Ogłoszenie


#31 2011-10-16 16:05:49

 Amras Helyänwe

Administrator

7892318
Skąd: Stamtąd
Zarejestrowany: 2010-07-24
Posty: 3484
Punktów :   -7 
.: Tu eşti dragostea vieţii mele.

Re: Historia Sigiona

O, to coś dłuższego planujesz? Fajnie Tylko jeszcze tyle roboty... trochę to demotywuje, nie? Bo przecież książka się nie skończy po 100-150 stronach xd


-----------------------------------------------------------------------------------------------



http://oi62.tinypic.com/lzmtx.jpg

___

A ja? Czym ja jestem?
Kto krzyczy? Ptaki?
Kobieta w kożuszku i błękitnej sukni?
Róża z Nazairu?
Jak cicho!
Jak pusto. Jaka pustka!
We mnie..."
___

Offline

 

#32 2011-10-16 18:07:02

 Szifer

Użytkownik

9810473
Zarejestrowany: 2011-02-06
Posty: 5022
Punktów :   -5 

Re: Historia Sigiona

No własnie, a ja mam dopiero czterdzieści kilka Ale w zasadzie te 40 to sam wstęp, a jeszcze się będzie ciągnął, także myslę, że uda mi się dojsć do tych 200 stron Tylko spójrz jeszcze na to, że książki sa pisane w formacie a5, także to będzie z 400 stron ksiązkowych


https://scontent-arn2-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xaf1/v/t1.0-9/12366224_963531483722707_6375285450185723831_n.jpg?oh=cc08e9a6a1a9d6bb7f613cf50b9847d7&oe=571886AD

Offline

 

#33 2011-10-16 19:42:25

 Amras Helyänwe

Administrator

7892318
Skąd: Stamtąd
Zarejestrowany: 2010-07-24
Posty: 3484
Punktów :   -7 
.: Tu eşti dragostea vieţii mele.

Re: Historia Sigiona

No niby tak, ale nie wiem, nie wiem czy dasz radę zrobić 400 książkowych stron w najbliższym czasie, nawet, jeśli już masz 40 w wordzie Robota na długi czas xd


-----------------------------------------------------------------------------------------------



http://oi62.tinypic.com/lzmtx.jpg

___

A ja? Czym ja jestem?
Kto krzyczy? Ptaki?
Kobieta w kożuszku i błękitnej sukni?
Róża z Nazairu?
Jak cicho!
Jak pusto. Jaka pustka!
We mnie..."
___

Offline

 

#34 2011-10-16 19:55:03

 Szifer

Użytkownik

9810473
Zarejestrowany: 2011-02-06
Posty: 5022
Punktów :   -5 

Re: Historia Sigiona

Wiesz, gdybym chciał, to miałbym już 50-60, ale czas na pisanie poświęcam na innę ( inną ) rzeczy W zasadzie pewnie skończyłbym już ten 6 i myślał nad 7 episodem, ale narazie tylko Geralt


https://scontent-arn2-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xaf1/v/t1.0-9/12366224_963531483722707_6375285450185723831_n.jpg?oh=cc08e9a6a1a9d6bb7f613cf50b9847d7&oe=571886AD

Offline

 

#35 2011-11-06 19:53:08

 Amras Helyänwe

Administrator

7892318
Skąd: Stamtąd
Zarejestrowany: 2010-07-24
Posty: 3484
Punktów :   -7 
.: Tu eşti dragostea vieţii mele.

Re: Historia Sigiona

Pff, Sigion by tam z chęcią komuś mordę obtłukł, a Ty po próżnicy siedzisz! Nie wstyd tak?


-----------------------------------------------------------------------------------------------



http://oi62.tinypic.com/lzmtx.jpg

___

A ja? Czym ja jestem?
Kto krzyczy? Ptaki?
Kobieta w kożuszku i błękitnej sukni?
Róża z Nazairu?
Jak cicho!
Jak pusto. Jaka pustka!
We mnie..."
___

Offline

 

#36 2011-11-06 20:29:12

 Szifer

Użytkownik

9810473
Zarejestrowany: 2011-02-06
Posty: 5022
Punktów :   -5 

Re: Historia Sigiona

Sigion jest za dobry. Jeszcze nie zna zła xD


https://scontent-arn2-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xaf1/v/t1.0-9/12366224_963531483722707_6375285450185723831_n.jpg?oh=cc08e9a6a1a9d6bb7f613cf50b9847d7&oe=571886AD

Offline

 

#37 2011-11-06 20:34:19

 Amras Helyänwe

Administrator

7892318
Skąd: Stamtąd
Zarejestrowany: 2010-07-24
Posty: 3484
Punktów :   -7 
.: Tu eşti dragostea vieţii mele.

Re: Historia Sigiona

To trzeba go doświadczyć xD


-----------------------------------------------------------------------------------------------



http://oi62.tinypic.com/lzmtx.jpg

___

A ja? Czym ja jestem?
Kto krzyczy? Ptaki?
Kobieta w kożuszku i błękitnej sukni?
Róża z Nazairu?
Jak cicho!
Jak pusto. Jaka pustka!
We mnie..."
___

Offline

 

#38 2011-11-07 06:51:28

 Dearien

http://fotoo.pl//out.php/i126697_za-yadminh.jpg

22692500
Skąd: Ziemie Pomorskie
Zarejestrowany: 2010-07-25
Posty: 812
Punktów :   -39 

Re: Historia Sigiona

Będzie miał swoje pierwsze, dziewicze rozwalenie komuś mordy


http://t0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcRxqPgBW4QmpI3ZFVP7mbg9rDykFP8FmXlmOK2apVAdGOA1TqAf

Offline

 

#39 2011-11-07 06:53:00

 Dearien

http://fotoo.pl//out.php/i126697_za-yadminh.jpg

22692500
Skąd: Ziemie Pomorskie
Zarejestrowany: 2010-07-25
Posty: 812
Punktów :   -39 

Re: Historia Sigiona

Tyko to musi mieć miejsce w jakichś specjalnych okolicznościach. W obronie honoru rodu, kobiety, albo o butelkę wódki


http://t0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcRxqPgBW4QmpI3ZFVP7mbg9rDykFP8FmXlmOK2apVAdGOA1TqAf

Offline

 

#40 2011-11-07 18:35:43

 Amras Helyänwe

Administrator

7892318
Skąd: Stamtąd
Zarejestrowany: 2010-07-24
Posty: 3484
Punktów :   -7 
.: Tu eşti dragostea vieţii mele.

Re: Historia Sigiona

To z kobietą ma moją aprobatę. Każdy wie, że najlepiej dawać po mordzie w nadziei, że się dama odwdzięczy w jakiś sposób xD


-----------------------------------------------------------------------------------------------



http://oi62.tinypic.com/lzmtx.jpg

___

A ja? Czym ja jestem?
Kto krzyczy? Ptaki?
Kobieta w kożuszku i błękitnej sukni?
Róża z Nazairu?
Jak cicho!
Jak pusto. Jaka pustka!
We mnie..."
___

Offline

 

#41 2011-11-07 20:23:28

 Szifer

Użytkownik

9810473
Zarejestrowany: 2011-02-06
Posty: 5022
Punktów :   -5 

Re: Historia Sigiona

No, a akurat Sigion ma jedną znajomą damę Ann A porpos, żeby nie dawać tak bezpośrednio imienia Anna, dałem skrót z "Miecza Prawdy". Tam przywódczyni Sióstr światła nazywała się Annalina, czyli w skrócie Ann


https://scontent-arn2-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xaf1/v/t1.0-9/12366224_963531483722707_6375285450185723831_n.jpg?oh=cc08e9a6a1a9d6bb7f613cf50b9847d7&oe=571886AD

Offline

 

#42 2012-05-24 08:42:42

 Szifer

Użytkownik

9810473
Zarejestrowany: 2011-02-06
Posty: 5022
Punktów :   -5 

Re: Historia Sigiona

6. Handel.

    Sigion po raz kolejny wrócił z treningu magii. Był wyczerpany jednak zadowolony. Odkąd Halian pokazał mu w jaki sposób ma odnajdywać ciepło minęły 4 miesiące. Sigion opanował już podstawy i zaczął przechodzić do coraz trudniejszych zmagań z magią. Co prawda Halian nie spełnił swojej obietnicy dotyczącej kul ognia, Sigion jednak wiedział, że to tylko kwestia czasu. Mistrz zapowiedział mu, że niedługo będą uczyć się obrony przed inną magią. Na początku będzie to tylko magia ognia, jednak z czasem Halian ma zamiar zaprosić mistrzów pozostałych trzech magii. Póki co zaczęli omawiać już teorię. Po treningach magii Sigion zazwyczaj był bardzo wyczerpany, jednak mimo wszystko chodził pracować. Tak jak mu poradził Egon, od czasu do czasu chodził trenować z innymi mistrzami. To była niezła odmiana po walkach z Kamarem. Nawet nie zwrócił uwagi na to, że przyzwyczaił się tak bardzo do stylu walki mistrza, iż walczy prawie tak samo jak on. Różni mistrzowie mieli inne style, dlatego Sigion cieszył się, że jednak zdecydował się na te dodatkowe lekcje. Walka bronią szła mu nad wyraz dobrze. Od miesiąca, kiedy tylko przychodził na dodatkowe zajęcia musiał walczyć przeciwko dwóm mistrzom. To jednak chyba nie był zbyt wielki wyczyn. Mistrzowie nie dawali z siebie wszystkiego. Nie miał pojęcia dlaczego, ale nie zamierzał ich o to pytać. Po prostu walczył tak jak oni – nie dając z siebie wszystkiego. Widział innych uczniów, którzy walczyli przeciwko pięcio – sześcioosobowym grupkom nauczycieli. To już w zasadzie na wyglądało jak walka a jak taniec. Sigion chciał dojść do tego poziomu, więc jeszcze bardziej przykładał się do swoich treningów.
    Kiedy wszedł do kuźni Gretos siedział przy okrągłym drewnianym stoliku na trzech nogach. Stała na nim świeca, gdyż w kuźni jak zwykle panował półmrok. Obok mistrza leżała koperta A on sam czytał list, który trzymał w ręku. Napisany był na kartce zgiętej kilkakrotnie. Zobaczywszy Sigiona uśmiechnął się promiennie.
- Nauczyłeś się dzisiaj czegoś nowego? – Gretos rzadko pytał o takie rzeczy, jednak nie było to coś nadzwyczajnego.
- Uczę się teraz teorii dotyczącej obrony przed ogniem, mistrzu.
- Bardzo jesteś zmęczony? – o to nie pytał się nigdy.
- Trochę, mistrzu, jednak jeśli trzeba mogę ci w czymś pomóc…
- Nie, nie o to chodzi. – Gretos uśmiechnął się jeszcze szerzej – Widzisz, właśnie przyszło zaproszenie. W zasadzie zaproszeni zostaliśmy obaj. – Sigion był zszokowany, mimo, że jeszcze nie wiedział co to za zaproszenie.
- Gdzie zostaliśmy zaproszeni, mistrzu? – Gretos już chyba nie mógł się szerzej uśmiechnąć.
- Na bal, mój drogi. Na bal.
- Bal? Jakim cudem? – Sigion był zaskoczony. Nigdy nie słyszał o tym, żeby w Lastvill były bale. – Jak to możliwe, mistrzu? Kto jest organizatorem? – Gretosowi nie znikał uśmiech z twarzy.
- Mój stary znajomy. Zapoznam cię z nim na balu. A co do drugiego pytania, to bale zdarzają się w Lastvill, jednak niezbyt często. Zazwyczaj wyprawiają je ci, którym poszczęściło się na wyprawie. Kiedy wracają chcą podzielić się radością z innymi i organizują bal. Zapraszają znajomych i proszą, żeby oni wzięli swoich. Ja jako stary znajomy zostałem zaproszony razem ze swoim uczniem. A w zasadzie, dostałeś oddzielne zaproszenie, Sigionie. Proszę, oto one. – podał Sigionowi kopertę, która była ciągle zapieczętowana. – Nie czytałem go. W końcu to twoja prywatna korespondencja. Zobaczę go dopiero, jeśli będziesz chciał mi go pokazać. Wiem, że to zaproszenie, bo mój znajomy napisał mi to w moim liście. – Sigion spojrzał na niego zdumiony. – No nie krępuj się, otwieraj.
Sigion otworzył kopertę. W środku był tak samo złożony kawałek papieru. Z czymś mu się to skojarzyło, jednak nie był pewien z czym. Rozłożył list.
Drogi Sigionie.
Chciałbym Cię serdecznie zaprosić na bal,
który organizuję.
Dużo o Tobie słyszałem. O Tobie i o twoich
osiągnięciach. Jestem pod wielkim
wrażeniem. Chciałbym się z Tobą spotkać
na balu. Mam nadzieję, że przyjdziesz wraz
ze swoim mistrzem, Gretosem. To mój
stary przyjaciel. Jeśli będziesz  na balu,
będę bardzo zadowolony. Bal odbędzie się za tydzień.
Proszę, ubierz się w odpowiedni strój.
Gretos Ci pomorze.
                                                Pozdrawiam.

Chłopak zdziwiony był tym, że dostał swoje zaproszenie, a jeszcze bardziej tym, że ktoś, prawdopodobnie osoba znacząca, słyszała o jego osiągnięciach.
- Proszę, mistrzu. Przeczytaj go. – podał list Gretosowi. Ten szybko przebiegł wzrokiem list. Nadal się uśmiechał.
- Tylko nie wpadnij w samo zachwyt, Sigionie. Wiesz. Jesteś dobry, nawet bardzo, jednak i tak musisz jeszcze dużo, a nawet bardzo dużo trenować. – Sigion nadal był zdziwiony.
- Skąd on mógł o mnie słyszeć, mistrzu? – Tym razem Gretos zaśmiał się w głos. Miał bardzo tubalny śmiech.
- Po twoim pierwszym teście stało się o tobie dosyć głośno. Pomagasz różnym ludziom po treningach, więc oni też o tobie mówią. Niektórzy nawet obserwują twoje poczynania. Ja sam ostatnio dowiedziałem się, że po treningach chodzisz na dodatkowe.
- To prawda, mistrzu. – Sigion schylił głowę. Zawstydził się, że sam nie powiedział tego mistrzowi.
- Nie wstydź się! Słyszałem, że po trzech miesiącach i to niezbyt częstego chodzenia walczysz już z dwoma mistrzami naraz.
- To nie trudne, mistrzu. Oni nie dają z siebie wszystkiego.
- Więc dlaczego ich o to nie poprosisz? Hm? – Sigion nawet o tym nie myślał.
- A jeśli uznają, że jestem nieskromny, albo cokolwiek w tym stylu?
- Nie. Masz na to moje słowo. Po prostu spróbuj. – Sigion przez chwilę się zastanawiał, ale w końcu przytaknął.
- Mistrzu?
- Tak, Sigionie?
- Skąd mam wziąć „odpowiedni strój”? – Gretos ponownie się uśmiechnął.
- Mówiłeś, że masz jakieś zaoszczędzone pieniądze.
- Tak mistrzu, jednak przechodząc przez miasto zdarzyło mi się widzieć ceny takich strojów. Nie stać mnie nawet na najtańszy…
- Więc pora zacząć porządnie zarabiać. Pomogę ci w tym. – Sigion był zaskoczony taką propozycją. Gretos natomiast powiedział to, jakby to była normalna sprawa.
- Ale jak? Mam tylko tydzień…
- Ostatnio mówiłeś, że stać cię na worek rudy. Pójdziemy do Hwatta. To co można zrobić z worka rudy, jest o wiele droższe niż sam worek. Po prostu pomnożysz swoje oszczędności. Będę ci pomagał, ale tylko radami. Nie zdążysz wykuć miecza, jednak pamiętam, że potrafisz robić piękne ozdoby. Co prawda w Lastvill niewiele kobiet kupuje takie rzeczy, jednak przyjezdni to kochają. A i sam bal będzie pretekstem do kupienia tego dla miejscowych. Jeśli będziesz robił brosze, spinki i tym podobne, to w tydzień możesz zarobić małą fortunkę. Ale musisz mieć wolny czas południami. Ja nie będę cię zwalniać z treningów, żebyś mógł sprzedawał swoje cacka. Co ty na to? – Sigion uśmiechnął się na ten pomysł.
- Oczywiście, mistrzu! Jesteś genialny! Kiedy zaczynamy? – Sigion był pełen entuzjazmu.
- Choćby zaraz. Idziemy?


Hwatt jak zwykle uśmiechnięty z chęcią pomógł Sigionowi. Nie dość, że sprzedał mu dobrej jakości rudę do wytwarzania ozdób, to dodatkowo jeszcze opuścił dla niego cenę.
- Lubię cię Sigionie. Jest taka sprawa… Miałem kilka długów u twojego ojca… Może mógłbyś o tym wspomnieć, kiedy będziesz się z nim widział? – Sigion uśmiechnął się. Domyślał się, że Hwatt i tak by mu pomógł, ale skinął głową.
- Oczywiście, panie. Dziękuję, za twoją szczodrość. – Hwatt miał zadowoloną minę.
- Już nie przesadzaj. – zaśmiał się – Jesteś dosyć znany w mieście. Myślę, że wiele osób by to dla ciebie zrobiło.
- Jest tylko mały problem, panie. – Hwatt zmarszczył brwi – Nie wiem, kiedy będę widział się z moim ojcem… - Hwatt zaśmiał się głośno, już chciał coś powiedzieć, lecz Gretos uciszył go gestem. Górnik tylko się uśmiechnął, rozumiejąc zamysł kowala i powiedział tajemniczo.
- Wiedz, że to może stać się wcześniej niż się spodziewasz.
    Sigion i Gretos pożegnali się z górnikiem. Chłopak z dwoma workami rudy na plecach szedł obok swojego mistrza do kuźni. Mieli spory kawałek drogi do zrobienia. Po drodze zatrzymali się przy sklepie z ubraniami. Na wystawie stały same eleganckie stroje. Szczególnie jeden, szkarłatny ze złotymi mankietami zrobił na Sigionie wielkie wrażenie. Kowal szybko to zauważył.
- Podoba ci się ten strój? – chłopak skinął głową. Oczy mu się świeciły. - Chodź, zobaczymy ile kosztuje. – Wpuścił Sigiona do środka i wszedł za nim. Podeszli do lady, przy której krawcowa robiła koronkę.
- Słucham, w czym mogę pomóc? – miała piękny, lecz zmęczony głos. Była dojrzałą kobietą, wyglądała na około czterdzieści lat. Blond włosy i bardzo jasne niebieskie oczy. Ubrana była w brązową sukienkę, w jakich chodziła większość kobiet w mieście. Miała bardzo zręczne palce. Dopiero po chwili odłożyła robotę i spojrzała na obu potencjalnych klientów. Szerokie usta i wąski nosek robiły bardzo dobre wrażenie. Kobieta, mimo kilku zmarszczek, nadal wyglądała pięknie. Kowal odezwał się pierwszy.
- Chcieliśmy spytać o cenę tamtego stroju. – wskazał na szkarłatne ubranie – Za tydzień jest bal, a ten młodzian nie ma się w co ubrać. – Krawcowej zabłysły oczy. Wstała zza lady, przy okazji biorąc miarkę. Podeszła do Sigiona. Bardzo blisko. Chłopak się zarumienił, kiedy ta zaczęła go mierzyć.
- Podnieś ręce i nie wstydź się. – kobieta uśmiechnęła się, biorąc wymiary ramion – Wszystkie panny będą twoje, kiedy cię w tym zobaczą. – Nabazgrała coś piórem, które stało na ladzie, na skrawku papieru. – Co do ceny, to będzie trzy czwarte złotej korony. – Sigion otworzył usta ze zdumienia. Nie miał pojęcia, czy da radę tyle zarobić. Wydał zaledwie srebrną markę na dwa worki rudy… Musiał zdobyć prawie siedem razy więcej! Gretos tylko się uśmiechnął.
- Ile trzeba wpłacić, żeby zaczęła pani robotę? Nie mamy akurat tyle przy sobie. W tej chwili mogę zapłacić trzecią część. Resztę dostanie pani przy odbiorze zamówienia. Co pani na to? – kobieta zastanawiała się chwilę, po czym ponownie się uśmiechnęła.
- Dobrze. Rozumiem, że strój ma być gotowy na za tydzień? – Gretos skinął głową – Dobrze. Będzie ciężko, ale trafiliście do właściwego lokalu. Ubranie jest zamówione dla…
- Sigiona, syna Galada. – kobieta szeroko otworzyła oczy. Spojrzała na kowala.
- Galada? Tego Galada? – kowal przytaknął uśmiechając się. – O cztery żywioły, że też nie zauważyłam podobieństwa… - Chłopak był strasznie zdziwiony jej reakcją – Sigionie. Jak dla ciebie, ubranie będzie gotowe za pięć dni, jednak szybciej nie dam rady. Wiele zawdzięczam, zarówno ja, jak i całe miasto twojemu ojcu. Przynajmniej tyle mogę dla ciebie zrobić. – Tym razem Sigion się uśmiechnął. Znowu dowiedział się czegoś nowego o swoim ojcu.
- Proszę tego dla mnie nie robić. Jeszcze muszę zarobić na ten strój. – kobieta zrobiła zdziwioną minę, kiedy chłopakowi wpadło do głowy kilka nowych pomysłów. Już wiedział jak może zarobić jeszcze szybciej. – Jednak proszę się nie martwić. Będę miał te pieniądze.
- Wierzę ci. Jesteś synem Galada. Jeśli twoje słowo znaczy tyle co jego, to nie muszę się o nic martwić. – kowal wyjął mieszek i odliczył trzy srebrne marki. Podał je kobiecie. Ona schowała je do szafki. – Więc do zobaczenia za tydzień chłopcze.
- Do widzenia, pani. – Sigion wyszedł zadowolony. Nie zwracał już uwagi na ciężar worków z rudą.

    Kiedy doszli do kuźni, Gretos powiedział Sigionowi, żeby zostawił worki na dole. Ten zrobił tak, jak mu powiedział mistrz i poszedł do swojego pokoju trochę się przemyć.  Odkrył już tajemnicę letniej wody w miednicy. Odrobina magii ognia wpuszczona w miednicę w taki sposób, aby utrzymywała wodę w jednej temperaturze. Sprytne i niezbyt ciężkie do zrobienia. Ponownie zszedł na dół, wyszedł z kuźni i poszedł do stołu na podwórku. Robiło się coraz zimniej, jednak nikomu to w zasadzie nie przeszkadzało. Sigion miał na tyle ciężki trening, że nawet tego nie poczuł. Zawsze mu było gorąco. Matka Gretosa jak zwykle zrobiła talerz kanapek. Na stoliku w dzbanku stało mleko. Gretos nie miał w zwyczaju czekać na niego. Zaczął już jeść. Sigion skłonił się matce Gretosa i sam usiadł do stołu, jak zwykle głodny. Nalał sobie mleka, oczywiście letniego. Uśmiechnął się do siebie wyczuwając tą samą odrobinę magii. Zaczął jeść.
- Zastanawiałem się, mistrzu, czy nie udałoby mi się zarobić trochę więcej na tych moich ozdobach. – Gretos spojrzał na niego, przełykając kolejny kęs.
- Co masz na myśli? – Sigion zamyślił się, po czym przedstawił swój plan.
- Jeśli moje rzeczy będą sprzedawały się tak dobrze jak to przewidziałeś, to może powinienem ich zrobić więcej… - mistrz spojrzał na niego robiąc pytającą minę – Na tyle dużo, żeby móc otworzyć kolejny stragan w innej części miasta. – Gretos uśmiechnął się.
- Jak masz zamiar pojawić się w dwóch miejscach na raz? – tym razem Sigion się uśmiechnął.
- Mógłbym zapłacić komuś, żeby tam stał. Dodatkowo, ten ktoś mógłby również sprzedawać swoje wyroby, co by go jeszcze bardziej zachęciło do sprzedawania moich. – Gretos uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- Domyślam się, że masz już na myśli konkretną osobę. – Sigion przestał patrzeć w talerz. Spojrzał mistrzowi w oczy.
- Myślałem o moim bracie, Egonie. – Gretos przyjął to do wiadomości – Pomyślałem, że on też jest zaproszony na bal. Choćby za samo to, że też jest synem Galada. – Gretos uśmiechnął się.
- Masz rację. Z moich wiadomości wynika, że dostał zaproszenie mniej więcej w tym samym czasie co ty. – Sigion był zdziwiony.
- Przecież to było dzisiaj...
- A zarówno ciebie, jak i jego cały dzień nie było w domu. Myślisz, że listy są dostarczane wieczorami? Ja te dostałem jeszcze przed południem. – Sigion przyjął to do swojej wiadomości, jednak trapiło go jeszcze kilka rzeczy.
- A skąd wiesz, że Egona nie było cały dzień, mistrzu? – Gretos uśmiechnął się.
- Widziałem się dziś z jego mistrzem. W zasadzie dosyć często się widujemy. – Sigion był zadowolony. Kolejny problem miał rozwiązany.
- Chciałem cię o coś prosić mistrzu.
- Zamieniam się w słuch.
- Nie miałem pojęcia gdzie jest Egon. Od kiedy zacząłem trening widziałem się z nim tylko raz. Skoro znasz się z jego mistrzem, to zapewne wiesz, gdzie obaj mieszkają. Mógłbyś mi pomóc skontaktować się z Egonem, mistrzu? – Gretos zaśmiał się tubalnie.
- Oczywiście, Sigionie! Oczywiście! – śmiał się nadal – Przecież jestem twoim mistrzem! Oprócz treningów jestem od tego, żeby ci pomagać. Cokolwiek by to nie było. – Sigion był zadowolony.
- Dziękuję, mistrzu.

    Rozkład kolejnego dnia niewiele mu się zmienił. Jedyną różnicą było to, że w czasie wolnym szedł na plac, aby rozstawiać na prowizorycznym straganie swoje rzeczy. „Prowizorycznym”, gdyż był to jedynie stół zbity z kilku desek, przykryty tanią derkę, prawdę mówiąc, niezbyt czystą. Na placu stały też inne stragany, wiele w podobnym stanie jak ten Sigiona, jednak dużo też było zadbanych. Porządne deski, bogate obrusy jak i drogie produkty. Stragan chłopca na początku nie cieszył się zbytnimi tłumami. Jednak kilka kobiet dokładnie oglądało oferowane przez chłopaka ozdoby i po jakimś czasie wracały z przyjaciółkami. Po godzinie ruch wokół jego straganu zrobił się dosyć duży, jednak i tak nie sprzedał wszystkiego co miał. Nie zmieniło to faktu, że zarobił, w kilka godzin!, na pół worka rudy. Jako, że wykonywanie ozdób nie zajmowało aż tak dużo czasu i nie trzeba było na nie marnować aż tyle kruszcu, Sigion na początku myślał, że to co kupił u Hwatta wystarczy na ten tydzień… Teraz miał już głowę kolejnych pomysłów, między innymi łączenie swoich rud z innymi, na przykład dodawanie do ozdób złotych elementów. Jednak najpierw postanowił zatroszczyć się o swoje „stanowisko pracy”. W drodze powrotnej do kuźni kupił czerwono-niebieski obrus ze złotymi frędzlami – nie był specjalnie drogi, ale Sigion liczył bardziej na efekt wizualny, niż na jakość materiału. Postanowił też trochę zadbać o te swoje „kilka zbitych na szybko desek”. Wrócił do kuźni trochę wcześniej, aby jeszcze przed wieczornym treningiem poczynić jakieś przygotowania. Tak więc zaczął heblować deski, kiedyś Gretos pokazał mu jak zrobić hebel, a co się z tym wiązało, jak go używać. Heble nie miały być jedynie wytrzymałe, musiały być też wygodne, a zanim uszczęśliwiło się takowym klienta najpierw trzeba był go przetestować. Młodzik również przypiłował deski, zły na siebie, że nie zrobił tego wcześniej. Jego stolik bujał się nie znacznie na placu, co wyprowadzało z równowagi niektórych ewentualnych klientów… I oczywiście jego samego. Z resztek drewna zbił sobie również krzesełko, gdyż przez ostatnie kilka godzin musiał stać. Końcowy efekt był dla niego zadawalający, jednak nie zdążył jeszcze załatwić wszystkiego. Chciał jeszcze tego samego dnia porozmawiać z Egonem, jednak podczas pracy nie zauważył upływu czasu. Jeszcze chwila a byłby spóźniony na trening. Szybko odłożył narzędzia na miejsce, prowizorycznie zamiótł podłogę, gdyż, jak to bywa w kuźni, nigdy nie dało się jej utrzymać w całkowitym porządku. Kiedy skończył szybko wybiegł z kuźni. Gretos już na niego czekał.
- Czyżby interes szedł tak dobrze, że zapomniałeś o swoim nadrzędnym celu, hm? – kowal podniósł krzaczastą brew, a skóra na jego łysej głowie delikatnie się zmarszczyła – Lepiej dla ciebie, jeśli to rzeczywiście twój nadrzędny cel! – kowal na chwilę zrobił groźną minę, ale potem się uśmiechnął. Nieznacznie, ale jednak – A więc jak poszło? Coś zarobiłeś?
- Na początku było ciężko, mistrzu, ale z czasem miałem nawet spory ruch. Nauczyłem się kilku rzeczy, jeśli chodzi o handel. – chłopak próbował mówić obojętnym tonem, jednak nie za bardzo mu to wychodziło, a i jego głupawy uśmiech zdradzał jego dumę z siebie.
- To dobrze. A co robiłeś w kuźni?
- Wprowadzałem pewne poprawki w moim straganie, mistrzu. Narzędzia odłożyłem, stanowisko posprzątałem. – odparł udając, że to melduje. Mistrz uśmiechnął się trochę szerzej.
- Dobrze. Prawdę mówiąc nie spóźniłeś się. Przyszedłeś w samą porę. Twoje szczęście! – uśmiechnął się po raz kolejny, a potem spoważniał – Teraz pora na trening. No, jazda!
    Po treningu chłopak postanowił odwiedzić Egona. Co prawda było już dosyć późno, jednak nie chciał tego odwlekać do kolejnego dnia. Gretos powiedział mu jak dotrzeć do domu jego mistrza. Tak jak przypuszczał jego dom znajdował się przy lesie. Była to drewniana chatka, ze spadzistym dachem. Deski, z których zbudowane były ściany, były pomalowane barwnikiem w kolorze jasnej pszenicy, co kontrastowało z ciemnymi belkami. Dach był tego samego koloru co belki, zrobiony z drewnianych dachówek. Domek nie był zbyt wielki, jednak wyglądał na solidny. Przed wejściem była mała weranda ze schodami. Po podwórku walało się pełno wiórów, o przednią ścianę domu stały oparte dwa rzędy pociętego i najwyraźniej suszącego się drewna na opał. Przed nim stał gruby, chłopak podejrzewał, że dębowy, pień z wbitą weń siekierą. Z drugiej strony na dwóch podobnych pieńkach leżała długa kłoda, a obok niej leżała piła „moja-twoja”. Do ściany domku był też przymocowany daszek, pod którym leżały równo ścięte deski. Na schodach do domku siedział starszy mężczyzna palący fajkę. Po wyglądzie Sigion poznał, że to mistrz jego brata. Starzec nosił białą, lnianą koszulę, takież same, brązowe spodnie i w zasadzie nic więcej. Miał rozczochrane siwe włosy, które sięgały mu mniej więcej za ucho i brodę w takim samym nieładzie. Kiedy Sigion zbliżył się do domku ten podniósł na niego wzrok.
- Szukasz tu czegoś młodzieńcze? – jego głos był delikatnie ochrypły, a ton jak najbardziej uprzejmy.
- Witaj, panie. Jestem Sigion, syn Galada. Mój mistrz, Gretos, powiedział, że znajdę tu mojego brata, Egona… – kiedy to mówił za plecami starego mężczyzny otworzyły się drzwi i pojawił się w nich młody chłopak w samych spodniach. Wycierał akurat ręcznikiem głowę, więc nie dostrzegł przybysza. Natomiast Sigion dostrzegł jego umięśnione ciało…
- Egonie, masz gościa. Myślę, że będziecie chcieli zostać sami… - na ustach mistrza pojawił się uśmiech, po czym wstał i ruszył w stronę drzwi. Egon natomiast odsłonił swoją głowę. Rzucił ręcznik na poręcz werandy i zbuegł ze schdów, aby przywitać brata. Obaj złapali się za przeguby, szybko jednak powitanie zaminiło się w ciepły uścisk. Kiedy już się od siebie odsunęli Egon miał dosyć zdziwioną minę.
- Co tu robisz o takiej porze? – Sigion uśmiechnął się.
- Chciałem się z tobą zobaczyć... A w zasadzie złożyć ci pewną propozycję, oczywiście jeśli masz czas... – Egon podrapał się po głowie z ubolewającym wyrazem twarzy.
- Właśnie w tym problem, że chyba go nie mam. – Sigion tego nie przewidział i zrobił żałosną minę – Przepraszam, ale muszę odmówić. Zostało kilka dni do balu, a ja muszę zarobić na jakieś porządne ubranie i... – młodszemu bratu od razu pojawił się uśmiech na twarzy.
- Właśnie po to tu przyszedłem! – tym razem Egon był bardziej niż zdziwiony
- Ja... chyba nie rozumiem.
- To proste! Ja też jestem zaproszony na bal i tak jak ty właśnie zarabiam na swój strój. Pomyslałem jednak, że przydałaby mi się pomoc, oczywiście nie za darmo. Wpadłęm na pomysł...
    Sigion opowiedział o tym jak zarabia pieniądze i jak chce, żeby jego brat też zarobił. Kiedy Sigion po kolei mu to wyjaśniał, jego starszemu bratu oczy świeciły się coraz bardziej.
- ...no i kiedy będziesz prowadził mój stragan w innej części miasta, część pieniędzy z tego co sprzedasz z moich wyrobów idzie dla ciebie, część dla mnie. Dodatkowo sam możesz wyrabiać biżuterię, albo inne rzeczy, które można zrobić doszyć szybko, a wtedy cały dochód z nich idzie dla ciebie. Co ty na to? – Egon nie mógł przestać sie uśmiechać, jednak widocznie coś go trapiło.
- To bardzo dobry pomysł... Tylko ja nie jestem urodzony do handlu... – Sigion zaczał się śmiać.
- A myślisz, że ja jestem szkolony przez kupców?? Przecież jesteśmy braćmi! – Egon pokiwał głową – Posłuchaj. Ja dzisiaj pierwszy raz w życiu robiłem coś takiego. W jedno południe zarobiłem więcej niż czwartą część tego, co zarobiłem od początku mojego treningu, a jutro mam zamiar zarobić PRZYNAJMNIEJ – postawił celowy nacisk na to słowo – dwa razy więcej. – Starszy brat patrzył z lekkim niedowierzaniem. W końcu na jego twarzy pojawił się uśmiech.
- Yyy... Bracie... Kiedy mogę zaczynać? – Sigion uśmiechnął się pokazując zęby.


    Kolejnego dnia Sigion nadal sprzedawał sam, gdyż ustalił z bratem, że musi zrobić więcej biżuterii, aby starczyło na oba stragany. Egon też wziął się do roboty. Tego dnia zyski były nawet większe niż oczekiwał dzień wcześniej. A wszystko za zasługą ładnie wyglądającego kramu... Postanowił trochę zainwestować w stragan swojego brata, ale jedyną inwestycją było kupienie podobnego obrusu. Egon był drwalem, więc sam miał zmontować sobie stolik. Trzeciego dnia Sigion miał już dwukrotność tego, za co kupował worki z rudą. Postanowił, że czwartą część tej sumy przeznaczy na zakupienie cenniejszego kruszcu, nawet w niedużej ilości. Ze straganu Egona nie miał aż takich zysków jak ze swojego, jednak z tego co słyszał jemu też dobrze się powodziło. W pierwszym dniu swojej „pracy” zarobił więcej niż Sigion. Jednak Sigion zaczynał od zera, jego starszy brat wspierany był wskazówkami młodszego. Chłopak nie chciał diametralnie zwiększać cen swoich rzeczy, gdyż mógłby stracić wielu klientów, dlatego postanowił dodać swoim ozdobom nieco więcej wartości, przez dodanie złotych elementów. Dzieki temu miał pretekst, aby zwiększyć cenę swojej biżuterii nawet czterokrotnie! Bał się, że to może być za dużo, jednak kolejnego dnia, zarówno ze straganu Sigiona jak i Egona zniknęły wszystkie brosze zdobione złotem. Nie bylo tego dużo, gdyż kruszec był drogi, jednak Sigion tym razem kupił go trochę więcej. W końcu czasu było coraz mniej, a miał pieniądze „jedynie” na połowę swojego stroju. Egon z kolei wybrał trochę tańszy strój, jemu jednak też jeszcze brakowało pieniędzy. Tak więc Sigion, nie przerywając treningu zarabiał grube pieniądze, jednak pewnego dnia Gretos chciał o tym porozmawiać z Sigionem. Siedzieli właśnie przy kolacji przygotowanej przez matkę Gretosa. Był to czwarty dzień pracy Sigiona na straganie. Do balu pozostały dwa dni.
- Posłuchaj chłopcze. Chciałbym, żebyś mi coś obiecał... – po jego twarzy było widać, że jest zmęczony, a żadko to pokazywał. W jego głosie pobrzmiewała jakby nuta smutku.
- Co tylko zechcesz, mistrzu! – rzucił z entuzjazmem chłopak.
- Nie zgadzaj się za szybko, póki nie dowiesz się o co chodzi... Jesteś dobrym chłopakiem, aż za dobrym. Pewnie w przyszłości będziesz chciał iść na wyprawę co? – Sigion przytaknął po raz kolejny pokazując swój entuzjazm i zajadając kanapkę z mięsem.
- Tak jest, mistrzu! Chciałbym spróbować swoich sił w wielkim świecie! Jesteś najlepszym mistrzem, więc nie ma sznas, żeby po twoim treningu coś mi się stało, haha! – Gretos pokiwał głową.
- Młody jesteś i jak już mówiłem jesteś dobry. Swiat nie jest tak dobry, jak to widzisz dookoła. To tylko nasza wioska jest taka wyjątkowa. Kiedy wyjdziesz z niej, zostaniesz rzucony od razu na głęboką wodę! Nie przygotuję cię do tego, bo tego nie da się zrobić w tym miejscu! – kowal podniósł glos, jednak ponownie przybrał ten smutny ton. – Jednak nie o to chciałem cię prosić. Chciałem, żebyś zakończył przygodę z handlem, kiedy tylko zarobisz na swój strój i odrobisz to co wydałeś na początku... – Sigion przestał rzuć kanapkę i patrzył z niedowierzaniem na mistrza - ...no może jeszcze odliczysz sobie tyle, ile mógłbyś zarobić w ciągu tych kilku dni.
- Dlaczego, mistrzu?! Przecież to jest moja szansa na zdobycie majątku! To jest bardzo prosty sposób, wystarczy...
- Dosyć! – Sigion natychmiast zamilkł. Kowal tym razem przybrał mentorski, jednak nadal łągodny ton – Nie szkolę cię na jakiegoś zapchlonego kupca, tylko na wojownika. Jeśli ważniejszym od treningu jest dla ciebie posiadanie majątku możesz stąd odejść. – Sigion był zdenerwowany takim zachowaniem swojego mistrza, już chciał wykrzyczeć mu swoją złość w twarz, jednak ten podniósł dłoń uciszając go. – Wiedz, że nie robię tego, aby zrobić ci na złość. Jestem przyjacielem twojego ojca, a ciebie traktuję jak syna. Już ci mówiłem, że lepiej dla ciebie, jeśli trening będziesz miał na pierwszym miejscu. Nie opuszczasz się. To dobrze. Jednak widziałem porządnych ludzi, którzy stoczyli się przez pieniądze, Szli za nimi całe życie i to przez nie owe życie kończyli. Niechciałbym aby to spotkało także ciebie. – mówiąc to uderzył palcem wskazującym w pierś chłopaka – Ochłoń i zastanów się. – Sigion skarcił się w duchu. Co też mu strzeliło do łba.
- Mistrzu... Nie zostawię cię. Jesteś dla mnie przyjacielem, a nawet kimś więcej. Zrobię jak powiedziałeś. – kowal uśmiechnął się do niego.
- Cieszę się z twojej decyzji. Swój majątek zarobisz na którejś ze swoich wypraw, nie teraz. Wtedy będziesz już dorosły i będziesz wiedział jak go dobrze wykorzystać... A jesli chodzi o zlo na świecie, to o którym mówiłem... Ludzie są właśnie tacy. Kieruje nimi rządza zysku, więc aby zarobić są zdolni nawet do tego, aby sprzedać swoją rodzinę... – Sigion szeroko otworzył oczy niedowierzając tym słowom.
- Ale jak...
- Dosyć na dzisiaj. Poćwicz jeszcze, spotkaj się z Egonem i wracaj do domu. Jutro czeka cię kolejny ciężki dzień, nie tylko ze względu na ćwiczenia...
- Kolejne zwiększenie obciążenia, mistrzu? – kowal uśmiechnął się.
- Ta jest! Pośpiesz się. – Sigion dokończył kolację i zaczął swoje ćwiczenia. Postanowił, że zwierzy się mistrzowi z tego, że powinien częściej mu zmieniać obciążenie... A możei z jego uczuć do Ann. Resztę dnia poraz kolejny spędził na rozmyslaniach o niej.


https://scontent-arn2-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xaf1/v/t1.0-9/12366224_963531483722707_6375285450185723831_n.jpg?oh=cc08e9a6a1a9d6bb7f613cf50b9847d7&oe=571886AD

Offline

 

#43 2012-05-24 14:25:15

Sarumo

Moderator

4806825
Skąd: warmińsko-mazurskie
Zarejestrowany: 2011-09-14
Posty: 2104
Punktów :   36 
WWW

Re: Historia Sigiona

Przeczytałam fragment, bo prawdę mówiąc nie chciało mi się czyta całości Ładnie piszesz, ale wszystko jest tak odrysowane i schematyczne... nakreśliłeś sobie głupie granice, które nie pozwalają Ci nakreślić naprawdę barwnego bohatera, poprowadzić zaskakującego zdarzenia... Weź je przełam


--------------------------------------------------------------------------------------------------------------


There is a pleasure in the pathless woods,
There is a rapture on the lonely shore,
There is society where none intrudes,
By the deep Sea, and music in its roar:
I love not Man the less, but Nature more

Offline

 

#44 2012-05-24 18:48:53

 Szifer

Użytkownik

9810473
Zarejestrowany: 2011-02-06
Posty: 5022
Punktów :   -5 

Re: Historia Sigiona

Zależy jakie to granice Daj jakąś i wskazówkę, a postaram się I mam uż rozdział 7 napisany, właśnie skończyłem, ale najpierw chce usłyszeć opiniena temat tego


https://scontent-arn2-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xaf1/v/t1.0-9/12366224_963531483722707_6375285450185723831_n.jpg?oh=cc08e9a6a1a9d6bb7f613cf50b9847d7&oe=571886AD

Offline

 

#45 2012-05-28 18:42:42

 Szifer

Użytkownik

9810473
Zarejestrowany: 2011-02-06
Posty: 5022
Punktów :   -5 

Re: Historia Sigiona

Ekhem, jak czekałem tak dalej czekam na opinie... Amrasie?? Dearienie?? Inni jak chcą to też niech oceniają W następnym rozdziale Sigion dostaje wpierdol to się pośpieszcie


https://scontent-arn2-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xaf1/v/t1.0-9/12366224_963531483722707_6375285450185723831_n.jpg?oh=cc08e9a6a1a9d6bb7f613cf50b9847d7&oe=571886AD

Offline

 
Ikony

Nowe posty

Brak nowych postów
Tematy przyklejone
Tematy zamknięte

Rangi
Administratorzy
Moderatorzy
Zasłużeni
Użytkownicy

______________________________________________________________________________________________ ______________________________________________________________________________________________ ______________________________________________________________________________________________


______________________________________________________________________________________________ ______________________________________________________________________________________________ ______________________________________________________________________________________________ _______________________________________ ========================================================================

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi