Administrator
No cóż, ten temat również uważam za niezbędny
Jaka jest Wasza ulubiona postać z wiedźmińskiego uniwersum? Myślę, że przodować będzie Geralt i Yen, może Jaskier Zapraszam do dyskusji, piszcie tylko, dlaczego akurat ta a nie inna postać
Hmm, moją ulubioną postacią jest...Leo Bonhart. Zdziwieni? Jednak zaznaczam że postać, jako wykreowana postać, nie jako człowiek. Uważam, że Sapkowski wykonał kawał dobrej roboty, wymyślając tak barwną postać. Ma wszystko, czego potrzeba prawdziwy czarny charakter. Jest tajemniczy, jest charakterystyczny, budzi wreszcie od razu negatywne emocje. Myślę, że obok Vilgefortza był to najpotężniejszy przeciwnik, na jakiego bohaterowie mogli trafić. Bonhart to bohater żywy do bólu - zimny, bezlitosny, nieczuły morderca. Nie waha się sprzymierzać z najgorszymi, i knuć przeciwko wszystkim na raz. Postać idealna jak dla mnie
Ciekaw jestem, kto by wygrał w konfrontacji Bohnart vs. Geralt. Obaj byli piekielnie potężni, i można by stwierdzić że na luzie zwycięzcą byłby wiedźmin, chociaż dla mnie nie jest to takie oczywiste. W końcu Bonhart zabił wcześniej aż trzech wiedźminów - a to o czymś świadczy. Nawet jeśli zrobiłby to w nierównym pojedynku to zasługuje na szacunek. W końcu, pojedynek nie ma być honorowy, trzeba się starać z wszystkich sił zabić przeciwnika. A przecież Bonhart nie miał żadnych wiedźmińskich "cheatów", tym bardziej większe uznanie
Jednak mimo wszystko obstawiałbym zwycięstwo Geralta
___
A ja? Czym ja jestem?
Kto krzyczy? Ptaki?
Kobieta w kożuszku i błękitnej sukni?
Róża z Nazairu?
Jak cicho!
Jak pusto. Jaka pustka!
We mnie..."
___
Offline
Trudno mi wyróżnić jakąś postać jako ulubioną. To by zasmuciło inne równie ciekawe postacie :3 Dlatego muszę podać dwie. Ogólnie jak większość z rodzaju ludzkiego czuję nieodpartą sympatię do krasnoludów. I tu Yarpen Zirigin i jego Feldmarszałek Duda są na pierwszym miejscu. Za swoją przeuroczą prostotę.
Na drugim miejscu Milva. Jedyna chyba postać żeńska z Wiedźmina (i z większości zresztą książek, które czytałam^^), którą naprawdę bardzo lubię.
To są postaci, które lubię z sympatii, a jeżeli chodzi o takie, które lubię za samą kreację, to będzie chyba Emhyr var Emreis, wspaniały cesarz Nilfgaardu. Może być coś bardziej fantastycznego jak jeżo-cesarz, który chce dla świata mieć syna z własną córką? Wątpię Poza tym, że był taki baśniowy, że aż flaki wyłażą nosem był mądrym, choć okrutnym władcą. Świetną był ikoną całego Imperium.
Offline
Ja osobiście darzę wielką sympatią Yennefer W głównej mierze dlatego, że po części mam dość podobny charakter do niej... Oprócz tego kolejną żeńską postacią, którą lubię jest Mistle. Z kolei z męskich...tu juz będzie trudniej. Na pewno Yarpen i jego kompania, a także wspomniany wcześniej przez Amrasa Bonhart.
Offline
Walnę offtopa. Jaka jest postać, której najbardziej NIE lubicie? Mnie się wydaje, że Sapkowski odwalił kawał dobrej roboty, pisząc Filippę Eilhart, bo podczas czytania aż mi się z uszu dymiło ze wstrętu. A to u mnie rzadka reakcja na bohatera jakiegokolwiek. Na drugim miejscu czarnej listy jest Yennefer. Wybacz, Arvaamaton
Offline
Administrator
Znienawidzony bohater...Vilgefortz. I to chyba w każdym calu - są bohaterowie źli i fascynujący, są i znienawidzeni Np Morgoth - zły, ale ja go baardzo lubię, moja ulubiona postać ze Śródziemia. Tutaj natomiast z Vilgefortzem inna sprawa. On dla mnie zwyczajnie nie ma czegoś, co mógłbym lubić. Zwykle mógłby imponować upór w dążeniu do celu, rozmach, z jakim planuje się intrygi... a on nie ma nic takiego dla mnie. Zawsze mnie skręca od środka gdy czytam o tym magiku
___
A ja? Czym ja jestem?
Kto krzyczy? Ptaki?
Kobieta w kożuszku i błękitnej sukni?
Róża z Nazairu?
Jak cicho!
Jak pusto. Jaka pustka!
We mnie..."
___
Offline
Jakiej nie lubię? Filippa również, ale w głównej mierze była to Ciri. Dlaczego? Często zachowywała się jak taki szczeniak myślący tylko o sobie (nie chodzi mi o to, że na początku sagi była dzieckiem i zachowywała się jak dziecko, tylko potem, kiedy miała gdzieś z 13, 14 lat). Tak samo jak nigdy nie lubiłam Harry'ego Pottera jako postaci
Spoko, ja się nie gniewam ^^ gusta są różne
Offline
Administrator
Nie wiem co chcecie od Fil też fajna, wyrazista postać...chociaż macie rację, jej lubić się szzcególnie nie da, patrząc, jak autor nam ją przedstawił. Jednak wiedząc czym się kieruje możemy ją zrozumieć, a wtedy niechęć nieco maleje... Dijkstra był bardzo fajną postacią wiecie skąd się wzięło podobno jego miano?
___
A ja? Czym ja jestem?
Kto krzyczy? Ptaki?
Kobieta w kożuszku i błękitnej sukni?
Róża z Nazairu?
Jak cicho!
Jak pusto. Jaka pustka!
We mnie..."
___
Offline
Nie Filippa owszem, jest wyrazistą postacią, ale nie czuję do niej zbyt wielkiej sympatii
Offline
Arvaamaton napisał:
Tak samo jak nigdy nie lubiłam Harry'ego Pottera jako postaci
Mnie również często nużą postacie główne. Są zbyt schematyczne(jasne, to nie reguła). Np. Geralt, niby fajny chłop, ale bez żadnego krzyku i z czasem staje się przewidywalny. W 'Pani Jeziora' pożegnałam go bez emocji.
Offline
W większości książek wolę postacie drugoplanowe
Offline
Administrator
Cóż, Geralt to postać na osobny temat
AS podobno zaczerpnął inspirację widząc rano, jak przed jego domem stoi ciężarówka z napisem "Dijkstra" Nie wiem na ile to prawda, ale info to znajduje się na oficjalnej stronie autora, więc raczej prawdziwa... Ciekawy pomysł, no nie? Ale to tak tylko na marginesie
Ja również lubiłem Milvę. Taka swoja dziewucha ze wsi, bardzo ją lubiłem i mocno przeżyłem jej śmierć. Nawet mi się niemal łza w oku zakręciła przy jej wspomnieniach polowań z tatkiem... Ech...
No i Emiel Regis, wampir-erudyta, postać kompletna
___
A ja? Czym ja jestem?
Kto krzyczy? Ptaki?
Kobieta w kożuszku i błękitnej sukni?
Róża z Nazairu?
Jak cicho!
Jak pusto. Jaka pustka!
We mnie..."
___
Offline
Cóż, ciekawe Milvę też lubiłam. No, i Angolueme, kolejna z moich ulubionych postaci
Offline
Administrator
A u mnie Angolueme była z tyłu, nawet mocno Miała kilka ciekawych zdań w sadze, ale ogólnie mnie nie porwała, niczego ciekawego nie wprowadziła do mojego życia xD No i Szczury. Ogólnie jakoś tak za całą bandą nie przepadałem...co prawda niejaki wstrząsem były wydarzenia w Zazdrości, ale było to spowodowane narracją, a nie moimi osobistymi odczuciami, po paru dniach się jakoś z tymi oswoiłem i przeszedłem obojętnie. Brakowało mi tam chyba wyraźniejszej postaci, może lepszego opisu i większego znaczenia... sam nie wiem
___
A ja? Czym ja jestem?
Kto krzyczy? Ptaki?
Kobieta w kożuszku i błękitnej sukni?
Róża z Nazairu?
Jak cicho!
Jak pusto. Jaka pustka!
We mnie..."
___
Offline
Ja ze Szczurów lubiłam tylko dość Mistle. Reszta też tak niezbyt mi przypadla do gustu. O wprowadzeniu czegoś ciekawego do mojego życia przez Angouleme nie było też mowy, ale przykro mi było, jak umierała.
Offline
Administrator
Cóż, przykro było chyba każdemu z nas, przy każdym z wiedźmińskiej drużyny, i nie tylko zresztą...Ale cóż począć, symboliczne ukazanie złego świata
___
A ja? Czym ja jestem?
Kto krzyczy? Ptaki?
Kobieta w kożuszku i błękitnej sukni?
Róża z Nazairu?
Jak cicho!
Jak pusto. Jaka pustka!
We mnie..."
___
Offline