Ogłoszenie


#106 2011-11-30 18:05:57

 Szifer

Użytkownik

9810473
Zarejestrowany: 2011-02-06
Posty: 5022
Punktów :   -5 

Re: IV - Vanessa

Sigion był wściekły, co wiedziała cała drużyna. Kiedy tylko dogonili rabusiów, ten wyciągnął topór zza pasa i w galopie zeskoczył z konia próbując wbić go w plecy bliższego z nich. Jego umiejętności jeździeckie były jednak na zbyt niskim poziomie, więc stracił panowanie nad koniem i tylko drasnął go po plecach ( 30 - 5 ), a topór wypadł mu z rąk. Ten odgiął w tył. Najemnik zamortyzował upadek, kucając wyciągnął miecz i podciął ścięgna nóg, zanim ten upadł ( 25 - 10 ). Zauważył, że mocno wysunął się przed drużynę. Zanim oni dojechali, drugi rabuś podniósł jego topór. Sigion uniósł miecz i wbił go w ciało rabusia leżącego przed nim na brzuchu. Usłyszał jęk, więc przekręcił ostrze w jego trzewiach ( jednoznacznie, śmierć ). Był w szale, jednak jego szał nie objawiał się bezmyślnym działaniem... Przynajmniej nie do końca. Był w zimnej furii, którą teraz potęgowało to, że ktoś dzierżył jego oręż. Oręż, który sam wykuł w kuźniach Mahakamu. Oręż, który służył mu przez długi czas. Oręż, który był jak rodzina. Rabuś podniósł oręż ruszając do ataku na Sigiona...


________________________________
Sorki, że sam go zabiłem, ale nei mogłem się powstrzymać, a Amras pozwolił zabic ich dwóhc w trzy minuty


https://scontent-arn2-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xaf1/v/t1.0-9/12366224_963531483722707_6375285450185723831_n.jpg?oh=cc08e9a6a1a9d6bb7f613cf50b9847d7&oe=571886AD

Offline

 

#107 2011-11-30 18:23:29

 Dearien

http://fotoo.pl//out.php/i126697_za-yadminh.jpg

22692500
Skąd: Ziemie Pomorskie
Zarejestrowany: 2010-07-25
Posty: 812
Punktów :   -39 

Re: IV - Vanessa

Opróżniając do reszty butelkę wysokoprocentowego destylatu na bazie melasy i trzciny cukrowej (czyt. rumu) Dearien splunął w kierunku zbirów. Miał już dość tej ciągłej szamotaniny, toteż chciał to jak najszybciej zakończyć. Wysunął się przed swoich i uniósł w strzemionach. Nieźle kręciło mu się w głowie, ale był w stanie to ścierpieć. Gdy wyciągnął miecz, ten niebywale zaciążył mu w dłoni. Aby rozruszać uśpione mięśnie wywinął nim krótkiego młyńca, aż w końcu zakrzyknął do bandziorów:
- Kuśka wam w rzyć, skurwysyny chędożone, a teraz oddawać łupy! - z tymi słowami zaszarżował, trzymając miecz oburącz, stojąc w strzemionach i omal nie spadając z konia. Pirat ciął w impetem. Przygotowany na atak zbir złożył niezbyt zręczna paradę, przez co nie mógł zaabsorbować całej siły ataku. Pod wpływem Dearienowego oręża ostrze łupieżcy uderzyło swego właściciela w twarz, raniąc mu policzek, nos i wargi (30-6).


Nie zauważyłem Twojego posta, juz poprawiłem ; )


http://t0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcRxqPgBW4QmpI3ZFVP7mbg9rDykFP8FmXlmOK2apVAdGOA1TqAf

Offline

 

#108 2011-11-30 20:24:00

 Radosny Rabarbar

http://oi60.tinypic.com/2zp2j5c.jpg

13204951
Skąd: Tam,gdzie diabeł mówi dobranoc
Zarejestrowany: 2011-04-12
Posty: 2502
Punktów :   -17 
WWW

Re: IV - Vanessa

Yevereth wyciagnela zza pasa sztylet, naprowadzajac galopujacego konia na przeciwnika. Mimo nieduzego wzrostu, ogier byl nadzwyczaj szybki i wytrzymaly. Kobieta trzymala w rece bron. Rzucika, celujac w serce bandyty. Przestraszony kon zerwal sie w bok, w skutek czego chybila znacznie - orez wbil sie tylko w ramie przeciwnika (17-6).

Offline

 

#109 2011-11-30 20:39:07

Sarumo

Moderator

4806825
Skąd: warmińsko-mazurskie
Zarejestrowany: 2011-09-14
Posty: 2104
Punktów :   36 
WWW

Re: IV - Vanessa

Dralann siedziała na koniu, z daleka przypatrując się jej wojującym kompanom. Za dużo szumu.  Ktoś mógłby ich wziąć na łuk i byłoby po krzyku. Ale rozumiała żądzę krwi Sigiona. Westchnęła, tak jak to robi elf, gdy jest zażenowany zachowaniem drużyny i pojechała na przód. Wybrała sobie ładnego konia. Silna, młoda klacz. Pogładziła ją po ciemnej szyi i chwyciła za łuk. Postrzeliła człowieka, którego przed chwilą Yevereth dziabnęła sztyletem (11-12). Z premedytacją odbierając ostatni kąsek Sigionowi.







pozwoliłam sobie przypisać Amrasowi wzdychanie ^^ On tak przecie, nie? 'och, jakiż ja opuszczony w tej drużynie debili'


--------------------------------------------------------------------------------------------------------------


There is a pleasure in the pathless woods,
There is a rapture on the lonely shore,
There is society where none intrudes,
By the deep Sea, and music in its roar:
I love not Man the less, but Nature more

Offline

 

#110 2011-11-30 20:42:28

 c4wjajach

Użytkownik

48946049
Skąd: Za daleko...
Zarejestrowany: 2011-05-28
Posty: 2546
Punktów :   -1 
.: spam-master

Re: IV - Vanessa

Przeciwnik czarodziejki nawet się nie zorientował, kiedy jakiś twardy przedmiot trzasnął go w głowę. To bard uderzył go swym buzdyganem (11-7=4). Tamten upadł na ziemię brudząc krwią nogawkę od spodni tego, który tak go potraktował.
- Kutas.- powiedział zdenerwowany tym Helyas, wyciągnął miecz zza pasa i przyłożył do gardła przeciwnika.
- Będzie nam jeszcze potrzebny?- zapytał z uśmiechem patrząc na drużynę.
- Ty...- chciał coś powiedzieć leżący ale chwile potem jęknął dostając metalową kulką w czoło. (4-2=2)
- Zamknij się! Ciesz się ostatnimi chwilami.

Ostatnio edytowany przez c4wjajach (2011-11-30 20:47:04)

Offline

 

#111 2011-12-01 16:42:17

 Amras Helyänwe

Administrator

7892318
Skąd: Stamtąd
Zarejestrowany: 2010-07-24
Posty: 3484
Punktów :   -7 
.: Tu eşti dragostea vieţii mele.

Re: IV - Vanessa

Amras spokojnie jechał na swoim siwku. Nim dojechał do miejsca postoju dwójki oprychów, było już po wszystkim - Helyas wraz z Sigionem i z małą pomocą Dralann, załatwili sprawę w sposób iście zbójecki.
Zsiadł z konia i rozpoczął przeszukiwania. Złodzieje dysponowali dwukołowym wozem, krótkim wozem, na którym elf dostrzegł jedynie szkatułkę, w której było 343 denary (więcej nie udało się złupić złoczyńcom, gdyż kowal Brian trzymał swoje oszczędności w kensingtońskim oddziale banku Cianfardich). Poza tym, na podłodze leżał podłużny pakunek owinięty w skórę, ciasno związany skórzanym rzemieniem. Amras rozwiązał rzemienie. Podeszła do niego też reszta drużyny, zaciekawiona znaleziskiem. Skóra opadła, a elfim oczom ukazała się błyszcząca, wypolerowana klinga srebrnego miecza, prosty i surowy lecz elegancki jelec, ciasno owinięty krzyżującymi się paskami czarnej skóry rękojeść... Cholernie dobra robota.
Amras zacisnął ręce na klindze i wykonał kilka spektakularnych cięć w powietrze. Miecz był bardzo dobrze wyważony i wręcz wzorcowo zaostrzony. Bohater stanął na baczność i uważnie , badawczo przyjrzał się klindze. Podał miecz Sigionowi, który skwitował krótko:
- O, kurwa.
Helyas wraz z Yevereth i Dralann z zaciekawieniem przybliżyli się, i też zobaczyli.
- O co chodzi? - Spytał Dearien. Sigion pokazał mu klingę miecza.
Oczom pirata ukazał się wyryty na głowni napis. Prostymi, eleganckimi runami, bez zbędnych zdobień, kowal opłakując swoją córkę, na chwilę przed własną śmiercią, wyrył na mieczu imię. Vanessa.


-----------------------------------------------------------------------------------------------



http://oi62.tinypic.com/lzmtx.jpg

___

A ja? Czym ja jestem?
Kto krzyczy? Ptaki?
Kobieta w kożuszku i błękitnej sukni?
Róża z Nazairu?
Jak cicho!
Jak pusto. Jaka pustka!
We mnie..."
___

Offline

 
Ikony

Nowe posty

Brak nowych postów
Tematy przyklejone
Tematy zamknięte

Rangi
Administratorzy
Moderatorzy
Zasłużeni
Użytkownicy

______________________________________________________________________________________________ ______________________________________________________________________________________________ ______________________________________________________________________________________________


______________________________________________________________________________________________ ______________________________________________________________________________________________ ______________________________________________________________________________________________ _______________________________________ ========================================================================

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi