładzie powoduje całkiem...sympatyczne skutki uboczne. Człowiek czuje się tak, jakby ktoś mu z całej siły przywalił pięścią w mordę - wyjaśniła, widząc zdziwione spojrzenia reszty. - W rękawicy z ćwiekami. Z siłą parę razy większą niż przeciętnego wojownika. Jak chcecie mogę postarać się o efekty specjalne, na przykład wybite zęby, mogę wyrzucić go paręnaście metrów dalej, unieruchomić potem ognistą siatką...
Yevereth wstała z pryczy, podeszła do krat i wyjrzała przez nie. Była bardzo zmęczona, a na dodatek głodna. W celi śmierdziało potem, moczem i szczurami, na dodatek wszyscy ledwie się w niej mieścili. Pomyślała tęsknie o całkiem wygodnym łóżku i ciepłych posiłkach, jakie serwowali w karczmie. Może nie były to kulinarne dzieła sztuki, ale przyzwyczajonej do ciągłego podróżowania czarodziejce jakość nie robiła różnicy. No, chyba że było smakiem zbliżone do tego, co przynieśli im strażnicy.
- W sumie dzwne, że nikt z tych, którzy nas zamykali nie pomyślał o tym, żeby zakuć mnie i Cimeriesa w dwimeryt...albo go nie mieli. Ignoranci. Chyba i tak żadnego lepszego planu nie wymyślimy. Elaine - zwróciła się z uśmiechem do elfki - wiesz co robić.

Offline

 
Ikony

Nowe posty

Brak nowych postów
Tematy przyklejone
Tematy zamknięte

Rangi
Administratorzy
Moderatorzy
Zasłużeni
Użytkownicy

______________________________________________________________________________________________ ______________________________________________________________________________________________ ______________________________________________________________________________________________


______________________________________________________________________________________________ ______________________________________________________________________________________________ ______________________________________________________________________________________________ _______________________________________ ========================================================================

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi