Ogłoszenie


#1 2011-08-06 16:51:36

 Amras Helyänwe

Administrator

7892318
Skąd: Stamtąd
Zarejestrowany: 2010-07-24
Posty: 3484
Punktów :   -7 
.: Tu eşti dragostea vieţii mele.

III - Na Trakcie

http://images03.olx.pl/ui/7/03/49/1285960849_125579449_1-Zdjecia--Sprzedam-Las.jpg



Mijał drugi dzień ich wspólnej wędrówki.
Podróż jak dotąd była spokojna, bez żadnych napaści ani niespodziewanych zdarzeń. Na razie.
Podróżowali mało uczęszczanymi traktami. Nie spotkali żadnego człowieka.
Droga wiodła teraz przez ogromny las. Zewsząd słychać było wesoły śpiew ptaków czy ryki jeleni. Dzięcioły bębniły w korę, oznajmiając innym samcom o zajętym terytorium i gotowości do jego obrony, a także starając się zwabić samicę. Gdzieś daleko słychać było również szum strumienia.
Las był gęsto zalesiony. Nie przeważały żaden rodzaj drzew, był to mieszany las. Promienie zachodzącego słońca przebijały się przez korony drzew.
Niewygody podróży jeszcze nie zdążyły się dać we znaki podróżnikom. No, może poza komarami, które niemiłosiernie cięły.
Amras z rozbawieniem spoglądał, jak czarodziej zmaga się z karym ogierem. Było mu trochę głupio, że 'wrobił' go w tego konia, jednak od razu zapominał o tym, gdy tylko widział umęczoną twarz Garvey'a.
Podróż umilać starał się bard, pobrzdękując na lutni. Grał tęskne melodie na zmianę z tymi wesołymi, przez co cała drużyna miała wahania humoru.
Sigion, podobnie zresztą jak reszta, podróżował w milczeniu i spokoju. Czasami tylko rzucał uwagi na temat otaczającej fauny i flory, bardziej do siebie chyba niż do towarzyszy.
W końcu też zapadł i zmierzch. Znaleźli niewielką polanę, na której postanowili rozbić obóz. Przywiązali konie do drzew, rozpalili ognisko z niewielką pomocą maga.* Ułożyli się wokół ognia.

* Wieczorem zerwał się wiatr, co utrudniało rozpalenie ognia. Garvey ruszył jednak z pomocą Sigionowi.


***



http://greex13.blox.pl/resource/ognisko.jpg

- Czym zajmowałem się wcześniej? Cóż... Podróżowałem. Głównie. Jako posłaniec odwiedziłem Novigrad, Cidaris, Creyden, Oxenfurt, Verden i kilkaset siół bez nazwy, podobnych do tej, w której los nas ze sobą zetknął. Trafiłem w końcu i tutaj. Czasami też występowałem na deskach teatru. Gdy było bardzo źle, to zarabiałem...inaczej - uśmiechnął się do siebie, patrząc w ogień. - Jestem elfem, w świecie opanowanym przez ludzi trudno jest znaleźć przyzwoitą pracę dla podobnych mi. Nieludzie są raczej przepędzani, a jeśli nie, to darzeni mniejszym zaufaniem niż psy.
Co tu dużo mówić, sam też nie przepada jakoś za ludźmi. Kilku pomogłem nawet przekroczyć znaną im granicę bólu. Za krzywdy wyrządzone mi...i innym - oczy lekko mu błysnęły, na ustach pojawił się lekki, przerażający uśmiech. Po chwili jednak jego twarz przyjęła zwyczajny, obojętny wyraz. - Nigdy jednak nie skrzywdziłem ludzi biednych, którzy nic mi nie zawinili. Daleko mi co prawda do bohatera z ludzkich pieśni, który zabierał bogatym a dawał biednym. Byłem jednak uczciwy i honorowy.
Do tamtej wsi dotarłem po sześciu dniach. Przez sześć dni podróżowałem samotnie, bez zatrzymywania się w żadnych osiedlach.
Przez ten tydzień sporo rozmyślałem. Nie widzę sensu i potrzeby by dzielić się z wami moimi kontemplacjami - powiódł skupionym wzrokiem po postaciach, siedzących wraz z nim przy ognisku. - W każdym razie doszedłem do wniosku, że nie jestem niczego nikomu winien. Chciałem zarobić możliwie najszybciej, możliwie najwięcej. A później żyć tak, jak chcę. Bez zamartwiania się o to, co przyniesie następny świt. Bez upokarzającego traktowania.
Jednak tam, w karczmie, gdy zobaczyłem tę dziewczynę, moje sześciodniowe przemyślenia straciły nagle sens, oddaliły się jakby o setki, tysiące mil - elf zaśmiał się posępnie. Czekał, kto następny podejmie opowieść o sobie.


-----------------------------------------------------------------------------------------------



http://oi62.tinypic.com/lzmtx.jpg

___

A ja? Czym ja jestem?
Kto krzyczy? Ptaki?
Kobieta w kożuszku i błękitnej sukni?
Róża z Nazairu?
Jak cicho!
Jak pusto. Jaka pustka!
We mnie..."
___

Offline

 

#2 2011-08-08 10:07:20

 Szifer

Użytkownik

9810473
Zarejestrowany: 2011-02-06
Posty: 5022
Punktów :   -5 

Re: III - Na Trakcie

Sigion słuchał opowieści elfa. Był pewien, że wkrótce dowie się więcej o swoich towarzyszach, jednak nie myślał, że jako pierwszy otworzy się przed nimi ten elf. Był w lekkim szoku, lecz słuchał opowieści nieludzia. Postanowił, że sam też powinien opowiedzieć swoją, jednak postanowił pominąć pewne rzeczy. W końcu to obcy ludzie. Niech wiedzą tyle, ile chce, żeby o nim wiedzieli.
- ja, jak już wiecie jestem najemnikiem. Wybrałem ten zawód, bo w młodości często wdawałem się w bójki i zazwyczaj wychodziłem z nich cały, a poza tym zawsze dobrze radziłem sobie z bronią. Kiedy dostaje robotę, to nie mam skrupułów. Zabijam z zimną krwią, jednak zdarzało mi się odrzucać oferty. Proponowano mi zabójstwa wysoko postawionych urzędników, ale odmawiałem. Nie chcę zabijać tych, którzy działają dla dobra innych... - trochę za dużo powiedziałem, pomyślał - W każdym razie dostawałem też zlecenia na potwory. Zdarzało mi się kiedyś zaglądać do ksiąg w Ma... w moim rodzinnym mieście. Wiem co nieco o różnych potworach i ich słabościach, jednak nie mam nawet cząstki wiedzy, jaką dysponują wiedźmini... Widziałem jednego w akcji, kiedy byłem mały. W zasadzie, to chyba to zasiało we mnie chęć walki. chciałem walczyć tak jak on... - skończył. Część mu się przyglądała, część patrzyła w ogień. On sam patrzył w ogień. Lubił ogień. Czekał, jak zwykle, co będzie dalej...


https://scontent-arn2-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xaf1/v/t1.0-9/12366224_963531483722707_6375285450185723831_n.jpg?oh=cc08e9a6a1a9d6bb7f613cf50b9847d7&oe=571886AD

Offline

 

#3 2011-08-08 17:05:17

 c4wjajach

Użytkownik

48946049
Skąd: Za daleko...
Zarejestrowany: 2011-05-28
Posty: 2546
Punktów :   -1 
.: spam-master

Re: III - Na Trakcie

- Ja znowu, o potworach wiem tylko tyle jak ich unikać albo tylko to co potrzebne, żeby po spotkaniu ich przeżyć.- odezwał się bard.
- Zabijanie ludzi... nie spotkało mnie to ale mam ze sporą grupką na pieńku. Może i nie wyglądam na wojownika ale kilka potworów zabiłem... to znaczy trzy. Nie będę wymieniał, choć raz było blisko, żebym już nigdy nigdzie nie wyruszył. Nie zawsze miałem tylko ten nędzny sztylet. Miałem nie raz do czynienia z lepszą bronią. Zwyczajnie nie myślałem, że spotka mnie wyprawa jak ta. Zwykle utrzymywałem się z grania w różnych karczmach. Normalnie pewnie bym się nie pakował teraz do takich akcji ale musiałem jak najszybciej oddalić się od miasta bo... po prostu musiałem. To była jedyna okazja a poza tym i tak mam bardzo mało do stracenia.
- bard westchnął po czym wrócił do gry na lutni. Tym razem nie zagrał nic wesołego ani smutnego. Nie była to skoczna melodia ale nie była też ponura. Przysunął się bliżej ognia i już nic nie mówił. Myślał o czymś...

Offline

 

#4 2011-08-08 21:40:37

 Wilk

Moderator

2107395
Zarejestrowany: 2011-06-03
Posty: 1277
Punktów :   

Re: III - Na Trakcie

- Podróżowałem. – zaczął bezpiecznie Garvey, gdy wszyscy już skończyli opowiadać o sobie. – Po ukończeniu szkoły w Ban Ard wyruszyłem daleko, daleko przed siebie. Gdy musiałem, odwiedzałem wielkie miasta, chociaż raczej ich unikałem, minąłem wiele większych i mniejszych wsi. Gdy głodowałem, starałem się zarobić jakieś pieniądze – głównie wykonywałem jakieś proste, acz widowiskowe sztuczki ku uciesze publiki, czasami pomagałem innym ziołami i czarami wyleczyć choroby. Uczyłem też ludzi postępowania ze zwierzętami, bo nie potrafię patrzeć, gdy obchodzą się z nimi jak z przedmiotami. Nigdzie nie zagrzałem miejsca na dłużej. Poznałem wiele przydatnych umiejętności, potrafię czarować, leczyć, warzyć eliksiry, trochę nauczyłem się walczyć. Spotkałem wielu ludzi, niektórzy mi pomogli, niektórzy nie. Nie wszędzie jestem lubiany… - mag przerwał na chwilę, nie wiedział jak wybrnąć z niekorzystnej dla niego sytuacji. – Gdy w kuchni zobaczyłem leżącą dziewczynę, nie mogłem zostawić jej samej, bez cienia szansy na przeżycie. – starał się zręcznie zmienić temat tak, by reszta nie chciała kontynuować tamtego. – Wiedziałem, że będę chciał jej pomóc. Amras… Amras pomógł tylko wynegocjować odpowiednią zapłatę – Spojrzał na elfa, a na jego ustach pojawił się lekko drwiący uśmiech. – Do karczmy trafiłem przez przypadek, byłem zmęczony podróżą i postanowiłem się zatrzymać. Było to jedyne miejsce, w którym mogłem coś zjeść i wypocząć. Resztę już znacie – elf zaprowadził mnie do dziewczyny, potem próbowaliśmy zebrać drużynę, która chciałaby jej pomóc. Zjawiliście się tylko wy… Ale poradzimy sobie. Musimy sobie poradzić. Prawda, drużyno? – zapytał na koniec i spojrzał na ognisko, przyglądając się tańczącym iskrom.

Offline

 

#5 2011-08-09 11:08:43

 c4wjajach

Użytkownik

48946049
Skąd: Za daleko...
Zarejestrowany: 2011-05-28
Posty: 2546
Punktów :   -1 
.: spam-master

Re: III - Na Trakcie

- Mam nadzieję.- odparł na słowa maga Helyas nadal patrząc w ognisko.
- Ale mówimy o wyprawie ale tak naprawdę chyba tylko ty i Amras wiecie dokładnie po co się udajemy i gdzie. Może wyjaśnisz, gdzie się udajemy i co się stało tej dziewczynie?
Bard powiedział to spokojnie, choć zaczynało go irytować, że nawet nie wie gdzie wyrusza. Wolał trzymać się z dala od Creydenu a co jeśli udają się akurat tam? Spojrzał pytająco na maga i cierpliwie czekał na odpowiedź.

Offline

 

#6 2011-08-09 12:53:16

 Szifer

Użytkownik

9810473
Zarejestrowany: 2011-02-06
Posty: 5022
Punktów :   -5 

Re: III - Na Trakcie

- Bard dobrze gada. Dokąd idziemy? I czy przedmiot, którego szukamy jest związany z magią? - wiedział, że to prawdopodobnie pytanie retoryczne, jednak musiał być pewien. W każdym razie, jesli nie dowie się tego teraz, dowie się pod koniec wyprawy. - Opowiedzcie co się stało tej dziewczynie. Mamy jakieś ograniczenie czasowe, dotyczące naszej - szyderczo się uśmiechnął - "misji"?


https://scontent-arn2-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xaf1/v/t1.0-9/12366224_963531483722707_6375285450185723831_n.jpg?oh=cc08e9a6a1a9d6bb7f613cf50b9847d7&oe=571886AD

Offline

 

#7 2011-08-09 13:56:02

 Amras Helyänwe

Administrator

7892318
Skąd: Stamtąd
Zarejestrowany: 2010-07-24
Posty: 3484
Punktów :   -7 
.: Tu eşti dragostea vieţii mele.

Re: III - Na Trakcie

- Ale poradzimy sobie. Musimy sobie poradzić. Prawda, drużyno? – zapytał na koniec czarodziej i spojrzał na ognisko, przyglądając się tańczącym iskrom.
Niezręczną ciszę, jaka zapadła po tych słowach, jako pierwszy przerwał Helyas pytaniem o cel wędrówki.
Amrasa dziwiło poniekąd to, że pytają o to dopiero teraz. Oczekiwał z niepokojem tego pytania już od samego początku podróży. Zastanawiał się też nad odpowiedzią. Powiedzieć prawdę? Nie ufał swoim towarzyszom, w końcu, kto by ufał komukolwiek po trzech dniach znajomości. Z drugiej strony jednak sam żądałby, żeby jemu wyjawiono cel zadania. Gdyby nikt mu konkretnie nie  powiedział o co idzie, pożegnałby się czym prędzej. A nie mogli pozwolić sobie na skurczenie drużyny, i tak już niezwykle wątłej. W końcu jednak postanowił nie wtrącać się i poczekać na to, co powie im czarodziej. Jeśli wszystko dokładnie wyłoży, to widocznie tak być musi. Jeśli wszystko mgliście skróci, to sam również będzie trzymał się tej wersji.
Wbił swoje szmaragdowozielone oczy w Garvey'a z oczekiwaniem.


-----------------------------------------------------------------------------------------------



http://oi62.tinypic.com/lzmtx.jpg

___

A ja? Czym ja jestem?
Kto krzyczy? Ptaki?
Kobieta w kożuszku i błękitnej sukni?
Róża z Nazairu?
Jak cicho!
Jak pusto. Jaka pustka!
We mnie..."
___

Offline

 

#8 2011-08-09 14:13:35

 c4wjajach

Użytkownik

48946049
Skąd: Za daleko...
Zarejestrowany: 2011-05-28
Posty: 2546
Punktów :   -1 
.: spam-master

Re: III - Na Trakcie

Helyas zauważył niepokój na twarzy elfa. Wiedział, że coś ukrywają. Czy powinien im ufać? Spoglądał to na Amrasa to na Garvey'a. O co tu właściwie chodzi? Sigion też wydawał mu się myśleć to samo. Poważnie zaczął się zastanawiać, czy wyjazd z nimi był dobrą decyzją. Jego zaufanie znikało coraz bardziej z każdą chwilą oczekiwania...

Ostatnio edytowany przez c4wjajach (2011-08-09 14:15:04)

Offline

 

#9 2011-08-09 20:28:52

 Wilk

Moderator

2107395
Zarejestrowany: 2011-06-03
Posty: 1277
Punktów :   

Re: III - Na Trakcie

Garvey spojrzał krzywo na Amrasa. Elf zrzucił na niego całą odpowiedzialność, wszystko zależało teraz od maga. Zastanowił się on chwilę. Jeśli nie powie prawdy, drużyna jest gotowa się rozpaść, lecz dlaczego miałby im nie mówić o celu? To nie powinno być tajemnicą. Wiedzieli o niebezpieczeństwie, a jednak się zgłosili. Poza tym teraz najważniejsze było zaufanie, bez niego daleko nie zajdą. Trudno ufać osobom znanym od kilku dni, lecz podróżowali we wspólnym celu, gnani różnymi powodami. Zobaczył niepewny wzrok barda, podjął już decyzję co powiedzieć.
- Nie będę was okłamywać, i tak przy dojściu do celu dowiedzielibyście się prawdy. Jeśli moje słowa was przerażą, możecie odejść, lepiej teraz niż później. Zależy mi na waszym zaufaniu, gdyż podejrzewając każdego nie będziemy mogli pomóc dziewczynie. Ale pozwólcie, że zacznę od początku – czarodziej przerwał na chwilę, po czym nabrał powietrza. Patrzył na ognisko. – Gdy wraz z Amrasem weszliśmy do kuchni, leżała tam druga córka karczmarza, przykryta grubą warstwą koców. Majaczyła. Ojciec jej powiedział nam, że przynieśli ją wieśniacy, została znaleziona na łące. Zbadałem ją i… Szczerze przyznam, że nie wiem co jej dolega. Zostawiłem im zioła, by przedłużyć Slani życie, oprócz tego tylko jedna rzecz może jej pomóc. Amras, za odpowiednią opłatą, zgodził się ze mną podjąć tego trudnego, niemożliwego dla niektórych zadania.  Jedyną rzeczą, która może ją ocalić jest coś, co posiada jednorożec. – Garvey znów przerwał, spojrzał na twarze zgromadzonych, widząc na nich zdumienie. Tylko elf był spokojny, przecież znał cel wyprawy. Mag ponownie zaczął wpatrywać się w płomienie. – Nie będę się wdawał w szczegóły, to trudne zagadnienie. Wystarczy powiedzieć, że szukamy starego jednorożca i będziemy musieli go zabić. Powtarzam, jeśli moje słowa was przerażają możecie nas opuścić, gdyż do tego zadania potrzebujemy zaufania i współpracy, a także odwagi i siły. Jaka jest wasza decyzja?

/Zapomniałem zapytać. Imię dziewczyny ma coś wspólnego z zespołem Eluveitie? ;p

Offline

 

#10 2011-08-09 21:45:38

 Szifer

Użytkownik

9810473
Zarejestrowany: 2011-02-06
Posty: 5022
Punktów :   -5 

Re: III - Na Trakcie

- Fiu, fiu! - Sigion nie mógł wyjść z podziwu. - Znalezienie starego jednorożca to nie lada zadanie... Znalezienie jakiegokolwiek jednorożca to problem, a my musimy znaleźć konkretnego... - Sigion zastanowił się chwilę. I tak nie miał nic do roboty. Spojrzał po towarzyszach. Elf wpatrywał się w ogień... wyrobił już sobie opinię w oczach Sigiona. Zazwyczaj starał się unikać odpowiedzialności. Najpierw przemówienie, teraz cel podróży. Wszystko starał się zrzucić na maga. Ten natomiast był szczery. O bardzie można było na razie powiedzieć, że ma słabą głowę do trunków, ale też wyglądał na niezbyt odważnego. Nie widział go co prawda w sytuacji wymagającej odwagi, jednak był prawie pewien, że szybko zacząłby uciekać... Nie chciał go jednak oceniać pochopnie. To był dopiero trzeci dzień, a nie zapowiadało się na szybki koniec podróży. Czekało ich bardzo trudne zadanie. Jednak za trudne zadania zazwyczaj jest godziwa zapłata, a pieniądze były mu potrzebne. - Jak już mówiłem to nie łatwe zadanie... Jednak podejmę się go. Możecie na mnie liczyć. Trudno zawrócić mnie z drogi, którą obrałem, a już w karczmie zaoferowałem wam mój topór.


https://scontent-arn2-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xaf1/v/t1.0-9/12366224_963531483722707_6375285450185723831_n.jpg?oh=cc08e9a6a1a9d6bb7f613cf50b9847d7&oe=571886AD

Offline

 

#11 2011-08-10 11:52:54

 c4wjajach

Użytkownik

48946049
Skąd: Za daleko...
Zarejestrowany: 2011-05-28
Posty: 2546
Punktów :   -1 
.: spam-master

Re: III - Na Trakcie

Bard nic nie odpowiedział. Patrzył się chwilę w ognisko po czym powiedział:
- Faktycznie, zadanie nie łatwe ale we czwórkę jakoś sobie poradzimy. Nawet jeśli, to co z tego? Trudno. Nawet jeśli nam się nie uda z innego powodu niż odnalezienie jednorożca, np. coś nas pozabija, to przynajmniej będziemy mieli świadomość, że polegliśmy jak bohaterowie a nie jak niektórzy w fotelu nic nie robiąc. Poza tym skoro wszystko wyjaśnione, to mamy większe szanse na powodzenie.
Helyas powiedział to całkiem poważnie. Nie był już tak nieufny. Wiedział już chociaż coś o celu wyprawy. Był prawie pewien, że jest w gronie przyjaciół. Prawie. Miał nadzieję, że im się uda. Zostało mu już tylko 12 denarów a to na długo nie wystarczy. Czół, że mag nie wyjawił im wszystkiego, ale więcej nie potrzebował tego dnia. Zgłodniał. Wyjął z plecaka ostatnią ćwiartkę chleba. Zjadł kawałek i resztę zachował na później.  Zaczynał być śpiący lecz postanowił posiedzieć jeszcze chwilę.

Offline

 

#12 2011-08-10 14:38:44

 Amras Helyänwe

Administrator

7892318
Skąd: Stamtąd
Zarejestrowany: 2010-07-24
Posty: 3484
Punktów :   -7 
.: Tu eşti dragostea vieţii mele.

Re: III - Na Trakcie

Amras ułożył się wygodnie na ziemi, opierając się o pień drzewa. Teraz, gdy już wszystko zostało wyjaśnione, czuł niejaką lekkość. Gdy ktokolwiek z jego towarzyszy zginie, nie będzie już miał siebie o to obwiniał, bo w końcu już wiedzą na co się piszą.
Zastanawiał się nad słowami Sigiona. Rzeczywiście, z tego co się orientował, trudno w dzisiejszych czasach o porządnego jednorożca. A co dopiero o starego, skłonnego pójść z nimi na kompromis. Może Garvey'owi udałoby się go namówić na popełnienie samobójstwa?
Nagle przemyślenia przerwała inna myśl.
- Chyba powinniśmy ustalić warty. Co prawda jak dotąd niczego niepokojącego po drodze nie widzieliśmy...ale po co ryzykować? Naprawdę, nie chciałbym, aby nasza przygoda skończyła się w paszczy wilka, nim na dobre się nie zaczęła.
Słysząc dłuższą ciszę uznał, że jego towarzysze przyznają mu rację.
- Ja zacznę. Później kogoś obudzę na moje miejsce.
Wstał, otrzepał się z igliwia i ruszył na skraj ich obozu. Gdy mijał legowisko Helyasa miał wrażenie, że ten chce mu coś powiedzieć, jednak rozmyślił się jakby. A może mu się tylko wydawało.
Zastanawiał się chwilę nad obraniem punktu obserwacyjnego. Początkowo chciał wspiąć się na drzewo i spoglądać czujnym okiem wokół, w końcu jednak doszedł do wniosku że to przesada. W końcu, okolica była bezpieczna. Chyba. Martwiło go jednak to duże bagno. Obawiał się, że jakieś plugastwo mogło się tam zalęgnąć. Stąd też wypłynął pomysł z wartami. Czuł lekki niepokój związany z nim.
Ułożył się na ziemi podobnie jak przed chwilą, opierając głowę na pniu drzewa. Miał nadzieję, że zmysły i zmęczenie go nie zawiodą. Było też dość chłodno, a on dodatkowo znacznie oddalił się od ogniska.
Rozmyślał nad celem i sensem ich podróży. Dokąd się powinni udać? Sam nie miał bladego pojęcia. Najemnik również, co zresztą pokazał. Na barda nawet nie liczył. Został więc czarodziej...albo błądzenie po okolicy.
Usłyszał szmer i lekkie pochrapywania, dochodzące z daleka. I na pewno nie z obozu.
Po kilkunastu minutach pełnych napięcia odgłosy ustały. Amras odetchnął głęboko. Spojrzał na księżyc - jego czas warty dobiegł końca. Wstał i ruszył w kierunku dogasającego ognia. Postanowił zbudzić Sigiona. Przedłużył nieco swoją wartę, i liczył, że uda im się dotrwać do świtu przed kolejką Helyasa. Nic do śpiewaka nie miał, ale nie chciałby, aby to coś powróciło na jego kolejkę. Obawiał się jego reakcji.
- Wstawaj - mruknął do wojownika. - I uważaj. Coś się kręci wokół obozu. Nie wiem co, może niedźwiedź. A może nie.


-----------------------------------------------------------------------------------------------



http://oi62.tinypic.com/lzmtx.jpg

___

A ja? Czym ja jestem?
Kto krzyczy? Ptaki?
Kobieta w kożuszku i błękitnej sukni?
Róża z Nazairu?
Jak cicho!
Jak pusto. Jaka pustka!
We mnie..."
___

Offline

 

#13 2011-08-10 21:52:25

 Szifer

Użytkownik

9810473
Zarejestrowany: 2011-02-06
Posty: 5022
Punktów :   -5 

Re: III - Na Trakcie

Amras wyrwał Sigiona ze snu.
- Wstawaj - mruknął do wojownika. - I uważaj. Coś się kręci wokół obozu. Nie wiem co, może niedźwiedź. A może nie.
- Dobra. W razie czego postawię was na nogi. Cokolwiek to jest, nie powinienem brać się do tego sam. Poza tym może być tego więcej. - elf przytaknął. Spojrzał jeszcze w stronę bagna, dając po sobie poznać niepokój. - Też mam nadzieję, że to coś nie wylazło stamtąd, Amrasie. Połóż się ziomku, będę czuwał. W razie czego będę na tamtym pagórku. - pokazał ręką pagórek niedaleko obozowiska. Elf zdażył się już położyć, kiedy on doszedł do pagórka. Usiadł na nim i rozglądał się, tak jak już zdażało mu się to robić. Podzielił sobie obszar na trzy sektory i przez jakiś czas dokładnie przypatrywał się każdemu z nich. Szybko zauważył to o czym mówił Amras. Nie miał pojęcia co to mogło być, gdyz skrywało się w cieniu. Na razie nie zbliżało się do ich obozowiska, jednak Sigion pozostawał czujny...

Pod koniec jego warty, Sigion myślał, że już nic się nie wydarzy, jednak nagle, w stronę obozu zaczał zbliżać się cień. Kuśtykał, jakby był ranny, lecz teraz Sigion rozpoznał już co to była za istota. To był ghuł!
Sigion szybko wbiegł do obozowiska i zaczął budzić drużynę. Zaczął od elfa, następny był czarodziej. Chwilę zastanowił się nad bardem, ale doszedł do wniosku, że jeśli to przespi, może stać mu się krzywda.
- Chłopacy. Mamy tu towarzystwo. Przywitajmy naszego gościa, którym jest ghul. - Mówiąc to chwycił swój topór w obie ręce - Panowie, pora się zabawić!

Ghul
Ko: 3    Po: 2    Si: 4    Zm: 3    Zr: 2    Zw: 3
In: 2    Og: 0    Wo: 1
Żywotność: 29
Uniki: 2
Zbroja: Brak.
Broń: Pazurzaste łapy (7 obrażeń) i zębiska (4 obrażenia)
Moce:
* Każdy atak, kończący się zadaniem obrażeń, to 50% szans na zarażenie się jakąś chorobą (np. tężcem).
* Odporny na żelazo.

Ostatnio edytowany przez Szifer (2011-08-10 21:58:53)


https://scontent-arn2-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xaf1/v/t1.0-9/12366224_963531483722707_6375285450185723831_n.jpg?oh=cc08e9a6a1a9d6bb7f613cf50b9847d7&oe=571886AD

Offline

 

#14 2011-08-11 10:39:48

 c4wjajach

Użytkownik

48946049
Skąd: Za daleko...
Zarejestrowany: 2011-05-28
Posty: 2546
Punktów :   -1 
.: spam-master

Re: III - Na Trakcie

Bard spojrzał w stronę bestii i szybko wstał chwytając w rękę sztylet.
Podbiegł do reszty drużyny nie spuszczając ghula z oczu.
Uśmiechnął się lekko. Może wreszcie przestaną go mylić z tchórzliwym sierotą.*

Tak, zauważył to.

Ostatnio edytowany przez c4wjajach (2011-08-12 19:43:09)

Offline

 

#15 2011-08-15 19:34:08

 Wilk

Moderator

2107395
Zarejestrowany: 2011-06-03
Posty: 1277
Punktów :   

Re: III - Na Trakcie

- Rzucam zaklęcie, niczym nie dotykajcie ognistej sieci - powiedział Garvey starając się nie tracić zimnej krwi. Wymamrotał znaną formułkę, wyciągnął rękę w znanym geście i rzucił siecią w ghula. Stwór nie mógł uciec, gdyż kuśtykał. Ogień otoczył go dokładnie, lecz potwór starał się wyswobodzić z więzów (29-3).

Offline

 
Ikony

Nowe posty

Brak nowych postów
Tematy przyklejone
Tematy zamknięte

Rangi
Administratorzy
Moderatorzy
Zasłużeni
Użytkownicy

______________________________________________________________________________________________ ______________________________________________________________________________________________ ______________________________________________________________________________________________


______________________________________________________________________________________________ ______________________________________________________________________________________________ ______________________________________________________________________________________________ _______________________________________ ========================================================================

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi