Ogłoszenie


#16 2014-02-28 18:52:35

 Dearien

http://fotoo.pl//out.php/i126697_za-yadminh.jpg

22692500
Skąd: Ziemie Pomorskie
Zarejestrowany: 2010-07-25
Posty: 812
Punktów :   -39 

Re: III - Trudne wybory

- Ejejej, czekać. - pirat uniósł ręce nad głowę. - Zakładając, że syn karczmarza będzie współpracował, gdzie nas zaprowadzi? Powie, że samotnie wyprowadza grupę skazańców na spacer po plaży?
Ostudzony zapał kompanów sprawił, że autentycznie zrobiło się chłodniej.
- Jeśli dopisze nam fart, może miniemy stróżówki, ale choćbyśmy obrobili fajfusy halabardnikom, nie wyjdziemy z budynku bez nakazu komendanta, lub eskorty królewskiej gwardii. Nie ma bata.
Gdzieś daleko nad otwartym morzem przetaczała się burza.
- Mój pogląd i moje zdanie znacie. Mój plan też. Możecie podetrzeć sobie tym dupę, możecie wykorzystać.
- Oho, chyba mnie coś akurat bierze na sranie. - Sigion wydął wargi i wziął się pod boki.
- Nie mam nic do gadania. - stwierdził fakt pirat. - Jeśli rozpoczniecie dywersję, nie zostanę przecież w celi. Ale...
- Stul już rudy pysk. - przerwał mu Amras. - Każdy wie, co ma robić? Yev, rączki rozgrzane? Elaine, to samo? - elf wysunął w pochwy miecz na piędź i przejrzał się w klindze. - Graj, muzyko.


http://t0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcRxqPgBW4QmpI3ZFVP7mbg9rDykFP8FmXlmOK2apVAdGOA1TqAf

Offline

 

#17 2014-03-01 11:11:47

 c4wjajach

Użytkownik

48946049
Skąd: Za daleko...
Zarejestrowany: 2011-05-28
Posty: 2546
Punktów :   -1 
.: spam-master

Re: III - Trudne wybory

Plan faktycznie miał luki, jednak w końcu trzeba coś zrobić. Pirat miał plan do chrzanu, aczkolwiek tym razem miał rację. Zaskoczyło go podejście reszty, gdy ten zauważył problem.
- Muzyko, stop!- syknął nekromanta. Amras posłał mu spojrzenie typu "co znowu?!"
- Dearien może i nie przemyślał swojego planu- zaczął Cimeries-, jednak tym razem słusznie mówi. Byle strażnik nie może od tak sobie wyprowadzić takiej grupy jak my. Nawet komendant musiałby to uzasadnić i zrobić potrzebną papierkową robotę. Możemy ruszyć bez tego, ale co dalej? Myślicie, że nikt nie ujrzy nic podejrzanego w całej grupie więźniów oskarżonych o seryjne morderstwa i nekromancję, wyprowadzanych na wolność przez dwóch przeciętnych strażników bez żadnych pozwoleń? Nie mówię, że pomysł o przebieraniu i tak dalej jest zły, ale nie da się nie zauważyć luki. I cholernie ważnej luki.

Offline

 

#18 2014-03-01 13:08:29

Pers

Użytkownik

Zarejestrowany: 2014-02-14
Posty: 36
Punktów :   

Re: III - Trudne wybory

Elaine syknęła. Chyba jednak będzie musiała zwiać sama.
- Czy wy potraficie cokolwiek ze sobą ustalić? - przyciągnęła ich uwagę niezbyt przyjaźnie brzmiącym pytaniem. Zwykle uśmiechnięta elfka powoli zaczynała się gotować od środka. - Jeśli czarodziejka nie zmarnuje energii na durne rozwalanie krat, tylko pójdziemy tropem mojego pomysłu, to będzie mogła użyć swojej magii do odwrócenia uwagi - czy też zwykłego omamienia - wszystkich, którzy mogliby nam przeszkodzić. To umieć powinna. Na przykład jakiś wybuch w drugim skrzydle... Zastanówcie się chwilę, zamiast od razu ruszać do akcji. Niezawodnego planu ucieczki nie da się przygotować w pięć minut. Coś o tym wiem.
Jej ostre spojrzenie dosięgnęło wszystkich towarzyszy niedoli, a zwłaszcza pirata i Amrasa, wywołując u nich ciarki na plecach. I ich stopując.
Doskonale.


http://24.media.tumblr.com/edcaa92459593255786239f3b26e759e/tumblr_mo9x4trpBD1qhjmm4o2_500.gif

Offline

 

#19 2014-03-01 16:24:01

 Szifer

Użytkownik

9810473
Zarejestrowany: 2011-02-06
Posty: 5022
Punktów :   -5 

Re: III - Trudne wybory

To Sigionowi pasowało. Nie znał się na magii, jednak skoro dostał zapewnienie, że można nią omamić ludzi, w co zresztą nie wątpił, ostatecznie byś świadkiem zmartwychwstania trupów, plan można było wcielić w życie.
- Elaine na miejsce, idą. - rzeczywiście słychać było odgłosy kroków na korytarzu. Elfka zwinęła się w pozycji embrionalnej i udawała, że zaczyna wyć z bólu. Najemnik podszedł do krat po czym zaczął nimi szarpać, co dało się słyszeć na korytarzu i krzyknął. - Pomocy! Szybko, potrzebujemy pomocy! Strażnik! Pomóż nam! - Jak na zawołanie przybiegli obaj, stanęli w bezpiecznej odległości od krat.
- Odsuń się! - jeden ze strażników był uzbrojony w krótki miecz przy pasie i w pikę. Drugi, zamiast miecza miał kuszę, przywiązaną grubym rzemieniem do pasa. Najemnik posłusznie się odsunął. Wskazał ręką na elfkę.
- Proszę, pomóżcie! Coś się jej stało... - strażnicy spojrzeli po sobie. W końcu odezwał się ten z kuszą.
- Gówno mnie ona obchodzi. Zapewne i tak zdechniecie, więc co za różnica kiedy... - tu w słowo wszedł mu ten drugi. Spojrzał na celę.
- Mieli zostać przesłuchani. Wszyscy. Jeśli na mojej służbie zginie któryś z więźniów i to takiej rangi, będę mieć ostro przejebane. - odwrócił się w stronę tego drugiego. - Ty z resztą też. - Ten drugi pokręcił głową.
- Kurwa. Nie nadawałem się do księgowości, więc wstąpiłem do straży. Nie mam pojęcia, co Ty tu robisz, ale skoro możemy mieć przejebane... - Obaj oparli piki o ścianę. Klucz miał ten z mieczem. Ten drugi naciągnął cięciwę kuszy i nałożył na nią bełt, z kołczana, który miał przywiązany po drugiej stronie pasa. Wycelował w kraty.
- Wszyscy pod ściany, odsuńcie się od niej! Jeden delikatny ruch i nie żyjecie. - odezwał się do tego z mieczem. - Znasz procedurę. W razie czego zostajesz tam z nimi. - Ten miał już klucz w ręku, podrapał się po głowie.
- To chyba nie może być gorsze, od tego co nam zrobią, jeżeli coś im się stanie... - drugi przytaknął.
- Taa... Kierownik to skurwiel... - jęk Elain stał się głośniejszy. Wszyscy już stali pod ścianami, Sigion najbliżej krat.
- Pośpieszcie się do cholery jasnej! Jest coraz gorzej! - ponaglał Sigion. Strażnik znalazł klucz i otworzył celę. Wszedł do środka zostawiając klucz w zewnętrznej stronie krat. Ten drugi podszedł do nich i je zakluczył, kiedy ten był już w środku, cały czas nie opuszczając kuszy. Strażnik podszedł do Elaine...


https://scontent-arn2-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xaf1/v/t1.0-9/12366224_963531483722707_6375285450185723831_n.jpg?oh=cc08e9a6a1a9d6bb7f613cf50b9847d7&oe=571886AD

Offline

 

#20 2014-03-01 18:27:07

 Amras Helyänwe

Administrator

7892318
Skąd: Stamtąd
Zarejestrowany: 2010-07-24
Posty: 3484
Punktów :   -7 
.: Tu eşti dragostea vieţii mele.

Re: III - Trudne wybory

Amras zaczął gorączkowo myśleć. Nie tak miało być! Oboje powinni wejść do celi. Wtedy jego plan miałby sens. A tak... Mogą ogłuszyć strażnika z mieczem, tylko po co? Nawet gdyby któreś z nich się poświęciło i przyjęło strzałę w swoje ciało, to kusznik zdołałby podnieść alarm. Elf spojrzał kątem oka na stojących po obu jego stronach magikach. Wiedział, że magia też na nic się nie zda, bo musieliby wykonać dłoniami gesty i wyszeptać magiczne formuły, a na to nie pozwoliliby wartownicy.
Ten z mieczem nachylił się nad zwiniętą Elaine.
- Co ci?
- W ciąży, kurwa jestem! - wycharczała w odpowiedzi.
Heian postanowił się włączyć do rozmowy. W głowie zakwitła mu pewna myśl.
- Jestem wiedźminem. Pozwolicie, że rzucę na nią okiem? - Nie czekając na przyzwolenie, odwrócił się i zaczął powoli zbliżać się do dwójki przy kratach. Kusznik zmarszczył brwi, podniósł kuszę, lecz nie strzelał. Heian tymczasem uklęknął, położył dłoń na czole towarzyszki. Rozchylił powieki palcami, następnie pochylił się, jakby badając akcję serca. Tak naprawdę jednak miał idealny pogląd na to, co znajdowało się pod pryczą najbliżej niego. Miecz, zdaje się Deariena, zachęcająco odwrócony był rękojeścią do wiedźmina. Na razie jednak pożytku z niego nie będzie.
- Rozszerzone źrenice, przyśpieszone tętno, wysypka... - mruczał pod nosem Heian, wyliczając nieistniejące symptomy. Zwrócił się bezpośrednio do strażnika z mieczem:
- Jestem pewny, że to jad trupi. Zaczyna się przemiana. Najpóźniej za godzinę będziecie tu mieli strzygę!
Strażnicy wyglądali na przerażonych.
- To co my mamy robić?! Zabijmy ją! - wrzasnął jeden, wyciągając miecz z pochwy. Heian jednak powstrzymał jego rękę.
- Nie zapominajcie, że jak któremuś z nas choćby włos spadnie, wy będziecie mieli wielkie kłopoty. Temu - wskazał dłonią Elaine, która wczuła się w rolę, tarzając się po podłodze - można jeszcze zapobiec. Zmiany dopiero się zaczynają. Trzeba ją jednak zranić... LEKKO zranić czymś metalowym. Nie, nie włócznią, włócznią to ty ją zabijesz. Do tego najlepiej nadałby się grot strzały.
Kusznik głośno przełknął ślinę.
- Nie bój się, ona zaraz zapadnie w stan letargu. Teraz nic nam nie zrobi... Jeszcze. Chodź tu szybko z tym bełtem!
Żołnierz skinął głową i posłusznie wszedł do celi. Całkiem bezmyślnie.
Potem drużyna zadziałała już automatycznie. Gdy tylko oboje znaleźli się w polu rażenia ramion, Amras odwrócił się i mocno kopnął kusznika w kolano. Ten nie zdążył nawet krzyknąć z bólu, gdy okładał go już pięściami. W tym samym czasie Heian uderzył klęczącego wciąż miecznika w skroń. Po chwili wartownicy byli już unieszkodliwieni. Siedzieli na środku celi, za jednym stał Sigion, za drugim Cimeries. Oboje przykładali ostrze mieczy do szyi.
- Który z was ma za ojca karczmarza w Zimowym Sztormie?
Miecznik podniósł rękę. Nie mógł mówić, podobnie jak jego kompan miał usta wypchane zgniłą słomą z podłoża. Amras skinął na Sigiona, stojącego za drugim pochwyconym. Najemnik odłożył miecz i silnym ciosem w potylicę pozbawił przytomności kusznika. Następnie wyjął słomę z ust drugiego.
- Wiedz, że z twoim ojcem współpracujemy. On przyniósł nam miecze do tej celi. On też zlecił nam rozwiązanie tej zagadki. Rozwiązanie - podkreślił elf - bo wszystko działo się już przed naszym przybyciem do Cidaris. Nie wiem, dlaczego wylądowaliśmy w więzieniu. Komuś widocznie nasze śledztwo było nie na rękę. Ale my nie mamy zamiaru tkwić bezczynnie i oddać życie za kogoś innego. Dlatego musisz nam pomóc i wyprowadzić nas stąd.
- I jak to sobie niby, kurwa, wyobrażacie?
- Przebierzemy nekromantę w ciuchy twojego towarzysza. Wyprowadzicie nas przez wszystkie bramki strażnicze. Jak zapytają, czemu jednego brakuje, powiesz, że dostałeś polecenie tylko co do nas i że nekromantą w czasie naszego przesłuchania zająć się ma kat, by Cimeriesa nieco rozgrzać. Powiesz jednak, że on śpi, i by go nie budzić.
- Gówno z tego wyjdzie. Na stryczek pójdziecie nie tylko wy, ale jeszcze ja.
Amras skinął głową.
- Możliwe. Ale my tu nie będziemy tkwić. Jeśli nie chcesz współpracować, zabijemy ciebie i twojego kompana, a następnie Cimeries ożywi wasze zwłoki. Więc tak czy siak nam pomożecie, przed lub po śmierci.
Miecznik się zakrztusił. Powiódł wzrokiem po całej drużynie.
- Wiem, że nie mam innego wyjścia. Przygotujcie zatem tego waszego nekromantę.


-----------------------------------------------------------------------------------------------



http://oi62.tinypic.com/lzmtx.jpg

___

A ja? Czym ja jestem?
Kto krzyczy? Ptaki?
Kobieta w kożuszku i błękitnej sukni?
Róża z Nazairu?
Jak cicho!
Jak pusto. Jaka pustka!
We mnie..."
___

Offline

 

#21 2014-03-04 19:44:39

 Szifer

Użytkownik

9810473
Zarejestrowany: 2011-02-06
Posty: 5022
Punktów :   -5 

Re: III - Trudne wybory

Cimeries przebrał się w strój strażnika. Był trochę za krótki, jednak na niego pasował najlepiej. Sigion był za szeroki, Dearien miał charakterystyczny kolor włosów, Yev była kobietą a reszta... Nieludźmi. Delikatnie zwolnili cięciwę kuszy, aby nie narobić hałasu i nie poucinać sobie palców, po czym przywiązali ją nekromancie do pasa. Wszyscy pozakładali łańcuchy na kostki i przeguby, jednak każdy miał pod ręką od nich klucz - magiczna sztuczka Yevereth z powielaniem. Cimeries wziął pikę, tak samo ich przewodnik.
- Jeśli wpadniesz na jakiś głupi pomysł, , a wiedz, że dowiem się o tym szybciej niż ty... - czarodziejka pokazała palcem w stronę strażnika - to postaram się, aby nikt nie dostrzegł tego, że prowadzą nas żywe zwłoki, a nie ty. Zrozumiane? - strażnik był widocznie zdenerwowany, a to nie poprawiło mu humoru, jednak to była już kolejna pogróżka pod jego adresem, więc wiedział, że może przejść przez każdy przerażający scenariusz jeżeli coś spieprzy.
- Dobrze... Rozumiem... - jego głos stracił na władzy i mocy. mówił prawie szeptem, jakby miał zaschnięte gardło. - Chodźmy, im szybciej to zrobimy, tym lepiej...


https://scontent-arn2-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xaf1/v/t1.0-9/12366224_963531483722707_6375285450185723831_n.jpg?oh=cc08e9a6a1a9d6bb7f613cf50b9847d7&oe=571886AD

Offline

 

#22 2014-03-05 22:06:59

 Radosny Rabarbar

http://oi60.tinypic.com/2zp2j5c.jpg

13204951
Skąd: Tam,gdzie diabeł mówi dobranoc
Zarejestrowany: 2011-04-12
Posty: 2502
Punktów :   -17 
WWW

Re: III - Trudne wybory

Przeszli ledwie połowę drogi, kiedy okazało się, że ktoś odkrył ich nieobecność.
Syn karczmarza przyspieszył kroku.
- Szykujcie się w najlepszym wypadku na szafot. Wcześniej czekają was tortury, może łamanie kołem…mówiłem, że nie dacie rady uciec.
- Darują ci życie? – spytał elf.
Syn karczmarza prychnął
- Może gdyby nie byli w stanie mnie z wami powiązać. A zresztą, teraz to i tak znaczenia nie ma, mnie może jedynie torturować nie będą…
- Dobra, już, zamknij się . Mam pomysł – przerwała mu czarodziejka. – Nie znasz nas, nie widziałeś, nie wiesz co tu robisz, a jeśli będą chcieli coś z ciebie wycisnąć, bełkocz coś o klątwie i urokach. Rozumiesz? – strażnik kiwnął głową. – Przykro mi, nie chcę tego robić, ale w ten sposób wszyscy mamy większe szanse na przeżycie.
- Yevereth, co ty do jasnej cholery robisz?! – krzyknął elf, widząc jak pogrążony we śnie syn karczmarza osuwa się na podłogę. Czarodziejka nie odpowiedziała mu, skupiona na wykonywaniu skomplikowanych gestów rękoma i skandowaniu formuły zaklęcia.
Drużyna spojrzała nieufnie na pojawiający się na ścianie mleczny owal.
- Losowo rzucający, na inny nie starczy mi czasu, jazda!

Zmaterializowali się pod samym sufitem, upadli na ziemię. Impet uderzenia pozbawił czarodziejkę oddechu, słyszała głośne przekleństwa reszty drużyny, piskliwy, dziewczęcy krzyk, na dodatek czyjś łokieć  wbijał jej się w żebra, a bark, na który spadła dawał o sobie znać ostrym, przeszywającym bólem.
Drużynie wystarczyło jedynie szybkie spojrzenie na pomieszczenie, w którym się znaleźli, by móc jednoznacznie stwierdzić, że są w burdelu.
- Cicho, nie krzycz! – czarodziejka usłyszała szept Elaine. Przewróciła się na wznak i uniosła na łokciach.
Pomimo panującego w pomieszczeniu półmroku uwadze czarodziejki nie umknęło to,  że wpadli w najmniej odpowiednim momencie…oraz to, że dziwka była prawie dzieckiem.
- Ach, cholera, znowu źle wycelowali z tym portalem, sądząc po waszych minach – westchnęła Yevereth. – Mówią, że przetransportują prosto do celu, a wychodzi jak zawsze, tfu! Co to za rzeka? – zapytała podchodząc do okna.
- Adalatte – odpowiedziała jej szeptem dziewczyna.
Adalatte…jest to nadal Cidaris, albo Verden, albo…Temeria? Ach, nieważne, Yevereth nigdy nie interesowała się geografią. W każdym razie nadal są stosunkowo niedaleko Cidaris, więc powrót nie powinien sprawić im dużo kłopotów.
- Nas tu nie było – powiedziała szorstko czarodziejka. – Nic nie pamiętacie, nikogo nie widzieliście. A my tym czasem wyjdziemy sobie przez okno.

- Nie znajdą tego portalu – odpowiedziała na niezadane pytanie, kiedy wszyscy wyszli. – Nawet jeśli uda im się go odtworzyć, nikt nie jest na tyle głupi, żeby w niego wleźć. No co tak na mnie patrzycie?
- Wiesz chociaż gdzie jesteśmy? – zapytał Sigion.
- Nie. Przynajmniej nie wiem dokładnie, ale jesteśmy stosunkowo niedaleko Cidaris, o ile nie nadal w samym Cidaris. Jeśli chcecie, możemy wracać od razu z powrotem do Zimowego Sztormu…chyba że wolicie się tu zastanowić nad tym, co zrobimy dalej.

Ostatnio edytowany przez Arvaamaton (2014-03-05 22:53:28)

Offline

 

#23 2014-03-06 20:50:11

 c4wjajach

Użytkownik

48946049
Skąd: Za daleko...
Zarejestrowany: 2011-05-28
Posty: 2546
Punktów :   -1 
.: spam-master

Re: III - Trudne wybory

- Przydałoby się inne ubranie.- stwierdził Cimeries patrząc krytycznie na przyciasny strój strażnika.
- Osobiście uważam- zaczął-, że lepiej byłoby jakoś pojedynczo wpaść do karczmy po rzeczy i tyle, jak wszyscy się tam zlecimy, to zaraz wrócimy znowu do więzienia. Ale przede wszystkim warto byłoby spytać się kogoś gdzie jesteśmy. Albo dowiedzieć samemu. Swoją drogą nie było tak źle z tym portalem- pochwalił czarodziejkę- szczerze mówiąc spodziewałem się, że któremuś z nas coś urwie albo spadniemy z nieba na jakieś skały i się pozabijamy.
- To było możliwe?!- krzyknął najemnik, jakby mieli to dopiero zrobić, a nie byli po wszystkim
- Jak widać Yev zna się na rzeczy więc... biorąc jednak pod uwagę pośpiech... tylko trochę możliwe.- Uśmiechnął się nekromanta.
Amras chrząknął ponaglająco.
- Na zdrowie.- rzekł do niego pirat. Elf spojrzał na niego chłodno.
- A ty coś proponujesz?- Cimeries zwrócił się do przywódcy drużyny.


*Sorry, że tak mało ale spieszyło mi się a nie chciałem kolejki znowu tracić Nadrobię następnym.

Offline

 

#24 2014-03-08 19:18:26

 Szifer

Użytkownik

9810473
Zarejestrowany: 2011-02-06
Posty: 5022
Punktów :   -5 

Re: III - Trudne wybory

- Myślę - wtrącił się zamiast niego Sigion - że najpierw powinniśmy wybadać nastroje w mieście. Zapewne już wiedzą o naszej ucieczce, więc ochrona miasta będzie wzmożona. Do tego mogą zaczać przeszukiwać okoliczne miasta i w końcu nas znajdą. Ostatecznie jest z nimi ten nilfgardzki kurwiarz, który powinien się trochę znac na portalach i ich możliwościach... - zastanowił się chwilę - Yevereth, jak trochę odpoczniesz to będziesz mogła rzucić na nas jakąś iluzję, tak, żeby zmienić nasza aparycję?? - Ta zastanowiła się chwilę.
- Ten portal kosztował mnie dużo siły... Nie wiem, czy mamy tyle czasu na mój odpoczynek. - tu wtrącił się Cimeries.
- Mogę Ci użyczyć cześć swojej energii. Nie mam swoich słoików z ziemią, ale nie miałem okazji wykorzystać energii, a jestem wypoczęty. - Sigion kiwnął głową.
- No dobra, w takim razie musimy przedostać się do miasta... I zarżnąć tego pieprzonego nilfgaardczyka. - wszyscy spojrzeli na niego z pewnym zdumieniem.
- Nie posuwasz się za daleko w swoich rozważaniach? - westchnał Amras - Nie powinniśmy w jakiś sposób próbować wpaść na rozwiązanie, albo wyczuć nastroje w mieście? - Sigion zaprzeczył ruchem głowy
- On jedyny może w tej chwili wykryć iluzję... Poza tym jeśli odpowiednio przygotujemy jego ciało ludzie pomyślą, że to był kolejny atak potwora. A jeśli on miał związek z tymi atakami, to jego śmierć będzie wiadomością dla jego wspólników. Uważam, że jest tylko pionkiem. A jeśli nie... - spojrzał na drużynę - ...to i tak gorzej nie wpadniemy. Ostatecznie dopiero co uciekliśmy z celi śmierci...


https://scontent-arn2-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xaf1/v/t1.0-9/12366224_963531483722707_6375285450185723831_n.jpg?oh=cc08e9a6a1a9d6bb7f613cf50b9847d7&oe=571886AD

Offline

 

#25 2014-03-09 15:41:10

Pers

Użytkownik

Zarejestrowany: 2014-02-14
Posty: 36
Punktów :   

Re: III - Trudne wybory

Gdy wyszli przed burdel, co Elaine przyjęła ze zdecydowaną ulgą, elfka zapatrzyła się na rzekę, która z racji smrodu i zawartości równie dobrze mogła być zwykłym, choć nieco szerszym ściekiem. Ale na pewno nie była wybrzeżem, które widzieliby w mieście Cidaris. A to oznaczało, że...
Zaklęła pod nosem.
- ...i trafiliśmy kilkanaście ładnych staj z dala od miasta Cidaris, bez broni, pieniędzy czy choćby koni - wtrąciła się w rozmowę. Nieopatrznie jednak wlepiła wzrok we wciąż powiększającą się dziurę na odzieniu czarodziejki, co wywołało jej natychmiastowe oburzenie.   
- Sugerujesz, że to moja wina? - zaperzyła się Yevereth.
- Sugeruję, że mamy więcej problemów, niż się wydaje, lecz nie pociągam nikogo do odpowiedzialności. - Przerzuciła długie włosy przez ramię i wyprostowała się, dumnie unosząc głowę. Takie zachowanie nie było codziennością tuż przed drzwiami do przybytku rozkoszy, przyciągała więc wzrok wszystkich dookoła. Nie do końca o taki efekt jej chodziło...
- Bardzo miło z twojej strony, że nas uratowałaś, naprawdę, i całkowicie rozumiem, dlaczego otworzyłaś portal wyrzucający na "chybił-trafił", ale to nie zmienia faktu, że z jednej kabały trafiliśmy w drugą. Trzeba teraz szybko znaleźć drogę powrotną. Nie zamierzam zostawić mojego łuku na pastwę tych barbarzyńców. - Zmarszczyła nos, głównie z niezadowolenia - ale i fetor Adalette nie działał najlepiej na jej powonienie.
- Elaine ma trochę racji, Yev. - Amras spróbował załagodzić sytuację. - Musimy znaleźć sobie jakiś transport ...albo zajęcie, by odrobić straty, nie wracając do Cidaris.


http://24.media.tumblr.com/edcaa92459593255786239f3b26e759e/tumblr_mo9x4trpBD1qhjmm4o2_500.gif

Offline

 

#26 2014-03-09 22:32:40

 Radosny Rabarbar

http://oi60.tinypic.com/2zp2j5c.jpg

13204951
Skąd: Tam,gdzie diabeł mówi dobranoc
Zarejestrowany: 2011-04-12
Posty: 2502
Punktów :   -17 
WWW

Re: III - Trudne wybory

Heian prychnął.
- Tak jakby bycie politycznym zbiegłym z celi śmierci było niewystarczającym problemem…
- Miło – głos czarodziejki zmienił się nieznacznie, a jej w oczach, które wbiła w Elaine, zatańczyły iskierki wściekłości. Elfka opuściła wzrok. – Cóż, nie będę ukrywać, spodziewałam się czegoś więcej, niż „miło”. Chociażby z racji tego, że uratowałam wam życie. Jeśli tak gorączkowo szukasz drogi powrotnej, Elaine, mogę specjalnie dla ciebie stworzyć teleport prowadzący bezpośrednio do przytulnego loszku w Cidaris, który zajmowaliśmy jeszcze niecałą godzinę temu. Ale podejrzewam, że twój koń może leżeć gdzieś z trzewiami na wierzchu, a swojego łuku nie dostaniesz…choćby dlatego, że tam czekają na nas z wymyślnymi narzędziami tortur i będą nas nimi raczyć tak długo, że będziemy błagać o śmierć. A kiedy już skończą, nabiją nas dupami na pale, na których będziemy sterczeć niczym kukiełki w teatrzykach dla dzieci, a wrony będą wydłubywać nam oczy. O ile jeszcze będziemy mieć oczy.
- Dość! Yevereth, skończ! – warknął Amras.
- Czy coś jest ze mną nie tak, że najzwyczajniej w świecie nie chcę już umierać? – odparła Yevereth.
- Już?
- Ano, już. Cóż, nawet samobójstwo mi nie wyszło, jak widać – uśmiechnęła się paskudnie i kopnęła kamień. Wyczuwała w spojrzeniach drużyny pytanie „dlaczego”. Cieszyła się, że nikt go nie zadał. Nie chciała odpowiadać. - Swoją drogą, Sigionie, pomysł z iluzją nie jest dobry. Jakbyś wlazł tam z przypiętą do rzyci tabliczką „mam coś do ukrycia”. Ten nilfgaardczyk na pewno nie jest jedynym zdolnym nas zdemaskować czarodziejem w Cidaris.
- Traktem wrócić też nie możemy, pewnie niemałą kwotę ofiarują za nasze głowy – powiedział Cimeries.
- Za żywych znacznie więcej – rzucił Sigion.
Milczeli długi, nie wiedząc co ze sobą zrobić. Każde wyjście z tej sytuacji wydawało im się bardziej bezsensowne od poprzedniego.
– Możemy wrócić do Cidaris…portalem, do naszego pokoju w karczmie. Potem będziemy się zastanawiać co dalej.

Offline

 

#27 2014-03-11 18:21:44

 Amras Helyänwe

Administrator

7892318
Skąd: Stamtąd
Zarejestrowany: 2010-07-24
Posty: 3484
Punktów :   -7 
.: Tu eşti dragostea vieţii mele.

Re: III - Trudne wybory

- Tak, konieczne portal. Prosto do Cidaris. Mam nadzieję, że dasz radę, Yev? Wiem, że tamten portal dużo już cię kosztował, ale Cimeries zaproponował pomoc.
Czarodziejka skinęła głową i podciągnęła rękawy, zabierając się do pracy. Amras zamknął oczy i zacisnął zęby. Jego organizm zawsze źle znosił styczność z magią.
Poczuł znowu to ciepło zalewającego jego ciało, barwy się rozmyły. Chwilę później wszystko ustało, a drużyna znajdowała się w sowim pokoju w Zimowym Sztormie.
- Dobra - zakomenderował. - Nie ma co tu dłużej zabawiać. Bierzmy cały sprzęt i wymknijmy się z Cidaris, jak najdalej. Nic tu już nie ugramy, a ryzykujemy naszym życiem. To bez sensu. Cidaris musi samo sobie poradzić.
Rzucił ukradkowym spojrzeniem po twarzach jego towarzyszy. W sumie, nie wiedział, jakich reakcji się spodziewać. Cimeries wydawał się być zadowolony z takiej decyzji - wiedział, że już tu życia i tak nie będzie miał. Elain również było to na rękę, nie podobała jej się od początku ta sytuacja. Heian, jak to wiedźmin, stał bez cienia emocji na elfiej twarzy. Sigion jednak wyglądał na takiego, któremu nie do końca w smak jest pozostawienie tej historii samej sobie. Podobnie co Dearien - ten jednak frontalnie marszczył czoło, prychał. Yev, podobnie jak Heian, stała bez wyrazu.
Amras chciał uprzedzić malkontenctwo pirata.
- A jeśli ktoś czuje się zbawcą świata, to niech zostanie. Mi już nie w smak nadstawianie karku za ludzi.
Nikt nie oponował. Pozbierali swój dobytek, sprawdzili ostrożnie, czy w izbie na dole nie czeka na nich straż. Ruszyli do stajni i odebrali swoje wierzchowce.
Wymknęli się z miasta jedną z bocznych bram. żołnierze ze stróżówki nie przejawili większego zainteresowania nimi, nie podnosząc nawet oczu znad kart.
Zapadał już zmierzch. Skierowali swoje wierzchowce na wschód, przejeżdżając nieopodal miejsca, gdzie niedawno znaleźli Elaine. Każdemu towarzyszyło dziwne uczucie, jakby coś się miało wydarzyć...
Usłyszeli krzyk.
Najemnik, nie bacząc na nic, pognał konia w gąszcz drzew. Zaraz za nim popędził Dearien.
"Kurwa!" warknął w głowie Amras. Jak zwykle, mieli się nie mieszać, a koniec końców rzucają się w bagno bez przygotowanego planu. Jak zwykle. Elf ruszył w ślad za mężczyznami, czując, jak Elaine mocniej obejmuje go w pasie, by nie spaść. Kątem oka dostrzegł, że reszta robi to samo.
Szaleńczy galop zakończył się dopiero kilkanaście metrów od tego samego kamiennego ołtarzu. Tym razem nie spotkali jednak jednej elfki związanej. Spotkali za to około dwudziestu ludzi, odzianych na czarno. Każdy z nich miał czarną chustą przysłoniętą twarz. Prócz nich stał jeszcze zapłakany - Amras nie był pewny, czy na pewno - rajca Estewar, i drugi człowiek, wysoki, którego wcześniej nie poznali. Miał na głowie spiczasty kapelusz. Rozcinał on właśnie wielkim sztyletem policzek przywiązanego do ołtarza chłopca, który krzyczał w niebogłosy.  A każdy jego krzyk mieszał się z krzykiem bólu Estewara.
W cieniu elf dostrzegł jeszcze jedną postać, górującą nad resztą posturą. Kreatura ta miała włochatą skórę i długie, wilcze uszy. Stała do bohaterów jednak bokiem, przez co elf nie dostrzegł jego pyska.
Postać w kapeluszu - czarodziej, jak się domyślili - podniósł właśnie do góry sztylet, by zadać ostateczny cios w serce chłopca.
- Wchodzimy - rzucił krótko Sigion, wyciągając miecz z pochwy. Z okrzykiem rzucił się na sekciarzy na polanie. W ślad za nim pognał Heian i Dearien.
Amras gorączkowo napiął łuk, nałożył strzałę i strzelił. Trafił najbliższego w ramię, poważnie go raniąc (24-10). Szukał już kolejnego celu.


Sekciarz (jest ich 19)
Ko: 2    Po: 2     Si: 3     Zm: 1    Zr: 2     Zw: 1
In: 1     Og: 1    Wo: 1
Żywotność: 24
Zbroja: Brak
Broń: Buzdygan (k6) / krótki miecz (k6) / sztylet (1/2k6) / nóż (1) *
* Jedno do wyboru

- potwora i czarodzieja nie ruszamy na razie. Będą się tylko przyglądać bójce, ale nie zareagują.


-----------------------------------------------------------------------------------------------



http://oi62.tinypic.com/lzmtx.jpg

___

A ja? Czym ja jestem?
Kto krzyczy? Ptaki?
Kobieta w kożuszku i błękitnej sukni?
Róża z Nazairu?
Jak cicho!
Jak pusto. Jaka pustka!
We mnie..."
___

Offline

 

#28 2014-03-11 21:45:16

 Radosny Rabarbar

http://oi60.tinypic.com/2zp2j5c.jpg

13204951
Skąd: Tam,gdzie diabeł mówi dobranoc
Zarejestrowany: 2011-04-12
Posty: 2502
Punktów :   -17 
WWW

Re: III - Trudne wybory

Klinga wysunęła się z pochwy z cichym sykiem. Yevereth zaatakowała stojącego najbliżej sekciarza, tego, którego przez momentem ugodziła strzała Amrasa. Cięła szeroko, od dołu, przeciwnik nawet się nie zasłonił [14-(6+2x2)]. Upadł na ziemię starając się wepchnąć z powrotem do brzucha wypadające trzewia. Wykończyła go, wbijając mu jego własny sztylet w serce (pierwszy truposz!).
Odwróciła się i zobaczyła spadający na jej głowę buzdygan. Uchyliła się, lecz stal musnęła jej rękę. Cięcie nie było głębokie, początkowo myślała, że ostrze przecięło tylko materiał koszuli, lecz spływająca jej po ręce krew uświadomiła ją, że się myliła (28-4+2). Zamiast uniknąć kolejnego ciosu, sparowała cięcie, co zaowocowało tępym bólem w ręce. Sekciarz uderzał silnie, ale powoli, więc mała i zwinna czarodziejka unikała ich bez problemu, prawie tanecznym krokiem  i z bezczelnym uśmiechem na ustach. Widziała, jak bezsensowne machanie buzdyganem męczy jej przeciwnika coraz bardziej. Zaatakowała, korzystając z zachęcająco odsłoniętego prawego boku sekciarza. Miała nadzieję, że klinga przejdzie równie gładko, jak za pierwszym ciosem, lecz zostawiła rozcięcie płytsze, niż się spodziewała [24-(3+2x2)].

Offline

 

#29 2014-03-12 14:55:24

 Szifer

Użytkownik

9810473
Zarejestrowany: 2011-02-06
Posty: 5022
Punktów :   -5 

Re: III - Trudne wybory

Sigion nie zsiadał z konia. Widział, że to zbiorowisko nie może być dobrze uzbrojone, więc przypuścił szarżę. Z półtora ręcznym mieczem zbira Roegnara wjechał w krąg, który zaczynał się skupiać. Świetnie. Wjechał w trzyosobową grupę tratując ich. Jeden z nich został tylko zachaoczny o konia (24-2=22) i uskoczył, drugi potrącony (24-4=20), jednak trzeci miał najgorzej, gdyż wpadł prosto pod kopyta (24-6=18*) i poleciał na ziemię, prawdopodobnie tracąc przytomność. W tym samym czasie Sigion już podnosił miecz na tego, który uskoczył (22-(9+8)=5)(drugi zneutralizowany), odcinając mu rękę przy samym ramieniu. Pewny siebie najemnik odwrócił się w stronę przyjaciół. Krzyknął w ich stronę:
- Nie zsiadajcie z ko... - cios buzdyganem (34-6=28) zrzucił go w tył z konia. Ten zrobił przewrót w tył, jednak krasnoludzki miecz na plecach uraził mu je (28-1=27). Gdyby nie skórzana kurtka, prawdopodobnie straciłby po takim ciosie przytomność. I tak go mdliło. Nie widział twarzy osoby, która zrzuciła go z konia, ale na ciemnej szacie widoczny był odcisk podkowy jego konia. Sigion pochylony, próbując powstrzymać mdłości położył dłoń na rękojeści miecza na plecach.
- Nie jesteś kurwa człowiekiem... - powiedział w stronę nadchodzącego człowieka z buzdyganem. Ten pokazał kły w uśmiechu
- Myślałeś, że po staranowaniu przez konia już nie będę ci przeszkadzał? - zaśmiał się. Jako, że najemnik wysunął się w sam środek tych dziwnych okultystów zaczęli go właśnie otaczać. Ten, który do niego podchodził był najbliżej. Miecz Roegnara leżał gdzieś w pyle, prawdopodobnie przy koniu. Już zaciskał dłoń na krasnoludzkiej rękojeści. - Myliłeś si... - Sigion jednak nie powstrzymał mdłości i zwymiotował mu prosto w otwarte usta. Nie był pewien, ale chyba w wymiocinach było trochę krwi. Albo był to poruszający się jeszcze język jego przeciwnika. Trochę osłabiony wykorzystał oślepienie przeciwnika i odciął mu głowę (18-[10+8]=0, trzeci rozwalony**). Yevereth nie było przy nim, więc domyślał się, że walczy poza owym okręgiem. Przyjął postawę obronną. Żałował, że nie ma tarczy...

*Improwizowałem, rzuciłem trzy razy kością i wypadło 2,4,6, więc odpowiednio każdemu po tyle obrażeń od konia zadałem.
** Wypadło mi 4 i 6, a że to zgadzało się z jego stanem życia postanowiłem zrobić mu fatality


https://scontent-arn2-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xaf1/v/t1.0-9/12366224_963531483722707_6375285450185723831_n.jpg?oh=cc08e9a6a1a9d6bb7f613cf50b9847d7&oe=571886AD

Offline

 

#30 2014-03-13 22:16:43

 Radosny Rabarbar

http://oi60.tinypic.com/2zp2j5c.jpg

13204951
Skąd: Tam,gdzie diabeł mówi dobranoc
Zarejestrowany: 2011-04-12
Posty: 2502
Punktów :   -17 
WWW

Re: III - Trudne wybory

Czarodziejka znudziła się zliczaniem wszystkich sytuacji, w których mogła bez problemu zabić swojego przeciwnika. Mogłaby pobawić się nim jeszcze chwilę, ale nie widziała w tym najmniejszego sensu. Cięła zadziwiająco celnie, ostrze miecza przecięło tętnicę szyjną (czwarty)*. Odeszła kilka kroków, aby poszukać kolejnego celu, kiedy obok niej  przegalopował koń Sigiona bez jeźdźca. Odwróciła się i zobaczyła, dlaczego żaden z sekciarzy nie został w jej pobliżu.
- A wam co, kurwa, specjalne zaproszenie gońcem wysłać?! – wrzasnęła do stojących na uboczu członków drużyny.  Pobiegła  w stronę zacieśniającego się kręgu. Przerzuciła miecz w lewą rękę by móc rzucić ognistą siecią w jednego ze stojących za plecami najemnika sekciarzy, który zamierzał zadać cios buzdyganem. Swąd palonego ciała oznaczał, że próbował się uwolnić z pętającej go sieci, która zadawała obrażenia przy każdym ruchu (piąty)** . Drugiego, po przełożeniu broni z powrotem w prawą rękę, cięła lekko w udo [24-(3+2x2)]. Sekciarz zachwiał się i opuścił swoją nędzną obronę w postaci krótkiego miecza. Czarodziejka zaklęła równie paskudnie, jak krasnoludzcy grabarze, kiedy zamiast malowniczo odrąbanej ręki na ziemi zauważyła tylko i wyłącznie strużkę krwi cieknącą po ręce przeciwnika [17-(2+2x2)].
- Za tą durną szarżę to powinnam tak ci rzyć skopać, żebyś do następnego Belletyn nie mógł na niej usiąść! – krzyknęła do Sigiona.


* wyszło mi 5 i 6 na kościach, żal marnować na dwa osobne ciosy.
**każda próba szamotania zadaje 3 obrażeń, więc co to za różnica, czy umrze w tym poście czy w kolejnym :>.

Offline

 
Ikony

Nowe posty

Brak nowych postów
Tematy przyklejone
Tematy zamknięte

Rangi
Administratorzy
Moderatorzy
Zasłużeni
Użytkownicy

______________________________________________________________________________________________ ______________________________________________________________________________________________ ______________________________________________________________________________________________


______________________________________________________________________________________________ ______________________________________________________________________________________________ ______________________________________________________________________________________________ _______________________________________ ========================================================================

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi