Ogłoszenie


#1 2012-01-22 20:04:17

 Amras Helyänwe

Administrator

7892318
Skąd: Stamtąd
Zarejestrowany: 2010-07-24
Posty: 3484
Punktów :   -7 
.: Tu eşti dragostea vieţii mele.

VI - EPILOG

Pogoda była brzydka. Padał sążnisty deszcz, chociaż do Midinvaerne pozostawało już niespełna miesiąc. Miast śniegu jednak, wszechobecne były lodowate krople deszczu.
Taka też pogoda zastała bohaterów, którzy po blisko dwóch, pełnych przygód tygodniach, powrócili do wsi Lisie Doły, gdzie też ich przygoda się zaczęła. Niechęć Amrasa do Yevereth zmalała znacznie. Drużyna, niespodziewanie zasilona dawnymi towarzyszami, którzy się odłączyli i tymi zebranymi po drodze - niosłz ponurą wiadomość dla karczmarza, któremu obiecali utrzymać przy życiu jego córkę, Slanię.
Podróżnicy skierowała swoje kroki w stronę domostwa sąsiadującego z dobrze poznaną już karczmą. Zdziwić mogło ich to, że budynek jest zamknięty, a światła się nie palą. Nie przejmując się tym jednak szczególnie, zastukali do drzwi. Potem drugi raz. Gdy i trzecie pukanie nie przyniosło skutków, okazujący zniecierpliwienie Sigion zajrzał przez pokryte grubą warstwą brudu okna. Akurat w tym samym czasie, gdy drzwi się otworzyły.
W futrynie stał karczmarz - ten sam człowiek, którego doskonale poznali, a zarazem tak obcy, jak nigdy wcześniej. Był blady, skórę na twarzy miał zapadniętą, a oczy podkrążone. Na widok podróżników oczy błysnęły mu - a Amras rozpoznał charakterystyczny błysk, gdy człowieka wypełnia chęć mordu. Dla pewności odsunął się na znaczną odległość, co okazało się zbędne, bo zainteresowanie karczmarza ustało równie nagle, co się pojawiło.
- To wy - rzekł tylko beznamiętnie. Elf uznał, że lepiej nie ryzykować, i nie zdradzać mu prawdy o niepowodzeniu ich misji już na samym wstępie.
- Wróciliśmy. Zaprowadź nas do swojej córki - rzekł spokojnie, cicho, chociaż przeczuwał coś złego.
Karczmarz bez słowa zniknął we wnętrzu budynku. Sigion spojrzał niepewnie na czarodziejkę. Po chwili jednak mężczyzna wrócił, okutany w płaszcz.
Prowadził ich przez wieś bez słowa. Następnie wkroczył na rozmokniętą dróżkę leśną. Szli kilka minut, aż dotarli na skraj strumyczka. Latem musiało być tutaj bardzo pięknie, jednak dziś, w taką niepogodę, całość sprawiała dość smutne, melancholijne wrażenie.
Kilka metrów poniżej ziemnego wału na którym stali spostrzegli skromny, ładny grób. Nagrobek z białego marmuru zdążył pokryć się błotem, zaś tusz, którym wypisane były litery zdobiące kamień rozmyły się, lecz napis wciąż był czytelny - SLANIA.
Amras czuł, że krew odpływa mu ze wszystkich członków. Spóźniliś...
- Spóźniliście się - rozmyślania przerwały tępy głos karczmarza - Zmarła kilka godzin po tym, jak wyruszyliście. Posłałem za wami posłańca... Ale chyba odjechał z pieniędzmi, nie powiadamiając was.
Elf głośno połknął ślinę i spojrzał na dwójkę towarzyszy. Czy pamiętali o tym gońcu, którego znaleźli martwego na bagnach, podczas pierwszego spotkania z Yevereth? Czy o niego mogło chodzić? No tak, kto inny by podróżował tamtą drogą...?
Bohater odetchnął głęboko, po czym odwrócił się na pięcie i powrócił do wsi po konia. Kątem oka dostrzegł, że jego towarzysze po dłuższej chwili wahania robią to samo, pozostawiając starego karczmarza nad mogiłą córki, pogrążającego się w rozpaczy. Tylko Dralann wydawała się być niewzruszoną.
Odjechali jeszcze tego samego dnia, uzupełniając tylko zapasy żywności. Jechali bez celu, w deszczu który nie zelżał, z nałożonymi kapturami na głowy. Nie zadawali pytań dokąd, nie pytali, czy dalej razem. Jechali, pogrążeni w czarnych myślach.
Gdyby zostali o dwa dni dłużej w Lisich Dołach, dowiedzieliby się, że pęknięte serce karczmarza nie wytrzymało utraty córki - i powiesił się na jednym z wielu drzew w lesie, który odebrał mu ukochaną córkę, osieracając dwie młode córki i syna. Jego dzieci zaś, nie mający żadnego oparcia na świecie, czekał los jeszcze gorszy. Najstarszą córkę, Inis, pchnął nożem jeden z zalotników, których sukcesywnie odtrącała, nie chcąc się angażować. Mona, młodsza, została pochwycona przez Łowców i sprzedana do jakiegoś przydrożnego zamtuzu, i po siedmiu latach katorgi umarła w brudzie i poniżeniu. Bruno zaś, jedyny ocalały, zamknął się w sobie i poprzysiągł zemstę na tajemniczych podróżnikach, którzy nie wywiązali się z obietnicy...
Bohaterowie jednak nigdy o tym się nie dowiedzieli. Jechali.


                                                                   *** KONIEC ***


-----------------------------------------------------------------------------------------------



http://oi62.tinypic.com/lzmtx.jpg

___

A ja? Czym ja jestem?
Kto krzyczy? Ptaki?
Kobieta w kożuszku i błękitnej sukni?
Róża z Nazairu?
Jak cicho!
Jak pusto. Jaka pustka!
We mnie..."
___

Offline

 
Ikony

Nowe posty

Brak nowych postów
Tematy przyklejone
Tematy zamknięte

Rangi
Administratorzy
Moderatorzy
Zasłużeni
Użytkownicy

______________________________________________________________________________________________ ______________________________________________________________________________________________ ______________________________________________________________________________________________


______________________________________________________________________________________________ ______________________________________________________________________________________________ ______________________________________________________________________________________________ _______________________________________ ========================================================================

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi