Administrator
Skoro już przy tym temacie jesteśmy, to ja może przywołam pokrewny - wolicie mieszkanie na wsi, czy w mieście? I gdzie chcecie na przyszłość się osiedlić?
___
A ja? Czym ja jestem?
Kto krzyczy? Ptaki?
Kobieta w kożuszku i błękitnej sukni?
Róża z Nazairu?
Jak cicho!
Jak pusto. Jaka pustka!
We mnie..."
___
Offline
Ani tu, Ani tu. W sumie na skraju, albo poza granicami jakiegoś mniejszego miasta, gdzieś niedaleko lasu, tak, żeby na spokojnie móc jechać na jakieś zakupy do miasta, ale i żeby ludzie się nie kręcili dookoła.
Arva
Okey, w takim razie w jaki sposób prąd skraca czas, jaki poświęcasz zwierzętom?? Jeśli chodzi o dostęp do jakichkolwiek informacji, to w danej chwili media i tak zarzucają nas samym gónwem, za przeproszeniem, więc na dobre człowiekowi wyjdzie, a od biedy zawsze można poczytać gazetę
Offline
Szifer napisał:
Arva
Okey, w takim razie w jaki sposób prąd skraca czas, jaki poświęcasz zwierzętom?? Jeśli chodzi o dostęp do jakichkolwiek informacji, to w danej chwili media i tak zarzucają nas samym gónwem, za przeproszeniem, więc na dobre człowiekowi wyjdzie, a od biedy zawsze można poczytać gazetę
Ale ja nie mówię o oszczędności czasu przeznaczonego stricte na zwierzęta.
Chociaż fakt, elektryczne sieczkarki są o wiele praktyczniejsze, niż te stare megazordy, które zajmują ogromną ilość miejsca i w używaniu są, krótko mówiąc, upierdliwe.
Kolejną sprawą jest chociażby stawianie budynków gospodarczych i płotów. Tylko proszę nie używać mi tu argumentu, że "zanim powszechnie używano prąd ludzie sobie radzili". Owszem, radzili sobie. Ale używali do tego większej ilości rąk, niż jedna/dwie pary oraz zajmowało im to trochę więcej czasu, niż obecnie. Płot na padok postawiliśmy w cztery osoby (w sumie to w 2, bo praca dwóch innych osób skończyła się na przyniesiebiu kamieni do powrzucania w doły) w dwa dni roboty - jeden dzień na zalanie pionowych belek cementem (rozmieszanym za pomocą elektrycznej wiertarki z takim mieszadłem na końcu) i jeden na przykręcenie poziomych żerdzi wiertarką. Stoi sobie zrobiony w ten sposób rok piąty chyba i nie ma zamiaru jak na razie kończyć swojego żywota.
Odnośnie używania prądu w życiu codziennym to przynajmniej mogę sobie iść o każdej porze dnia i nocy zerknąć co się dzieje u zwierzaków, dać im jedzenie jak na zewnątrz ciemno i nie muszę się martwić o to, czy przypadkowo nie puszczę z dymem budynku. Dodatkowo w razie jakiegoś przykrego incydentu, gdzie trzeba będzie chociażby weta zawołać, znacznie skraca się czas, w którym on przyjedzie, a niejednokrotnie każda sekunda się liczy.
A używanie prądu pomaga zaoszczędzić czas w ciągu dnia. Czas, który możesz przeznaczyć sobie na pracę w polu i inne tego typu przyjemności, dzięki którym żyjesz praktycznie nie używając pieniędzy tylko za swoją pracę. Ot, głupie włączenie światła, żebyś mógł wstać rano przed świtem i zjeść śniadanie. Nawet głupi chleb trzeba jakoś upiec, a nie oszukujmy się, obecnie drożej wychodzi postawienie porządnego pieca chlebowego, niż kupienie piekarnika.
No i wiesz...informacje informacjom nierówne. Ja tu patrzę bardziej pod względem moich zainteresowań, a nie zagadnień polityczno-ekonomicznych, chociaż nie ukrywam, fajnie byłoby się dowiedzieć na przykład, że moje państwo zmieniło religię narodową szybciej, niż po 50 latach oraz o konfliktach zbrojnych zanim przyjdzie mi uzbrojony batalion pod dom i go spali (średniowiecze takie fajne!). Przykładowo interesuję się genetyką końską, głównie pod względem maści. Genetyka sama w sobie jest raczkującą nauką, genetyka umaszczenia koni tym bardziej. Skąd mam się dowiadywać o rzeczach, które mnie interesują jak nie z internetu lub książek, które za pomocą tegoż internetu sobie wyszukuję? Lubię słuchać muzyki, oglądać filmy, grać w gry. Prowadzenie własnego, samowystarczalnego gospodarstwa nie jest równoznaczne z umartwianiem się, odmawianiem sobie przyjemności i rezygnowaniem z dóbr, które obecnie świat posiada. Zresztą czasami zdarza mi się też porozmawiać z moimi znajomymi, z większością z nich już teraz nie mam kontaktu codziennie, bo nie mieszkamy w tym samym miejscu. Prowadząc gospodarstwo nie możesz się z niego ruszyć na dobrą sprawę. Ja już teraz mam problem, żeby zostawić kompetentnym znajomym/sąsiadom do nakarmienia 2x dziennie kotów, koni, psa, kur i królików, kiedy chcę sobie wyjechać na weekend. A karmienie zwierząt to jest absolutne minimum, jakie musiałbyś przy takim gospodarstwie, nie będąc wegetarianinem/weganinem, robić .
Offline