Ogłoszenie


#16 2011-12-05 18:35:31

 Amras Helyänwe

Administrator

7892318
Skąd: Stamtąd
Zarejestrowany: 2010-07-24
Posty: 3484
Punktów :   -7 
.: Tu eşti dragostea vieţii mele.

Re: V - Xortdani

Amras w półśnie wysłuchiwał dziwacznego dialogu. Choć wszystko wydawało się nadzwyczaj realne, wiedział, że nie może takie być - był zbyt wyczerpany, a alkohol nieco uderzył mu do głowy. Starał się więc kontynuować sen.
Brutalnie wyrwany zeń został jednak parę chwil później. Był w zdecydowanie niekomfortowej sytuacji - przy każdym, najmniejszym nawet ruchu, odczuwał wielki ból, a usta miał czymś zatkane, tak, że nie mógł nawołać znikąd pomocy.
Patrzył na swojego oprawcę, choć to może zbyt duże słowo. No tak, po raz kolejny przekonał się, że w żaden sposób nie może zaufać tym szczurom. Róża z Shaerrawedd miała rację, wiedziała, co robi.
- Bywaj, druhu Amrasie. I przekaż Sigionowi, żeby robił mniejsze węzły i skręcał linę przy końcu przed zadaniem ciosu
Udało mu się z ogromnym trudem wypluć knebel akurat w momencie, gdy pirat wychodził z pomieszczenia.
Odezwał się cicho, siła drżała w jego głosie.
- Nie rozumiem cię, piracie. Dlaczego mnie unieruchamiasz? Mógłbyś się przecież wymknąć niepostrzeżenie ze swojego pokoju i odjechać w mrok nocy. Nie zorientowalibyśmy się do samego rana. Czyżbyś aż tak się mnie obawiał, że nawet śpiący i nieprzytomny stanowię dla ciebie ogromne zagrożenie? Dla pirata, który niejedno przecież przeżył, który niejedno widział. Który niejednego elfa z pewnością ma na sumieniu. Obawiasz się mnie? - Amras starał się możliwie najbardziej wyprowadzić z równowagi Deariena. Splunął, chcąc dodać efektu swojej wypowiedzi, niestety, w tej pozycji udało mu się tylko opluć samego siebie. Kontynuował. - Spójrz na siebie. Jesteś większym skurwysynem, niż ja byłem przez całe swoje życie. Wzgardziłeś gościną, a gdy wytknąłem ci twój błąd - tak się zachowujesz. Opuszczasz nas, gdy już okazaliśmy się ci niepotrzebni. Honor ludzi ze Skelliegie jest przesadzony. Oni nie mają żadnego honoru - Elf widział, jak twarz korsarza tężeje, a dłonie zaciskają się w pięści. Jednak wciąż nie wykonywał żadnych ruchów. Patrzył tylko na twarz Amrasa z trudnymi do określenia emocjami.
- Ostrzegasz, bym się nie ruszał? Cóż, zaryzykuję. Wiesz, piracie, że ciało może wytrzymać tysiąc jeden nacięć, bez utraty przytomność? - mówiąc to, szarpnął lewą ręką. I zawył. Pod koszulą zakwitały coraz bardziej szkarłatne kwiaty krwi (26-3), Amras jednak zacisnął zęby, patrząc z determinacją wprost na Deariena. Spróbował ponownie, tym razem próbując uwolnić nogę. Efekt był podobny(23-3), jednak elf czuł, że noże znacznie się poluzowały, wystarczyło mocniej szarpnąć, i oswobodziłby lewą nogę. Opadł jednak bez sił. Nie mógł się ruszyć, ból w kończynach go przytłaczał.
Pirat obrócił się na pięcie i wyszedł z pokoju.
Jak się jednak okazało, nie byli sami w pokoju. Do Amrasa podeszła Dralann. Kucnęła z lekka i skrzywiła się.
- Wiesz, co panie elfie, strasznie bym chciała ci w tego, zarozumiałego nochala wykrzywić, ale jak teraz tak tu leżysz zaspany, to aż serca ni mam. Nuż widać, że w tobie elfiego ducha nie wiele, aż za dobra jestem, wiem. Cóż, tyleśmy się widzieli, bywaj!
- Żegnaj, dziecię lasu. Bliski już byłem ci zaufać. A teraz... Idź w chuj.



Nieco zmodyfikowałem powyższą wypowiedź, m.in z tym, że Dearien rozmawia z Dralann na korytarzu, a nie w pokoju No i musiałem dodać moje słowa heh. Nie mogłem tak normalnie pozostawić mojej postaci zeszmaconej przez pirata



Dearien x
Amras x
Sigion
Yevereth
Dralann
Helyas


-----------------------------------------------------------------------------------------------



http://oi62.tinypic.com/lzmtx.jpg

___

A ja? Czym ja jestem?
Kto krzyczy? Ptaki?
Kobieta w kożuszku i błękitnej sukni?
Róża z Nazairu?
Jak cicho!
Jak pusto. Jaka pustka!
We mnie..."
___

Offline

 

#17 2011-12-05 18:54:24

 c4wjajach

Użytkownik

48946049
Skąd: Za daleko...
Zarejestrowany: 2011-05-28
Posty: 2546
Punktów :   -1 
.: spam-master

Re: V - Xortdani

Helyas siedział na tapczanie i patrzył się zamyślony na dziwną małą buteleczkę. Co to jest?- zastanawiał się coraz bardziej, gdy patrzył na całkowicie białą nalepkę z kilkoma runami w nieznanym mu języku. Gadać to on umiał po innych językach, z pismem gorzej. W końcu ostrożnie wziął jeden łyk... nic. Bez smaku. Wziął większy łyk i nagle upuścił buteleczkę jakby parzyła. Coś zagwizdało mu w uszach i rozbolała głowa. Zacisnął zęby i przycisnął twarz do poduszki aby zagłuszyć wrzask. To nie alkohol. Ból trwał przez około minutę ale był nie do zniesienia. Kiedy ustał, bard odetchnął z ulgą do póki nie spojrzał na swoje odbicie w oknie. Oczy miał... całe czarne! Bez białek! Przerażony Cofnął się do tyłu i zrzucił z szafki przy ścianie jakieś naczynie. Łupnęło o ziemię tak głośno, że Helyas zatkał uszy. Skąd to mam!- pomyślał już lekko oswojony z dziwnym uczuciem. Nagle usłyszał jakieś dźwięki dochodzące z daleka. Zza ściany. Nie wiedział co się dzieje. Przeklęty napój!- powiedział sam do siebie, ale nie przestał nasłuchiwać. Jakaś rozmowa. Stuknięcia o ziemię. Nagle skrzypienie schodów jakby ktoś uciekał... Bard otworzył drzwi krzywiąc się na dźwięk klamki i ruszył za głosem. Powoli po cichu. Na końcu korytarzu zamknięte drzwi za którymi ktoś lub coś było. Słyszał to. Wyciągnął miecz zza pasa i kopniakiem otworzył drewniane drzwi, znowu się krzywiąc na odgłos kopnięcia. To co zobaczył zdumiało go jak nic. Spodziewał się wszystkiego- wampira, ghula, ale nie zakneblowanego elfa. Przymrużył oczy starając nie poznać po sobie, co się stało i zaczął wyciągać noże z podłogi. Po chwili rozciął węzeł na chuście związanej na twarzy Amrasa.
- Co się stało?- spytał półszeptem nie próbując już kryć co się z nim dzieje- Tylko błagam cicho! Później wyjaśnię.- czuł się okropnie. Sto kaców na raz to nic przy tym kołowaniu się w głowie, a jednak ustać mógł. I te dźwięki... Miał słuch naostrzony jak przeraza... Na dłuższą metę to nic przyjemnego. Kiedy to się skończy- pomyślał, czekając na odpowiedź elfa.


Dearien x
Amras x
Sigion
Yevereth
Dralann x
Helyas x

Offline

 

#18 2011-12-05 20:51:02

 Szifer

Użytkownik

9810473
Zarejestrowany: 2011-02-06
Posty: 5022
Punktów :   -5 

Re: V - Xortdani

Sigion spokojnie przespał tę noc. Co prawda w ciągu nocy budził się, bo z pokoju barda dobiegał dziwny hałas, jakby zrzucił coś na podłogę, jednak pomyślał, że to bard pewnie żyga woim napitku i w kacu nie daje ruda ustać an ziemi. "Dobrze mu tak. Bard, a pije jak byle żul z byle koryta." Sigion poszedł dalej spać i po raz kolejny tej nocy śniła mu się Marcelle...


https://scontent-arn2-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xaf1/v/t1.0-9/12366224_963531483722707_6375285450185723831_n.jpg?oh=cc08e9a6a1a9d6bb7f613cf50b9847d7&oe=571886AD

Offline

 

#19 2011-12-05 21:19:31

 Radosny Rabarbar

http://oi60.tinypic.com/2zp2j5c.jpg

13204951
Skąd: Tam,gdzie diabeł mówi dobranoc
Zarejestrowany: 2011-04-12
Posty: 2502
Punktów :   -17 
WWW

Re: V - Xortdani

Nie zasnela. Cala noc wygladala przez okno wychodzace na stajnie.
Zauwazyla, ze ktos wyprowadza dwa konie ze stajni. Wypadla z pokoju i zauwazyla na koncu korytarza barda. Poszla za nim, zabierajac bron.
Trafila do komnaty Amrasa.
-Gdzie oni sa?-zapytala, unoszac brwi.
-Poszli-odpowiedzial elf.
Nie potrzebowala nic wiecej. Pobiegla w kierunku drzwi wejsciowych.
- Dokad idziesz?- Czarodziejka zatrzymala sie. Odwrocila sie i zobaczyla Miriam.
- Po kompanow-odparla.
Osiodlala konia i ruszyla w pogon.


Dearien x
Amras x
Sigion x
Yevereth x
Dralann x
Helyas x

Offline

 

#20 2011-12-07 16:47:06

 Amras Helyänwe

Administrator

7892318
Skąd: Stamtąd
Zarejestrowany: 2010-07-24
Posty: 3484
Punktów :   -7 
.: Tu eşti dragostea vieţii mele.

Re: V - Xortdani

W Amrasie krew wrzała, lecz nie zrobił niczego.
- Co się stało?- spytał półszeptem Helyas, dziwnie się zachowując.
- Nic się nie stało, wracaj do łóżka. Wyruszamy nad ranem - rzekł, siadając na łożu, i zabierając się do nieudolnego opatrywania swoich ran.
Powrócił do łoża i rozmyślał nad dalszym sensem wędrówki. Stracili czarodzieja, stracili też tę dwójkę zdrajców. Elf był niemal pewien, że nie zdołają uśmiercić mitycznego jednorożca, gdy ich drużyna składa się z trzech osób. Był bowiem pewny że Yevereth również ich opuści, gdy wybiegła z jego pokoju.
Po długim czasie udało mu się ponownie zasnąć. Sen miał jednak krótki, przerywany, fatalny. Nie słyszał dziwnych dźwięków dochodzących z pokoju Sigiona, nie słyszał szeptów długich cieni. Spał.


Dearien
Amras x
Sigion
Yevereth
Dralann
Helyas


-----------------------------------------------------------------------------------------------



http://oi62.tinypic.com/lzmtx.jpg

___

A ja? Czym ja jestem?
Kto krzyczy? Ptaki?
Kobieta w kożuszku i błękitnej sukni?
Róża z Nazairu?
Jak cicho!
Jak pusto. Jaka pustka!
We mnie..."
___

Offline

 

#21 2011-12-07 17:58:25

 Dearien

http://fotoo.pl//out.php/i126697_za-yadminh.jpg

22692500
Skąd: Ziemie Pomorskie
Zarejestrowany: 2010-07-25
Posty: 812
Punktów :   -39 

Re: V - Xortdani

- Najpierw się cofniemy. Pojedziemy do wioski, gdzie natrafiłem na trop naszej drużyny. Jak pewnie wiesz, szukamy jednorożca. Ale nikt nie zdradził mi żadnych dodatkowych informacji o tym całym zadaniu, więc mam zamiar przepytać tamtejszych miejscowych. - Dearien poprawił się w siodle i pewniej chwycił wodze. - A potem chciałem odwiedzić starego znajomego. A Ty? Masz jakieś... plany?
Pirat sięgnął do bukłaka z wodą i pociągnął z niego wielki łyk lodowatej cieczy. Do świtania pozostało jeszcze kilka godzin, mogli więc oddalić się pod osłoną nocy. Czekając na odpowiedź towarzyszki przypasał  miecz, a łuk usadził w juce po lewej stronie. Uniósł się w strzemionach i przeciągnął  się a niektóre stawy strzyknęły nieprzyjemnie. Opadając na siodło westchnął głęboko i zwrócił twarz na Dralann.


http://t0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcRxqPgBW4QmpI3ZFVP7mbg9rDykFP8FmXlmOK2apVAdGOA1TqAf

Offline

 

#22 2011-12-07 20:58:05

 c4wjajach

Użytkownik

48946049
Skąd: Za daleko...
Zarejestrowany: 2011-05-28
Posty: 2546
Punktów :   -1 
.: spam-master

Re: V - Xortdani

Helyas domyślał się czemu odeszli. Mają dość elfa i tyle. Postanowił dowiedzeć się czegoś więcej, ale na wszelki wypadek wrócił do pokoju. Podniósł buteleczkę z ziemi. W środku był jeszcze łyk dziwnej cieczy. Przelał ją do zdobycznego kielicha i pomyślał o pełnym naczyniu. Naczynie napełniło się tym samym wywarem. Z małym smutkiem wylał z piersiówki w kieszeni czerwone dobre wino i wlał do pełna eliksir. Następnie wypił jeszcze jeden łyk. Tym razem nie było tak źle. Tylko zakręciło mu się w głowie, ale ból nie rozsadzał mu głowy. Zarzucił plecak na ramię (wcześniej wkładając kielich) i wybiegł z pokoju. Słyszał głos czarodziejki. Ostrożnie wyszedł z dworku i aby uniknąć straty czasu związanej z rozmową z Yevereh (bez urazy, śpieszę się ) obszedł dworek za krzakami. W końcu natrafił na pirata i łuczniczkę. Czarodziejki tam jeszcze nie było. Słyszałby jej kroki. Dobiegł go głos żeglarza:
- A Ty? Masz jakieś... plany?
Bard załadował kuszę i wyszedł im na spotkanie. Nie strzelał dobrze, ale był na tyle blisko, żeby nie sprawiało to kłopotu. Wycelował w Dralann.
- Nie ruszajcie się.- powiedział trochę głośniej niż kiedy zwracał się do elfa, choć nadal nie chciał robić ani słyszeć hałasu. Był blady jak śmierć a czarne od eliksiru oczy na tle nocy sprawiały wrażenie, jakby całkiem ich nie miał.
- Znam jako taki zarys sytuacji. Ja też nie cierpię tego zarozumialca. Powiem szczerze, możliwe nawet, że zamiast strzelić teraz na co mnie stać bo nie znam was obu na tyle, żeby było to dla mnie przerażającym przeżyciem, mógłbym z chęcią wyruszyć z wami o ile to nie wadzi, ale zanim podjąłbym decyzję, czy strzelić czy nie, musiałbym wiedzieć, co zamierzacie? Szczerze, w tej chwili jestem bezstronny.
Gdy skończył mówić, nie opuścił kuszy ale nadal obserwował także pirata i nasłuchiwał czarodziejki. Wiedział, że Dearien wolałby nie ryzykować zdrowia lub życia swej towarzyszki a ona zanim naładuje strzałę, zostanie trafiona przez niego. Nie był pewien tylko reakcji czarodziejki. Widząc go może albo odejść w o wątpi, albo go wyprzedzić czego by nie chciał, albo znowu zaatakuje jego. Choć możliwe, że obejdzie się bez spięć. Miał taką nadzieję, wolał nie strzelać, choć gdyby musiał...

Offline

 

#23 2011-12-08 11:40:24

Sarumo

Moderator

4806825
Skąd: warmińsko-mazurskie
Zarejestrowany: 2011-09-14
Posty: 2104
Punktów :   36 
WWW

Re: V - Xortdani

Dralann uniosła brwi do góry wymieniając rozbawione spojrzenia z piratem. Zerknęła na barda z dezaprobatą.
-Weź mi to te kije sprzed twarzy! Co to jakaś noc zamachów czy co, kurwa? Jak chcesz się przyłączyć, to co powiedzieć nie możesz? Zasrana korona ci z durnego łba spadnie? Naćpał się czego i teraz chodzi po ludziach kijami wymachując! Ha!... Ale zabierz to cholerstwo!
Prawda, bard wyglądał na całkiem otumanionego i chorego, dlatego postanowiła nie ubliżać mu nadto.
Zwróciła twarz ku Dearienowi.
-Nie mam żadnych planów. Jeno on ma chyba, bo tak się zasapał. Bierzesz go ze sobą?


--------------------------------------------------------------------------------------------------------------


There is a pleasure in the pathless woods,
There is a rapture on the lonely shore,
There is society where none intrudes,
By the deep Sea, and music in its roar:
I love not Man the less, but Nature more

Offline

 

#24 2011-12-09 17:19:50

 Radosny Rabarbar

http://oi60.tinypic.com/2zp2j5c.jpg

13204951
Skąd: Tam,gdzie diabeł mówi dobranoc
Zarejestrowany: 2011-04-12
Posty: 2502
Punktów :   -17 
WWW

Re: V - Xortdani

- Stojcie - powiedziala do Dralann i Deariena. - Ja wam wierze. Rowniez uwazam, ze cos tu jest nie tak. Ale...- zawahala sie chwile - ja wracam. Nie moge tak ich tam zostawic...jezeli chodzi o cycki, wiekszosc facetow jest strasznie slaba.
Westchnela i wrocila do domu Marcelle. Niech wybiora, pomyslala. Nic ich tu nie trzyma. Tak samo jak jej...


Dearien x
Amras x
Sigion
Yevereth x
Dralann x
Helyas x

Offline

 

#25 2011-12-09 21:06:38

 Dearien

http://fotoo.pl//out.php/i126697_za-yadminh.jpg

22692500
Skąd: Ziemie Pomorskie
Zarejestrowany: 2010-07-25
Posty: 812
Punktów :   -39 

Re: V - Xortdani

Dearien zerknął na barda z politowaniem, ręką odepchnął jego kuszę, po czym zeskoczył z konia. Odruchowo odgarnął z czoła bujną grzywkę, uśmiechnął się do Yevereth i stając u boku jej konia, ujął delikatnie dłoń czarodziejki. Musiał nieco zadrzeć głowę, bowiem wzrostem nie grzeszył.
- Do zobaczenia, panno Yevereth. Do następnego spotkania. I pilnuj cycków Marcelle, żeby nadto nie poprzewracały im w głowach. - Zaśmiał się krótko, poczciwie. Puścił  zgrabne palce  swojej rozmówczyni i na powrót dosiadł swojego wierzchowca.
- Możesz jechać, byle byś nie spowalniał nas zanadto. Jeśli masz coś do wzięcia z dworku, to... to masz problem, bo nie będziemy czekać. W każdym razie... - tutaj zawahał się nieco, a w końcu skonkludował - witaj w drużynie "Nocne skurwysyny". Chociaż nie, to jest aż nazbyt wulgarne. Dralann, masz pomysł na nazwę?
Pirat poczuł teraz, że gdyby nagle jego towarzyszka bądź bard się rozmyślili, to faktycznie miałby do nich uraz. Choć tak nieoficjalnie, właśnie stworzył kompanię. Tak też pewnie czuł się Amras. Ale nie miał ochoty o tym myśleć. W gruncie rzeczy wiedział, że każdy tu dba jedynie o własny interes. Zbyt krótko się znają, żeby na szali dotrzymania wierności stawiać swój honor. Wiedział, że każdy tu dba jedynie o własny interes...


http://t0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcRxqPgBW4QmpI3ZFVP7mbg9rDykFP8FmXlmOK2apVAdGOA1TqAf

Offline

 

#26 2011-12-09 22:35:11

 c4wjajach

Użytkownik

48946049
Skąd: Za daleko...
Zarejestrowany: 2011-05-28
Posty: 2546
Punktów :   -1 
.: spam-master

Re: V - Xortdani

Helyas udał, że odpuścił sobie pomysł z kuszą, ale jednak nadal nasłuchiwał jakichś gwałtowniejszych ruchów. Spojrzał na wierzchowce i uznał, że akcja z elfem była... trochę mało sensowna. Nic nie mieli.
- Nie jestem taki głupi jak ci się wydaje piracie.- odparł bard- W dworku nic nie mam ważnego, ale nawet jakby i tak nikt nie pali się do pościgu. Ale chwilowo jestem zmuszony odejść stąd więc parę dni mogę z wami jechać.
Po tych słowach wystrzelił strzałę w kierunku ziemi i dosiadł konia.
- A, jeszcze coś...- zwrócił się do Dralann- Nie jestem naćpany. Skończyłem od czasu, kiedy dostępny jest tu tylko fisstech... sproszkowane ptasie gówno. Ale z resztą nie muszę się nikomu tłumaczyć.
Sam osobiście zdziwił się, że zdecydował się z nimi pojechać. Prawdę mówiąc szczerze zamierzał wpakować Dearienowi strzałę, gdy ten odwrócił się od niego. Ale cóż. Lepiej być złym na innych poza nawiedzonymi dworami, niż w nich. Powoli powracał do normalnego stanu. Wreszcie- pomyślał.

(Wiem, sory, że nie w kolejce ale skoro amras i szifer śpi to skorzystałem z okazji i odpowiedziałem)


Dearien x
Amras
Sigion
Yevereth
Dralann
Helyas x

Offline

 

#27 2011-12-12 22:32:56

 Dearien

http://fotoo.pl//out.php/i126697_za-yadminh.jpg

22692500
Skąd: Ziemie Pomorskie
Zarejestrowany: 2010-07-25
Posty: 812
Punktów :   -39 

Re: V - Xortdani

Spoglądając po raz ostatni w stronę rezydencji Marcelle, Dearien ściągnął wodzę i zorientował się, że nie wie jak ma jechać.
- Po własnych śladach nie wrócimy. - Powiedział jakby do siebie - Tamci wieśniacy nas nienawidzą - spaliliśmy mosty. Dralann, może ty się orientujesz? Albo ty, Helyasie?
Pirat poprawił się w siodle i dość poważnym, ale spokojnym wzrokiem spojrzał na swoich towarzyszy. Oboje starali się coś sobie przypomnieć. Wzdychając ciężko, Dearien spiął wierzchowca i rzucił:
- Może najpierw odjedźmy stąd kawałeczek. Wiecie, żeby nam czasem nie przyszło do głowy zawracać.


http://t0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcRxqPgBW4QmpI3ZFVP7mbg9rDykFP8FmXlmOK2apVAdGOA1TqAf

Offline

 

#28 2011-12-14 15:45:55

Sarumo

Moderator

4806825
Skąd: warmińsko-mazurskie
Zarejestrowany: 2011-09-14
Posty: 2104
Punktów :   36 
WWW

Re: V - Xortdani

Wyjechali na szlak, którym już poprzedniego dnia dotarli dworku. Dralann próbowała się skupić, by przypomnieć sobie drogę. Pamięć do wydarzeń i ludzi to miała ona słabą, ale w terenie orientowała się całkiem dobrze. W myślach mignęło jej rozwidlenie dróg z godzinę lub dwie jazdy od miejsca w którym byli.
-Piracie, chcesz obrać jakiś konkretny kierunek? Dalej droga rozwidla się i wiedzie na na północny wschód. Tamtędy można jechać. Jakiś czas chociaż, no nie?
Zerknęła tylko krzywo na barda, dając mu do zrozumienia, że jego nie będzie się pytać o drogę.


--------------------------------------------------------------------------------------------------------------


There is a pleasure in the pathless woods,
There is a rapture on the lonely shore,
There is society where none intrudes,
By the deep Sea, and music in its roar:
I love not Man the less, but Nature more

Offline

 

#29 2011-12-14 20:23:27

 Amras Helyänwe

Administrator

7892318
Skąd: Stamtąd
Zarejestrowany: 2010-07-24
Posty: 3484
Punktów :   -7 
.: Tu eşti dragostea vieţii mele.

Re: V - Xortdani

Doszło do wewnętrznego rozłamu w drużynie, która i tak trwać miała do uratowania nieznanej nikomu bliżej dziewczyny. Jasne stało się też tym samym, kto przekłada swoją wygodę i kaprysy ponad ludzkie życie.*
Tej nocy dworzyszcze nie było spokojne. Gdyby ktoś akurat przechodził tamtędy widziałby nagłe rozbłyski światła, huk tłuczonego szkła i potępieńcze, nieludzkie wycie...
Nikt jednak nie mógł tego usłyszeć. A człowiek z elfem pozostali zdani na łaskę lub niełaskę nadnaturalnych sił, mając tylko siebie.



*Taaak, wstydźcie się za siebie
** Pisajcie pisajcie. Skończmy to prędzej, bo to miał być krótki przerywnik przed finałem, a tymczasem przeciąga się niemożebnie. Liczę zwłaszcza na grupę Deariena, która szerzej coś tam napisze o swoich poczynaniach, bo wątek mój i Sigiona (niebawem jeszcze, jak się zdaje, dołączy Yevereth) i tak jest prowadzony ukrycie i pojawi się do wglądu dopiero na zakończenie przygody



Dearien x
Amras x
Sigion
Yevereth
Dralann x
Helyas


-----------------------------------------------------------------------------------------------



http://oi62.tinypic.com/lzmtx.jpg

___

A ja? Czym ja jestem?
Kto krzyczy? Ptaki?
Kobieta w kożuszku i błękitnej sukni?
Róża z Nazairu?
Jak cicho!
Jak pusto. Jaka pustka!
We mnie..."
___

Offline

 

#30 2011-12-16 20:05:27

 Szifer

Użytkownik

9810473
Zarejestrowany: 2011-02-06
Posty: 5022
Punktów :   -5 

Re: V - Xortdani

***

...ciemność...

...Marcelle...

...krew.

Elf ciągnął półprzytomnego najemnika do jego pokoju. Marcelle szła za nim. Sigion strasznie krwawił z ran, które otrzymał. Elf był w dużo lepszym stanie. Gdyby najemnik był całkiem przytomny, widziałby strach Amrasa i wzrok Marcelle, która z rządzą patrzyła na jego świeże rany. Sigion zostawiał za sobą ścieżkę krwi. Amras jakoś dął rade go dźwignąć, po czym nieudolnie opatrywał mu rany. Sigion przestawał czuć już ból...
"Dlaczego tak krwawię...
Co się stało....?
Gdzie jestem....?
Kim jestem..."


Dearien x
Amras x
Sigion x
Yevereth
Dralann x
Helyas


https://scontent-arn2-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xaf1/v/t1.0-9/12366224_963531483722707_6375285450185723831_n.jpg?oh=cc08e9a6a1a9d6bb7f613cf50b9847d7&oe=571886AD

Offline

 
Ikony

Nowe posty

Brak nowych postów
Tematy przyklejone
Tematy zamknięte

Rangi
Administratorzy
Moderatorzy
Zasłużeni
Użytkownicy

______________________________________________________________________________________________ ______________________________________________________________________________________________ ______________________________________________________________________________________________


______________________________________________________________________________________________ ______________________________________________________________________________________________ ______________________________________________________________________________________________ _______________________________________ ========================================================================

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi