Ale mniej, niż za bycie uczniem? xd
Offline
Hm, no to się nie opłaca.
Ile u Was akademik kosztuje? Ja płacę około 400 zł bez internetu (i tak najmniej z możliwych UPowskich akademików).
EDIT: Czy macie tak jakby "w cenie", że wam z tej kasy, co dostajecie odliczają?
Ostatnio edytowany przez Radosny Rabarbar (2015-12-14 20:13:07)
Offline
Z jednej strony całkiem spoko, z drugiej...nie wiem, czy bym chciała. Wydaje mi się, że bym trochę nie ogarnęła :>
Offline
Heh. Okej. Nie chciałabym w takim razie.
Offline
Ja jedyne co muszę robić to sprzątać łazienkę w akademiku xd
No i od czasu do czasu ogarniam swoje rzeczy, żeby nikogo nie zaatakowały, jak tu wejdzie.
Szczerze mówiąc...studia to jest pierwszy okres czasu w moim życiu kiedy mam tyle wolnego czasu, że mogę się zająć zainteresowaniami i nie robię tego kosztem lepszego przygotowania się do jakichś przedmiotów, które mam, tylko wszystko na spokojnie jestem w stanie zrobić, kiedy w weekendy nie robię totalnie nic :>
Offline
Na prawdę tak odbieracie studia?? U mnie to codzienna walka ze snem i brakiem czasu na naukę, a czasem nawet na robienie ściąg. Dzień zaczynam o 5.45, biegnę 3km, sybki prysznic, ogolić się, śniadanie, apel, zajęcia do 19 z przerwą o 15 na obiad (do 15.45), po czym idę na kolację, uczę się do 2-3 i znowu wstaję o 5.45. Iście mam czas na rozwijanie zainteresowań ;/
Offline
Szifer.
No to teraz masz mój plan - na uczelni siedzę mnaksymalnie 4 godziny dziennie, wstaję czasem na 8, czasem na 10 (częściej na 10). Oprócz tego nie mam żadnych zajęć, a co drugi czwartek (jak np. teraz) idę tylko na jedne ćwiczenia z botaniki.
Fakt faktem trzeba ogarniać trochę rzeczy na każde następne zajęcia (z poniedziałku na wtorek, z wtorku na środę i tak dalej), ale...szczerze? To jest NIC w porównaniu do tego, jak wyglądało moje liceum. Standard snu od 1 lub 2 w nocy do 6 rano, kiedy moi rodzice wychodzili do pracy i wcale nie przejmowali się tym, że mogę jeszcze godzinę spać. Średnio od północy co jakieś 15 minut rodzice wchodzili mi do pokoju i pytali co ja tu jeszcze robię o tej godzinie.
Tam to chodziłam jak zombie przez cały czas, a brak snu "sam się" odrabiał na lekcjach, gdzie dosłownie oczy mi się zamykały wbrew woli. Oczywiście skutkowało to wyzywaniem od moich wspaniałomyślnych nauczycieli, do których nie docierało to, że trochę nie mam czasu w życiu na nic. Na palcach jednej ręki mogę policzyć dni, w których w ciągu roku szkolnego się wyspałam.
Zdarzały się takie dni, że nie miałam czasu na wyspanie się chociaż 5 godzin, a kilka dni później, kiedy był jakiś dzień wolny i kładłam się spać to albo nie mogłam zasnąć, albo budziłam się po szalonych siedmiu godzinach snu.
W związku z tym zakończyłam edukację z kilkoma trójami na świadectwie, głównie z historii i tego typu przedmiotów, których raz, że na maturze nie pisałam, a dwa, nie starczało mi czasu na zrobienie z nimi niczego porządnego, bo lista zadań z chemii, kolejna z fizyki i jeszcze "zróbcie sobie 3 matury z biologii, wspaniałomyślnie dam wam na nie całe 2-3 dni". Nie pamiętam wolnego weekendu ani posiadania wystarczającej ilości czasu na to, żeby wsiąść na konia bez myśli "2 godziny snu mniej" albo "chuj tam, nie zrobię chemii" (czasami się przydało trochę odpoczynku nawet kosztem tego). 3/4 zadań domowych z innych przedmiotów, niż fizyka, biologia i chemia robiłam na przerwach w szkole. Nigdy nie byłam przygotowana do odpowiedzi ustjen, czy to z polskiego, czy z angielskiego (w sumie to nie musiałam) czy z niemieckiego.
Hitem były moje zadania z fizyki, gdzie dostawałam tydzień na zrobienie całej listy pojebanej tak bardzo, że nikt nie był w stanie mi z tym pomóc (zadania z cyklu "nie wiem, czego nie wiem"). Kończyło się na tym, że siedziałam cały piątek, całą sobotę, całą niedzielę i pół nocy, żeby na końcu i tak dostać za to 2. Ewentualnie 3.
Także...tak, serio tak odbieram studia
Ostatnio edytowany przez Radosny Rabarbar (2015-12-17 11:26:06)
Offline
Ja w maturalnej też mało spałem (ewentualny sen popołudniowy zamieniałem albo na naukę albo na treningi z drużyną), świadectwo miałem słabe, ale maturę całkiem znośną. Ale jak szedłęm spać o tej 1, 2, 3 to miałem tę możliwość wstania o 7.30, czasami później kosztem śniadania i zajęć, a teraz jak kłade się o tej 2, 3, 4 to o 5.40 muszę wstać i zapierniczać po 12-14 godzin lekcjnych ;/
Offline
Ja nie tylko w maturalnej mało spałam. 3 lata tak wyglądały. No może pierwszy rok był taki trochę bardziej lajtowy, ale pozostałe 2 lata to była po prostu tragedia.
Offline