Ogłoszenie


#16 2011-08-04 14:02:13

 Szifer

Użytkownik

9810473
Zarejestrowany: 2011-02-06
Posty: 5022
Punktów :   -5 

Re: II - Karczma

Sigion był zadowolony. Nareszcie znalazł robotę, możliwe że na dłużej. Nie lubił kręcić się po kontynencie nie mając co włożyć do gara, a co gorsza, nie mając co robić. Możliwe też, że się czegoś nauczy... Tak, zawsze cenił przede wszystkim to, czego mógł się nauczyć. Jego zadowolenie wynikało też z tego, że pierwszy raz od wielu tygodni nie musiał spać pod gołym niebem. Pieniędzy wystarczyłoby mu na jeszcze tydzień, może dwa. Teraz był zabezpieczony. Cieszył się z możliwości sprawdzenia się w możliwym boju, jednak szybko się pohamował. Możliwe, że jego misja będzie polegała jedynie na eskortowaniu i będzie strasznie nudna... Z drugiej strony, ciekawe, czy mag przyjął do drużyny pijanego barda... Zawsze to będzie się z kogo pośmiać, ewentualnie z kim porozmawiać.
Wyszedł ze wspólnej izby. Był wyspany jak nigdy. Posłanie nie było zbyt wygodne, jednak wystarczyło mu to. Całą noc leżał na swoim plecaku i nadal zaciskał dłoń na swoim kordzie, który miał pod nim. Sprawdził, czy ma wszystkie rzeczy, spakował się i wyszedł do jadalni. Zauważył, że czeka już tam bard i niezbyt skrycie przygląda się wszystkim wejściom na zmianę.
- Pewnie czeka na tych dwóch... - pomyślał. Karczmarz był już na nogach. O takich godzinach nie było zbyt wielkiego ruchu, więc nie miał nic do roboty. Pucował jakiś kufel.
- Podać coś, przyjacielu? - zapytał, kiedy tylko go zobaczył. Widocznie zwracał uwagę na ochotników do misji, bardziej niż Sigionowi się z początku wydawało. W zasadzie, nic dziwnego.
- Coś lekkiego na śniadanie, i kubek mleka. Tak szybko nazywasz mnie przyjacielem, ziomku?
- Postanowiłeś pomóc mojej córce! Jestem Ci bardzo wdzięczny! Śniadanie masz na mój koszt...
- Zapłacę. Już Ci mówiłem, że szukam pracy. Nie wnikam w to co będę robił i nie oczekuję wdzięczności... Ale jeśli nam się uda, możesz powiedzieć, że jednym z tych, którzy Ci pomogli był Sigion z Mahakamu. Reputacja przyda mi się bardziej niż te kilka denarów. Myślę, że wiesz, co mam na myśli...
- Tak, panie. Nie mniej dziękuję. Zaraz podam. To będzie trzy denary. - Sigion nie zastanawiając się wyjął pieniądze i ruszył do stolika. Karczmarz zatrzymał go jeszcze na chwilę.
- Z Mahakamu??
- To długa historia... pozwól mi teraz odejść do stolika. - Ponownie odszedł. Karczmarz zajął się realizowaniem zamówienia. Teraz wystarczyło czekać na tych dwóch... W zasadzie nic nowego. Osstatnio często musiał czekać...

Ostatnio edytowany przez Szifer (2011-08-04 14:25:50)


https://scontent-arn2-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xaf1/v/t1.0-9/12366224_963531483722707_6375285450185723831_n.jpg?oh=cc08e9a6a1a9d6bb7f613cf50b9847d7&oe=571886AD

Offline

 

#17 2011-08-04 15:47:34

 Amras Helyänwe

Administrator

7892318
Skąd: Stamtąd
Zarejestrowany: 2010-07-24
Posty: 3484
Punktów :   -7 
.: Tu eşti dragostea vieţii mele.

Re: II - Karczma

Amrasa obudziło mocne walenie w drzwi. Widocznie chłopak nie wiedział, że elfy mają wyczulony słuch.
Spał w ubraniu, więc nie musiał tracić czasu na nieważne rzeczy, takie jak odzianie się. Podszedł do drzwi i otworzył je akurat w tym momencie, gdy chłopiec brał zamach na kolejną serię ciosów w dębowe drzwi.
- Przed świtem, jak pan sobie życzył - zadarł wysoko głowę, by dojrzeć oczy mężczyzny. Uśmiechnął się też przy tym, pokazując imponujące szczerby po po mlecznych zębach.
- Nieźle się spisałeś. Prowadź do stajni.
Ruszył za malcem. Szli przez skrzypiące schody do głównej izby. Gdy wychodzili na podwórze, Amras zauważył nerwowy ruch barda obserwującego drzwi. Jednak się nie rozmyślił, pomyślał elf. Niedobrze.
Szli przez podwórze, do budynku przylegającego do karczmy. Gdy Bruno otworzył drzwi, pod Amrasem ugięły się nogi. Smród, jaki tu panował, był niewyobrażalny. Szybko jednak się otrząsnął, i kazał prowadzić do koni.
Stajnia była duża. Szli przez długi korytarz, po obu jego stronach znajdowały się boksy dla koni, na samym zaś końcu był imponujący kopiec, źródło nieprzyjemnego zapachu. Końskie łajno. Elf rad był, że chłopiec nie prowadził go do boksów w jego pobliżu, lecz tych znajdujących się blisko wrót.
- Panie... - Chłopiec widocznie silił się na coś. - Wiemy, żeście zażyczyli sobie pięciu koni... Ale u nas we wsi nie było tylu. Tylko te cztery... - Bruno wyglądał, jakby miał się zaraz rozpłakać.
- Spokojnie, nic się nie stało. Nie martw się, nie zaniechamy podróży tylko przez wzgląd na to - rzekł uspokajająco Amras. Problem byłby, gdyby w tej wsi żyło więcej odważnych ludzi, dodał w myślach.
Przyjrzał się koniom. W jednym boksie były trzy, w sąsiednim jeden.
- Dlaczego tamten nie jest razem z tymi tutaj? Przecież miejsca jest nawet dla pięciu koni - zapytał, patrząc na karego ogiera.
- Tamten narowisty, nijak nam było z tatkiem zamknąć go razem z tymi... Ale rączy jest, niby wicher. Tylko jeno charakter ciężki.
Świetnie, pomyślał Amras. Ten będzie dla maga. Sam już upatrzył sobie siwka. Pozostałe dwa były maści gniadej i kasztanowej.
- Pięknie się spisałeś. Dostaniesz ode mnie denara, jeśli prędko przyprowadzisz mi tu czarodzieja. Tego, który wczoraj...
- Tak, wiem! Tego co tak pięknie wczoraj przemawiał! Sam bym z wami ruszył, ale tatko zabrania...Mówi, żem za młody. A przecież mam już dziewięć lat!
Amras roześmiał się przyjaźnie. Chłopiec mu imponował, z pewnością ojciec będzie z niego w przyszłości dumny. Nie dziwił się, że karczmarz zabronił mu wyprawy, nie patrząc już nawet na wiek syna. On po prostu bał się stracić kolejne dziecko, na dodatek jedynego syna. Po chwili przybrał jednak poważny wyraz twarzy.
- Jeszcze tu stoisz? Leć po niego!
Stał z uśmiechem na ustach patrząc, jak chłopiec pędzi w stronę karczmy.


-----------------------------------------------------------------------------------------------



http://oi62.tinypic.com/lzmtx.jpg

___

A ja? Czym ja jestem?
Kto krzyczy? Ptaki?
Kobieta w kożuszku i błękitnej sukni?
Róża z Nazairu?
Jak cicho!
Jak pusto. Jaka pustka!
We mnie..."
___

Offline

 

#18 2011-08-04 20:12:53

 Wilk

Moderator

2107395
Zarejestrowany: 2011-06-03
Posty: 1277
Punktów :   

Re: II - Karczma

Garvey siedział po turecku na podłodze i myślał. Nie przespał całej nocy, zmęczenie opuściło go po zdarzeniach poprzedniego wieczoru. Zastanawiał się nad tym jak można wypełnić zadanie, czy to się w ogóle uda tak małą drużyną. A może ktoś jeszcze dojdzie? Nie znał odpowiedzi na te pytania i dlatego uparcie próbował wymyślić jakiś plan.
    Z rozmyślania wyrwały go krzyki dobiegające już z daleka.
- Panie czarodzieju! Panie czarodzieju!
    Mag przewrócił oczami, wstał i wytrzepał się. Rozprostował wszystkie kości, aż strzykało. Domyślał się kto śmie przeszkadzać mu bladym świtem. Słyszał tupot butów. Po chwili stanął przed nim mały chłopiec, łapiąc łapczywie powietrze. To musiał być Bruno, syn karczmarza.
- Pan elf kazał po pana przyjść, panie czarodzieju – powiedział malec wciąż jeszcze dysząc.
- Prowadź więc do niego – odpowiedział Garvey ruszając za chłopcem.
- Pięknie pan wczoraj przemawiał, panie czarodzieju – opowiadał przewodnik, gdy szli do elfa. – Chciałbym z wami ruszyć, by pomóc siostrze, ale mi nie wolno.
    Mag uśmiechnął się delikatnie na myśl, że maluch mógłby z nimi podróżować. Bardziej by wadził, niż pomagał, nie wiadomo jak długo by przeżył.
- Bruno! Bruno! Zaczekaj! -  zatrzymał ich głos karczmarza. Obaj odwrócili się jak na komendę, przed nimi stał ojciec chorej dziewczyny.
- Panie… To wszystko, co na razie uzbierałem. Weźcie to na podróż, na początek. Gdy wrócicie oddam resztę, obiecuję! – powiedział karczmarz wciskając Garvey’owi mieszek. Mag zauważył, że cały drżał, był roztrzęsiony. Położył mu rękę na ramieniu.
- Będzie dobrze. Uratujemy ją, zrobimy wszystko co w naszej mocy – czarodziej starał się, by brzmiało to jak najbardziej wiarygodnie. Nigdy nie pomagał w taki sposób i nie wiedział, co będzie dalej.  Zdjął rękę z ramienia mężczyzny i odwrócił się, chcąc jak najszybciej porozmawiać z elfem.
    Bruno przyprowadził go do stajni. Gdy otworzył drzwi, mag zakrztusił się. Minęła dłuższa chwila, zanim przyzwyczaił się do odrażającego fetoru. Chłopiec przeprowadził go przez korytarz, po bokach którego znajdowały się boksy przygotowane dla koni. Czarodziej rozglądał się ciekawie dookoła. Po długim spacerze obaj w końcu dotarli do celu. Mag przyjrzał się elfowi i spojrzał mu w oczy.
- Co teraz?

/teraz rozmowa na priv?

Offline

 

#19 2011-08-04 20:46:39

 c4wjajach

Użytkownik

48946049
Skąd: Za daleko...
Zarejestrowany: 2011-05-28
Posty: 2546
Punktów :   -1 
.: spam-master

Re: II - Karczma

Bard zauważył przechodzącego przez karczmę maga. Dyskretnie poszedł za nim w kierunku stajni kiedy zobaczył, że ten wszedł do środka, uświadomił sobie, że przecież w końcu kiedyś wyjdzie i nie ma sensu za nim włazić. Stanął przed drzwiami od karczmy i czekał. Znowu. Kiedy tamten wyjdzie spróbuje jeszcze raz porozmawiać o wyprawie.

Offline

 

#20 2011-08-04 20:55:28

 Szifer

Użytkownik

9810473
Zarejestrowany: 2011-02-06
Posty: 5022
Punktów :   -5 

Re: II - Karczma

Sigion widział, że mag przechodzi przez jadalnię. Szedł za małym chłopcem, pewnie synem karczmarza, który przed chwilą wbiegł do wspólnej izby. Kiedy wyszedł zaraz za nim poderwał się bard.
- Mam czas. - pomyślał. - Jeśli chcą mojego towarzystwa, to się o mnie upomną. Oby nie zawiódł mnie ten tok myślenia... Nie, to niemożliwe. Muszą przyjść. W końcu ktoś będzie musiał mieć oko na tego barda... - uśmiechnął się do siebie w myślach.


https://scontent-arn2-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xaf1/v/t1.0-9/12366224_963531483722707_6375285450185723831_n.jpg?oh=cc08e9a6a1a9d6bb7f613cf50b9847d7&oe=571886AD

Offline

 

#21 2011-08-05 15:12:15

 Amras Helyänwe

Administrator

7892318
Skąd: Stamtąd
Zarejestrowany: 2010-07-24
Posty: 3484
Punktów :   -7 
.: Tu eşti dragostea vieţii mele.

Re: II - Karczma

Mag przyjrzał się elfowi i spojrzał mu w oczy.
- Co teraz?
Amras zastanawiał się długo. Co teraz? Co teraz? Czas już chyba wyruszyć, nie mogą tracić czasu.
- Masz pieniądze?
Mag wyciągnął i podał z krótkim wahaniem elfowi. Ten zważył sakiewkę w ręce, skinął głową i oddał Garvey'owi.
- Strzeż tych pieniędzy. Musimy za nie przeżyć przynajmniej czternaście dni, a trzeba jeszcze wziąć pod uwagę, że musimy uzupełnić ekwipunek. Później się podzielimy.
Czarodziej skinął krótko głową.
- Dokąd teraz?
- Przed siebie - rzekł Amras. Starał się, żeby jego głos nie brzmiał zbyt cynicznie. Chyba mu się to udało, bo czarodziej nie okazał zdenerwowania czy niezadowolenia z odpowiedzi. Sam nie miał pojęcia w którą stronę się udać.
Podszedł do siwka i go wyprowadził z bosku. Kątem oka dostrzegł, jak mag siłuje się z gniadoszem.
- Nie, nie. Twój jest kary, ten obok.
- Dlaczego akurat ten?
- Nie wiem, mnie nie pytaj. Karczmarz mówił, że masz go wziąć. Widocznie cię polubił - dodał, uśmiechając się przyjaźnie.
Wyprowadzili konie ze stajni. Zatrzymali się przy drzwiach karczmy, widząc czekającego tam barda.
- Idź do stajni po konia. Pospiesz się, nie będziemy na ciebie czekać - rzekł chłodno Amras. - Widziałeś gdzieś tego najemnika?
- Siedzi w karczmie, czeka chyba na was - odburknął mu Helyas, i popędził w stronę stajni.
- Pójdę po niego - zaproponował po chwili Garvey, zeskakując z wierzchowca i wchodząc do środka.


-----------------------------------------------------------------------------------------------



http://oi62.tinypic.com/lzmtx.jpg

___

A ja? Czym ja jestem?
Kto krzyczy? Ptaki?
Kobieta w kożuszku i błękitnej sukni?
Róża z Nazairu?
Jak cicho!
Jak pusto. Jaka pustka!
We mnie..."
___

Offline

 

#22 2011-08-05 15:38:42

 Wilk

Moderator

2107395
Zarejestrowany: 2011-06-03
Posty: 1277
Punktów :   

Re: II - Karczma

- Pójdę po niego - zaproponował po chwili Garvey. Odwrócił się na pięcie i ruszył przez długi korytarz.
    Gdy dotarł do karczmy, zauważył więcej osób w izbie, niż wcześniej. No tak, ludzie głodnieli. Odszukał wzrokiem najemnika i podszedł do niego. Uśmiechnął się delikatnie chcąc wyglądać przyjaźnie.
- Czekaliśmy na ciebie. Zaraz wyruszamy – powiedział głośno, aby go wszyscy słyszeli. Może jednak ktoś się namyśli?

Offline

 

#23 2011-08-05 15:47:27

 Szifer

Użytkownik

9810473
Zarejestrowany: 2011-02-06
Posty: 5022
Punktów :   -5 

Re: II - Karczma

- Oczywiście. Zakładam, że powinienem skierować się do stajni. - powiedział, po czym głośno pociągnał nosem, dając do zrozumienia w jaki sposób się tego domyślił. Ludzie, którzy to dostrzegli, parsknęli śmiechem. On również uśmiechnał się łobuzersko.
- Przepraszam, ale nie mogłem się powstrzymać. Prowadź czarodzieju. - powędrował za nim nadal mając na ustach głupawy uśmieszek...


https://scontent-arn2-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xaf1/v/t1.0-9/12366224_963531483722707_6375285450185723831_n.jpg?oh=cc08e9a6a1a9d6bb7f613cf50b9847d7&oe=571886AD

Offline

 

#24 2011-08-05 15:57:53

 c4wjajach

Użytkownik

48946049
Skąd: Za daleko...
Zarejestrowany: 2011-05-28
Posty: 2546
Punktów :   -1 
.: spam-master

Re: II - Karczma

Po chwili bard powrócił z wspaniałym gniadym wierzchowcem. Podjechał na nim do elfa i rzekł:
- Nazywam się Helyas, przepraszam za wrażenie jakie wczoraj zrobiłem. Nie często mi się to zdarza. Gwarantuję, że nie będziecie żałowali tego, że mnie zabraliście.
Po tych oddalił się, zrobił szybkie kółko wokół karczmy, wszedł do niej na chwilę, po czym wyszedł z marchewką dla konia. Dawno nie jeździł konno chociaż dobrze mu to wychodziło. Zwierze bardzo przypadło mu do gustu.

Offline

 

#25 2011-08-05 16:43:23

 Wilk

Moderator

2107395
Zarejestrowany: 2011-06-03
Posty: 1277
Punktów :   

Re: II - Karczma

Garvey zmrużył oczy słysząc żart najemnika, lecz nie powiedział ani słowa. Ruszył szybko w stronę stajni, nie zważając na towarzysza. Zręcznie mijał innych ludzi, miał nadzieję, że zostawił mężczyznę w tyle. To nie był dobry początek znajomości, kolejny zresztą.
Gdy w końcu dotarli pod stajnię, mag podszedł do elfa.
- Nie przedstawiłem się. Jestem Garvey, jak już zapewne wiesz param się magią. - powiedział. Nie uśmiechał się, ale nie zabrzmiało to chłodno. Czarodziejowi nie do końca podobały się metody elfa, lecz jak widać były skuteczne.

Offline

 

#26 2011-08-05 17:57:43

 Amras Helyänwe

Administrator

7892318
Skąd: Stamtąd
Zarejestrowany: 2010-07-24
Posty: 3484
Punktów :   -7 
.: Tu eşti dragostea vieţii mele.

Re: II - Karczma

Po chwili bard podjechał na swoim wspaniałym gniadym wierzchowcu do Amrasa i rzekł:
- Nazywam się Helyas, przepraszam za wrażenie jakie wczoraj zrobiłem. Nieczęsto mi się to zdarza. Gwarantuję, że nie będziecie żałowali tego, że mnie zabraliście.
Odjechał, nim elf zdążył cokolwiek powiedzieć. Niedługo potem też z karczmy wyszedł czarodziej, a zaraz za nim najemnik.
- Nie przedstawiłem się. Jestem Garvey, jak już zapewne wiesz param się magią. - powiedział.
- Amras - powiedział elf, nie patrząc w stronę maga. - Miło mi - dodał po dłuższej chwili. W końcu poprawił się w siodle, zawrócił swojego siwka i powiódł wzrokiem po zgromadzonej trójce jego najbliższych towarzyszy podróży.
- To jak? Gotowi na wyprawę życia? - Zapytał z szerokim uśmiechem na twarzy. Teraz już był pewien, że nie dołączy już nikt, a życie bezbronnej istoty zależeć będzie od nich czterech. A czas uciekał.
Popędził konia przez wjazdową bramę karczmy, w kierunku południa.
W kierunku przygody.

Jeśli nic od siebie już nie dodajecie, to idziemy dalej Chyba że macie jeszcze jakieś sprawki w tej wsi bez nazwy


-----------------------------------------------------------------------------------------------



http://oi62.tinypic.com/lzmtx.jpg

___

A ja? Czym ja jestem?
Kto krzyczy? Ptaki?
Kobieta w kożuszku i błękitnej sukni?
Róża z Nazairu?
Jak cicho!
Jak pusto. Jaka pustka!
We mnie..."
___

Offline

 

#27 2011-08-05 19:42:16

 c4wjajach

Użytkownik

48946049
Skąd: Za daleko...
Zarejestrowany: 2011-05-28
Posty: 2546
Punktów :   -1 
.: spam-master

Re: II - Karczma

Helyas poprawił lutnię na plecach i sprawdził czy ma wszystko. Nie dał po sobie poznać, że zdziwił się na widok uśmiechu Amrasa.
- Może nie zawsze jest taki gburowaty- pomyślał.

Offline

 

#28 2011-08-05 20:22:57

 Szifer

Użytkownik

9810473
Zarejestrowany: 2011-02-06
Posty: 5022
Punktów :   -5 

Re: II - Karczma

- Jak wszyscy to i ja. - pomyślał najemnik - Jestem Sigion. - powiedział na głos - Sigion z Mahakamu. I proszę - dawno nie zdarzało mu się prosić, jednak nie wiadomo dlaczego, przy tych trzech czuł się jakoś inaczej... swobodniej - nie wytrzeszczajcie oczu. To długa historia, jednak jeśli będziecie tak interesującą kompanią - tu uśmiechnął się do nich - na jaką wyglądacie, to wszystkiego się dowiecie. To co? Ruszamy?


https://scontent-arn2-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xaf1/v/t1.0-9/12366224_963531483722707_6375285450185723831_n.jpg?oh=cc08e9a6a1a9d6bb7f613cf50b9847d7&oe=571886AD

Offline

 

#29 2011-08-05 20:28:27

 Wilk

Moderator

2107395
Zarejestrowany: 2011-06-03
Posty: 1277
Punktów :   

Re: II - Karczma

Garvey również zdziwił się uśmiechem elfa, lecz nie dał tego po sobie poznać. Nadal miał w głowie rozmowę z karczmarzem w kuchni, gdzie Amras zachowywał się trochę inaczej. Może to i dobrze, że się zmienił, będzie z niego dobry kompan - pomyślał. Wsiadł na konia, pogładził go po szyi, uspokoił. Zwrócił się w stronę Sigiona:
- Ruszamy.

Offline

 
Ikony

Nowe posty

Brak nowych postów
Tematy przyklejone
Tematy zamknięte

Rangi
Administratorzy
Moderatorzy
Zasłużeni
Użytkownicy

______________________________________________________________________________________________ ______________________________________________________________________________________________ ______________________________________________________________________________________________


______________________________________________________________________________________________ ______________________________________________________________________________________________ ______________________________________________________________________________________________ _______________________________________ ========================================================================

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi