Ogłoszenie


#76 2012-09-25 09:17:29

 Szifer

Użytkownik

9810473
Zarejestrowany: 2011-02-06
Posty: 5022
Punktów :   -5 

Re: Historia Sigiona

11. Zaskoczenie
- Co jest w tych skrzyniach? – Sigion przypatrywał się z ukrycia wrogiej armii stacjonującej w lesie. Razem z nim był Grudh, zwiadowca, który w tej chwili trzymał pieczę nad Sigionem i szkolił go w swoim fachu. Galad uznał, że jeśli jego syn ma walczyć u jego boku, przed walką powinien zdobyć trochę doświadczenia i obycia w terenie. Grudh był najlepszy w swoim fachu, dlatego Galad nie uważał tej misji za zbyt niebezpieczną.
- Tam są części. Będą z nich składać balisty. – Grudh był młodym mężczyzną, miał około dwudziestu pięciu lat. Był blondynem o niebieskich oczach i miłych rysach twarzy. Był odrobinę wyższy od Sigiona, jednak był trochę węższy w barach. Obaj ubrali się w zielone ubrania o raczej ciemnych odcieniach, aby nikt ich nei zauważył. We włosach mieli liście, a twarze częściowo pokryli błotem. Sigion miał ze sobą swój miecz i kozik, który dostał od brata. Grudh miał długi nóż, łuk i kołczan pełen strzał, który był przykryty ciemnozielonym płaszczem.
- Będą atakować tym nasze mury? Przecież to zajmie im kilka miesięcy... – Grudh zaprzezył ruchem głowy.
- Tym tylko osłabią nasze mury. Spójrz tam.– wskazał palcem na ludzi wycinających wysokie drzewa – Z tych drzew zrobią balisty. One są na tyle wielkie, że nie da się przewieźć ich w częściach. Do ich budowy często używa się całych drzew, a są w stanie rzucać głazami wielkości wołu. – Sigiona przeszły ciarki po plecach.
- Nie będą się z nami bawić, prawda? – zwiadowca pokręcił głową.
- Nie. Zgniotą nas, a potem ruszą dalej... Ale i tak będziemy się bronić.

***


W pokoju przywódcy obecni byli Galad, Gretos, Grudh, Kamar, Sigion i on sam. Pokój miał drewnianą podłogę i draperie na ścianach, natomiast same ściany były zrobione z kamienia. Pokój nie był wielki, jednak wszyscy spokojnie się tam mieścili. Na środku stał stolik, na którym rozłożone były mapy. W kącie pokoju płonął ogień w kominku. Nad nim wisiał ciężki, dwuręczny miecz z wyrytymi słowami na klindze: „Obowiązek i odpowiedzialność, Prawo i sprawiedliwość, Wolność i równość.” Miecz był insygniem władzy przywódcy w Lastvill. W kilku miejscach w pokoju, między innymi na stole, płonęły świece. Za oknami było już ciemno.
- I jak poszło? – Dargh chodził w kółko przed stolikiem.
- Są w trakcie składania balist. Chcą nas osłabić, a potem dobić katapultami. Kiedy będziemy już wykończeni dopiero wkroczą do miasta. – Grudh mówił to bez emocji. Wszyscy w pokoju słuchali uważnie.
- Ilu ludzi przybyło do miasta? – Galad spojrzał na przywódcę.
- Dwudziestu. – Dargh zamknął oczy i pomasował skronie.
- Co z uczniami? – tym razem głos zabrał Kamar.
- Zaprzestaliśmy treningu siłowego u starszych. Wszyscy, którzy chcą brać udział w bitwie całymi dniami ćwiczą w zagrodach walkę bronią. Większość z nich już wybrała broń, którą będzie walczyć. – przywódca potrząsnął głową.
- Dobrze. Co z młodszymi?
- Młodsi są przyuczani w medycynie i nadal trenują siłowo. Ci, którzy są już do tego zdolni mają specjalny trening magiczny. Będą naszym wsparciem.
- Ilu jest wszystkich razem zdatnych do walki?
- Będzie ich około trzystu. – Dargh zamyslił się.
- Dobre i to. Gretosie, co z kuźniami.
- Miechy są w ciągłym ruchu. Górnicy mają duże zapasy rud i ciągle wydobywają nowe. Staramy sie wykuwać zbroje dla najmłodszych, które nie będą dla nich za dużym obciążeniem i będą zapewniać dostateczną ochronę. Razem z rada kowali wymyśliliśmy prototyp takiej zbroi. To połączenie zbroi kolczej z płytową, jednak musimy to jeszcze dopracować. W każdym razie tam, gdzie płyty nie zapewniają ochrony, robią to kółka. Wagą jest zbliżona do kolczugi.
- Jutro obejrzę wasz prototyp. Jaki mamy zapas broni? – Gretos delikatnie się uśmiechnął.
- Broni w mieście nigdy nie brakowało. Każdy z wojowników ma własne bronie. Poza zbrojami wykonujemy też bronie dla adeptów. Myślę, że bronie nie będą problemem w tej batalii. – Dargh pokwiał głową z uznaniem.
- To jedna z lepszych wiadomości w dniu dzisiejszym. Co z kobietami i dziećmi?
- W tej chwili kobiety zajmują się przygotowywaniem strzał i bandaży. Przed rozpoczęciem walki przeniesiemy je w góry, do jaskiń mocy. Tam pozostawimy im jakąś ochronę, prawdopodobnie magów. W jaskiniach będą w stanie sami je ochronić.
- A więc wszystko zaplanowane. Grudh, Sigion. Podajcie rozkład obozu nieprzyjaciela. – obaj spojrzeli na siebie. Grudh odezwał się jako pierwszy.
- Część złożona ze szkolonej armii jest dobrze zorganizowana. Równo ustawione namioty, wszędzie wartownicy, każdy obrze uzbrojony. Zarówno w dzień jak i w nocy obóz jest dobrze strzeżony. Jeśli chcielibyśmy wyrządzić jakieś szkody, musielibyśmy wysyłać ludzi bardzo małymi grupkami, dwu-trzy osobowymi. Inaczej ma się rzecz w obozie najemników... Tam namioty porozstawiane są bez ładu. Wszędzie jest brud. Najemnicy sa dobrze ubrojeni, jednak zachowują się w bestialski sposób. Oni prawdopodobnie pójdą na pierwszy ogień jako mięso armatnie. Zawodowi nas dobiją.
- Zaraz ułozymy jakiś plan. Jak broniony jest ich obóz.
- Jest wielu wartowników. Praktycznie tylu, ilu w obozie zawodowych, jednak ci nie są aż tacy czujni. Robią co muszą i czekają na zmiany. Jeszcze nie poczuli krwi i dymu, więc na razie są spokojni. Czują się bezpiecznie.
- A więc postaramy się, aby ze strachu przestali spać! W jakiej odległości od siebie są oba obozy?
- Dosyć daleko. Z jednego można dojrzeć ogniska drugiego, jednak wartownicy obu obozów nie są w swoim zasięgu wzroku. Widocznie zawodowi nie chcą mieć z nimi nic wspólnego.
- To dobrze. Ich duma wyjdzie im bokiem. Dacie rady nanieść ich pozycje na mapy? – Grudh spojrzał z pod oka na Dargha.
- Już nie pamiętasz dlaczego to właśnie mnie wybrałeś do tej roboty? – przywódca trochę się speszył.
- Przepraszam. Takie przyzwyczajenie. Z resztą, ostatnio mam za dużo na głowie...
- Dlatego jesteśmy z tobą Dargh. – Galad poklepał go po plecach.
- W takim razie zobaczmy, co możemy zrobić.

***


Następnego dnia do obozu najemników został wysłany mały oddział. Mimo próśb Galad zabronił jechać Sigionowi, ten więc czekał na powrót wojowników z wioski. Młody wojownik nie miał co ze sobą zrobić, więc zdjął zbroję i założył samą kolczugę, jednak pod nią włożył koszulę treningową. Zaraz po zakończeniu treningu postanowił, że sobie taką sprawi, aby nie wychodzić z formy, kiedy nie bedzie nosił zbroi. Tak ubrany wykonywał lżejsze ćwiczenia.
Sigion ćwiczył od bardzo wczesnego rana. Im później było tym więcej młodych wojowników dołączało do niego. Byli to zazwyczaj chłopcy, niewiele było kobiet wojowniczek. Prawie wszyscy z nich zostali zwolnieni ze swoich treningów ze względu na zaistniałą sytuację. Jedyne treningi jakie kontynuowali były związane z walką bronią białą. Większość już teraz musiała wybrac sobie broń, której będzie używać. Reszta skończyła swój trening mniej więcej w tym samym czasie co Sigion. Chłopak znał kilku z nich, więc postanowił wykorzystać sytuację. Zagadnął jednego z młodszych. Pomyślał, że trenuje dopiero od roku, lub nawet nie. Zastanowił się, kiedy on sam zaczynał.
- Jaką broń wybrałeś, bracie? – w końcu wszyscy jeśtemy braćmi, pomyślał uśmiechając się.
- Miecz, panie... – młodzieniec był trochę zdezorientowany. Dopiero przechodził mutację, od czasu do czasu miał załamania barwy głosu. Sigion zauważył, że ten dokładnie mu się przyglądał kiedy ćwiczył i pomyślał, że dobrze by było zacząc od niego. Chłopak był już dosyć dobrze zbudowany, jednak nadal był niższy od Sigiona, a ten nie należał do najwyższych. Młody miał blond włosy i zielone oczy. Rzeczywiście u boku nosił miecz, jeden z tych lżejszych, jakie w ostatnich dniach kowale robili dla najmłodszych. Zaczął wprowadzać w życie swój pomysł.
- Mów mi Sigion. – uśmiechnął się przyjaźnie do młodego chłopaka wgyciągając dłoń. – I proszę, nie mów do mnie per „panie”. Jesteśmy prawie w tym samym wieku! – chłopak nadal odrobinę nieśmiało uścisnął jego dłoń. Nie był to co prawda bardzo mocny uścisk, jednak Sigion poznał, że poczynił na tyle wielkie postępy podczas swojego treningu, że był zdolny walczyć mieczem.
- S-Sigion? Syn Gareda?! To dla mnie zaszczyt!!! – Sigion po raz kolejny się zmieszał. Widocznie jego ojciec był też legendą wśród młodszych pokoleń, a skoro chłopak znał też jego imię musiało być o nim głośno podczas treningów i testów.
- Daj sobie spokój z zaszczytami... – Sigion przejechał dłonią po włosach. – Mamy teraz trochę czasu, a z tego co wiem niewielu jest w tej chwili nauczycieli, którzy uczą fechtunku. Może chciałbyś...
- Z tobą?! Mogę być twoim partnerem w treningu?! Oczywiście, że chcę! – chłopak prawie skakał z radości. Sigion rzeczywiście był żywą legendą.
- Przynajmniej łatwo poszło... – Sigion uśmiechnął się. – Zakładam, że są tu jacyś twoi znajomi, hm? – chłopak energicznie pokiwał głową. – Zawołaj ich, a ja porozmawiam ze starszymi. Może uda nam się zorganizować wam kilka dodatkowych lekcji. – chłopak znowu pokiwał głową i puścił się pędęm do grupy chłopców w jego wieku, którzy do tej pory patrzyli w tę stronę z zazdrością. On z kolei poszedł w drugą stronę. Trochę starsi wojownicy wpatrywali się w niego z rozbawieniem.
- Witaj, o wspaniały synu Galada! – jeden z nich, wysoki, a przynajmniej wyższy o pół głowy od Sigiona blondyn, z niebieskimi oczyma, w których widać było rozbawienie wyciągnął dłoń do chłopaka. Ten uśmiechnął się przyjmując powitanie.
- Widzę, że nie opuszcza cię dobry humor, Kahirze! Słyszeliście naszą rozmowę? – blondyn pokiwał głową.
- Pewnie. Jak zresztą słyszył calutką. – blondyn uśmiechnął się ponownie, po czym przybrał poważny wyraz twarzy. – Nie wiem jednak czy to dobry pomysł. Spójrz na nich. Rzeczywiście przyda im się odrobina praktyki, jednak widzę, że myślą tylko o tym co nadciąga. I w sumie nie dziwię im się... – Sigion spojrzał mu w oczy.
- Nie chodzi mi o to, żeby ich czegoś nauczyć... Chodzi mi głównie o to, żeby ich czymś zająć. Wątpię, żeby aak nadszedł tak szybko, jednak nawet jesli oni będą już rozgrzani i gotowi do walki. Jeśli nie, po prostu przestną o tym myśleć. Uważam, że przyda się to zarówno im, jak i nam... – Blondyn myślał przez chwilę, po czym pokiwał głową.
- Na co więc czekamy? – uśmiechnął się, wszedł na mały pagórek, po czym wyjął ciężki dwuręczny miecz, który miał przytroczony do pasa, położył jego płaz na ramieniu i krzyknął. – Jesteście jeszcze dziećmi! Wszyscy! Jeśli chcecie, żebym zrobił z was mężczyzn, chodźcie za mną! – zszedł z pagórka, po czym uśmiechnął się do Sigiona i szepnął kilku przyjaciołom, żeby przynieśli paliki i narzędzia. Sigion wiedział, że zwrócił się do odpowiedniej osoby.

***


Było ich wielu, więc szybko zmontowali improwizoryczne areny do walk z palików. Jako, że nawet w wiosce szybko mogło stać się niebezpicznie wszyscy nosili przy sobie broń. Sigion i tak był zapobiegawczy, więc załatwił część broni treningowych, wymyślonch przez jego ojca. Było sześć osób, które miały uczyć maluchów, w tym on. Każdy miał przed sobą około dziesięcioosobową grupę.
- Wiesz gdzie zrobiłeś błąd – Sigion właśnie zadał cios w pachwinę chłopakowi, z którym rozmawiał na początku. – Za bardzo się odsłaniasz robiąc zamachy. Właśnie straciłbyś nogę, a chwilę później życie. Nie zamachuj się, jesteś jeszcze na to za słaby. Powinieneś się skupić na zadawaniu ciosów w punkty witalne. Podczas walki musicie skupić jak wykorzystać wszystko co macie. Nadal rośniecie, jednak większość z naszych przeciwników jest wieksza od was. Musicie to wykorzystać! –  wojownik przyciągnął do siebie pokonanego. – Stań prosto i podnieś obie ręce. – chłopak wykonał polecenie – Spójżcie. Nie musicie zabijać naszych przeciwników. Pomożecie nam, jeśli okaleczycie ich na tyle, żeby nie mogli walczyć. – wskazał zgięcie ręki chłopaka – Jeśli przetniecie im ścięgna, nie będą mogli unieść broni. – wskazał na zgięcia nóg – Przetnijcie te, a przeciwnicy nie będą mogli chodzić. – pokazał żyłę tętniczą na szyi chłopaka. – Jeśli uda wam się szybko zaatakować w to miejsce, możliwe, że powalicie przeciwnika jednym ciosem. Jeśli nie, prawdopodobnie wykrwawi się na śmierć. Musicie pamiętać. Śmierć to śmierć. Nie ważne w jaki sposób zginie wasz przeciwnik. Może nieszkodliwy umierać dniami, a może zginąć od jednego tylko waszego ciosu. – pokazał palcem trzech chłopaków, którzy mu się najuważniej przysłuchiwali. – Wstańcie, weźcie bronie. Zaatakujcie mnie we czterech. Pokażę wam co miałem na myśli...

***


Młodzi nie mieli szans z Sigioniem. Nie mniej szybko uczyli się technik jak wlaczyć samemu, a jak w dwuosobowych i większych grupach. Czychające niebezpieczeństwo zachęcało do nauki. Po dwóch godzinach intensywnego treningu Kahir podszedł do Sigiona.
- Może pokażemy im jak się walczy? Miałbym okazjęsię zrewanżować... – blondyn uśmiechnął się pokazując zęby – Ostatnim razem nieźle mnie obiłeś. – Sigion odwzajemnił uśmiech.
- Dobrze. – wskazał na duży miecz wojownika – Tym razem to odłóż. Niech nasz pokaz będzie z pożytkiem dla nich. – blondyn pokiwał głową i posłusznie odłożył duży miecz, biorąc w to miejsce miecz jednoręczny, treningowy. Oczyścili miejsce do walki i stanęli na przeciw siebie.
- Zdejmiesz koszulę, Sigionie? – Kahir był czujny. Grał na czas.
- Nie tym razem, Kahirze. W końcu powinni widzieć to co robimy. – uśmiech Kahira tym razem był inny. Podejmował wyzwanie.
- Dobrze. Dumny jak zawsze. Jednak ostatnio poprawiłem się! – Kahir zaczął biec w stronę Sigiona. Ten stał w miejscu, czekając na to co zrobi przeciwnik. Kahir wyskoczył na Sigiona z uniesionym do góry mieczem, na co ten tylko się odsunął. Blondyn przewidział to. Zrobił przewrót celując bronią w nogi chłopaka. Ten skoczył w górę, jednak Kahir już stał na nogach i kiedy ten lądował, uderzył go barkiem w klatkę piersiową. Sigion padając zrobił przewrót w tył, w czym trochę przeszkadzała mu kolczuga, jednak ostatecznie udało mu się uniknąć dobijającego ciosu.
- Rzeczywiście, nauczyłeś się kilku nowych rzeczy! Dobrze ci idzie Kahirze! – Sigion był pełen podziwu. Rzadko zdarzało mu się leżeć na ziemi. Kiedy chodził na dodatkowe lekcje fechtunku, to właśnie Kahirowi najczęściej udawało się go powalić. To jednak nie mieniało faktu, że leżał raczej żadko. Kahir w odpowiedzi uśmiechnął się. Tym razem Sigion zaczął walkę. Powoli zaczął okrążać przeciwnika. Rosł blondyn robił to samo. W końcu starli się w deszczu iskier, które posypały się po zetknięciu mieczy. Sigion wykonał kilka ciosów, jednak Kahir wszystkie sparował. Tym razem on zaczął, a jego seria się nie kończyła. W końcu Sigion zauważył błąd robiny przez kolegę. Wyczuł w tej serii pewien rytm i dopsował się do niego. W pewnym momencie, zamiast sparować przewidziany już cios, po prostu go uniknął, co dało mu cenny ułamek sekundy, w którym wybił miecz Kahira, uderzając go w ścięgno prawej reki. Kahir szybko zrobił przewrót w tył, aby Sigion go nie dobił.
- Jak zwykle piękna walka. Jak to... Już wiem... Rytm! Zawsze miałem z tym problem! – Sigion odrzucił miecz, natomiast Kahir podszedł do niego i uścisnął mu dłoń. – przyznaj jednak, że niedużo brakowało. – Sigion przytaknął.
- Przyparłeś mnie do muru. Gdyby nie... – w tym momencie przez bramę, w pełnym galopie, wjechał zakrwawiony jeździec w powginnanej zbroi. W jednej dłoni trzymał purpurowy od krwi miecz, w drugiej kurczowo ściskał lejce. Szalony wzrok wodził po młodych zebranych przy bramie.
- Uciekajcie głupcy! – przerażony wzrok zerkał po wszystkich po kolei. W końcu wzrok zatrzymał się na Sigionie. – Uciekajcie... – to było jak szept, jednak wszyscy zebrani to usłyszeli. W tej chwili w plecy jeźdźca ugodził bełt, chwile później drugi i trzeci. On sam odgiął się do tyłu i spadł z konia. Młodzi zaczęli panikować. Sigion szybko doszedł do siebie.
- Do broni! – strażnicy widząc całą sytuację zdążyli już prawie zamknąć bramę. – Kahir, ogarnij młodych! Idę zawiadomić Dargha! – Dargh jednak był już w drodze, razem z małym oddziałem wojowników, którzy mieli stanowić siłę obronną Lastvill...


https://scontent-arn2-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xaf1/v/t1.0-9/12366224_963531483722707_6375285450185723831_n.jpg?oh=cc08e9a6a1a9d6bb7f613cf50b9847d7&oe=571886AD

Offline

 

#77 2013-02-03 16:29:35

 Szifer

Użytkownik

9810473
Zarejestrowany: 2011-02-06
Posty: 5022
Punktów :   -5 

Re: Historia Sigiona

Informuję, iż niedługo pojawi się rozdział 12 tej, jakże wspaniałej opowieści o losach Sigiona, syna Galada
Z tego co pamiętam czytał to tylko Amras, także możesz sobie zacząć odświeżać


https://scontent-arn2-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xaf1/v/t1.0-9/12366224_963531483722707_6375285450185723831_n.jpg?oh=cc08e9a6a1a9d6bb7f613cf50b9847d7&oe=571886AD

Offline

 

#78 2013-02-03 19:00:07

 Amras Helyänwe

Administrator

7892318
Skąd: Stamtąd
Zarejestrowany: 2010-07-24
Posty: 3484
Punktów :   -7 
.: Tu eşti dragostea vieţii mele.

Re: Historia Sigiona

Będzie już o gwałceniu?


-----------------------------------------------------------------------------------------------



http://oi62.tinypic.com/lzmtx.jpg

___

A ja? Czym ja jestem?
Kto krzyczy? Ptaki?
Kobieta w kożuszku i błękitnej sukni?
Róża z Nazairu?
Jak cicho!
Jak pusto. Jaka pustka!
We mnie..."
___

Offline

 

#79 2013-02-03 19:03:26

Sarumo

Moderator

4806825
Skąd: warmińsko-mazurskie
Zarejestrowany: 2011-09-14
Posty: 2104
Punktów :   36 
WWW

Re: Historia Sigiona

Jak tak, to zaznacz jakims fajnym kolorem, nie bede musiala czytac całego, tylko ten najlepsze fragmenty se znajde


--------------------------------------------------------------------------------------------------------------


There is a pleasure in the pathless woods,
There is a rapture on the lonely shore,
There is society where none intrudes,
By the deep Sea, and music in its roar:
I love not Man the less, but Nature more

Offline

 

#80 2013-02-03 22:43:12

 Szifer

Użytkownik

9810473
Zarejestrowany: 2011-02-06
Posty: 5022
Punktów :   -5 

Re: Historia Sigiona

Nie wiem jak to wyjdzie. Zobaczymy w praniu


https://scontent-arn2-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xaf1/v/t1.0-9/12366224_963531483722707_6375285450185723831_n.jpg?oh=cc08e9a6a1a9d6bb7f613cf50b9847d7&oe=571886AD

Offline

 
Ikony

Nowe posty

Brak nowych postów
Tematy przyklejone
Tematy zamknięte

Rangi
Administratorzy
Moderatorzy
Zasłużeni
Użytkownicy

______________________________________________________________________________________________ ______________________________________________________________________________________________ ______________________________________________________________________________________________


______________________________________________________________________________________________ ______________________________________________________________________________________________ ______________________________________________________________________________________________ _______________________________________ ========================================================================

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi