Ogłoszenie


#61 2012-06-11 20:06:01

 Szifer

Użytkownik

9810473
Zarejestrowany: 2011-02-06
Posty: 5022
Punktów :   -5 

Re: Historia Sigiona

To powinno wpłynąć zarówno na niego jak i na Sigiona. Od początku życia mieli sielankę Pora, żeby ich życie zamieniło się w piekło


https://scontent-arn2-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xaf1/v/t1.0-9/12366224_963531483722707_6375285450185723831_n.jpg?oh=cc08e9a6a1a9d6bb7f613cf50b9847d7&oe=571886AD

Offline

 

#62 2012-06-11 20:11:17

 Amras Helyänwe

Administrator

7892318
Skąd: Stamtąd
Zarejestrowany: 2010-07-24
Posty: 3484
Punktów :   -7 
.: Tu eşti dragostea vieţii mele.

Re: Historia Sigiona

Egon stanie się krwawym mścicielem za swoją blond lalkę? xD
Może być ciekawie. Tylko przestroga - pamiętaj, że jeśli jest zbyt mrocznie i trudno, to niekoniecznie musi być to dobre ;p


-----------------------------------------------------------------------------------------------



http://oi62.tinypic.com/lzmtx.jpg

___

A ja? Czym ja jestem?
Kto krzyczy? Ptaki?
Kobieta w kożuszku i błękitnej sukni?
Róża z Nazairu?
Jak cicho!
Jak pusto. Jaka pustka!
We mnie..."
___

Offline

 

#63 2012-06-11 20:17:36

 Szifer

Użytkownik

9810473
Zarejestrowany: 2011-02-06
Posty: 5022
Punktów :   -5 

Re: Historia Sigiona

To jest jak gra komputerowa. W pewnym momencie sielanka się kończy i bohater zaczyna trudne życie, w którm przewlekają się zwycięstwa i porażki, aby na końcu odkryć prawdę, być lub nie być zdradzonym, samemu zdradzić lub nie i na swój sposó przyjąć wynik tej walki


https://scontent-arn2-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xaf1/v/t1.0-9/12366224_963531483722707_6375285450185723831_n.jpg?oh=cc08e9a6a1a9d6bb7f613cf50b9847d7&oe=571886AD

Offline

 

#64 2012-06-11 20:22:19

 Amras Helyänwe

Administrator

7892318
Skąd: Stamtąd
Zarejestrowany: 2010-07-24
Posty: 3484
Punktów :   -7 
.: Tu eşti dragostea vieţii mele.

Re: Historia Sigiona

...I rozwiąże się problem głodu na świecie, i Sigion pozna sens istnienia... xD
Czekam. Może jednak wstawisz 9 rozdział jeszcze dziś? ;p


-----------------------------------------------------------------------------------------------



http://oi62.tinypic.com/lzmtx.jpg

___

A ja? Czym ja jestem?
Kto krzyczy? Ptaki?
Kobieta w kożuszku i błękitnej sukni?
Róża z Nazairu?
Jak cicho!
Jak pusto. Jaka pustka!
We mnie..."
___

Offline

 

#65 2012-06-11 20:26:16

 Szifer

Użytkownik

9810473
Zarejestrowany: 2011-02-06
Posty: 5022
Punktów :   -5 

Re: Historia Sigiona

Właśnie chyba nie dam rady, ale jakby się teraz wziął i zignorował odpiski Sarumo na chatboxie... Tylko pewnie niedługo mamuśka wróci i będe musiał zejśc z kompa Ale puki co może coś jeszcze naskrobię


https://scontent-arn2-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xaf1/v/t1.0-9/12366224_963531483722707_6375285450185723831_n.jpg?oh=cc08e9a6a1a9d6bb7f613cf50b9847d7&oe=571886AD

Offline

 

#66 2012-06-11 20:28:49

 Amras Helyänwe

Administrator

7892318
Skąd: Stamtąd
Zarejestrowany: 2010-07-24
Posty: 3484
Punktów :   -7 
.: Tu eşti dragostea vieţii mele.

Re: Historia Sigiona

A to niee. Sarumo na chacie jest o wiele ważniejsza niż jakaś tam książka, sława i kasa xD


-----------------------------------------------------------------------------------------------



http://oi62.tinypic.com/lzmtx.jpg

___

A ja? Czym ja jestem?
Kto krzyczy? Ptaki?
Kobieta w kożuszku i błękitnej sukni?
Róża z Nazairu?
Jak cicho!
Jak pusto. Jaka pustka!
We mnie..."
___

Offline

 

#67 2012-06-12 07:21:19

 Szifer

Użytkownik

9810473
Zarejestrowany: 2011-02-06
Posty: 5022
Punktów :   -5 

Re: Historia Sigiona

Pewnie, że tak! Z resztą, jest mi najbliższą forumowiczką ( no może poza NAciszonem ) i z nią chyba mam największe szanse na spotkanie

PS Dzięki, że mnie poparłeś w przygodzie


https://scontent-arn2-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xaf1/v/t1.0-9/12366224_963531483722707_6375285450185723831_n.jpg?oh=cc08e9a6a1a9d6bb7f613cf50b9847d7&oe=571886AD

Offline

 

#68 2012-06-13 00:08:21

 Szifer

Użytkownik

9810473
Zarejestrowany: 2011-02-06
Posty: 5022
Punktów :   -5 

Re: Historia Sigiona

9. Zakończenie treningu.
Sigion wstał z łóżka. Przemył twarz w miednicy, w której jak zwykle była letnia woda. Przeciągnął się i ze zdumieniem stwierdził, że jest w stanie dotknąc dłońmi sufitu. Urósł przez te trzy lata. Na stoliku leżał zawinięty w tkaninę długi przedmiot. Broń, którą chłopak robił przez ostatni miesiąć. Jego ostatni test. Przez ostatnie dwa i pół roku wiele się zmieniło w jego życiu. Tego dnia miał siedemnaste urodziny. W tym dniu kończył się jego trening. Właśnie dzisiaj mógł wyruszyć w swą podróż. To dzisiaj zobaczy się ze swoimi rodzicami. Egon skończył trening dwa lata wcześniej. W tej chwili nadal był poza miastem. Czasami przysyłał jakieś wiadomości, jednak zazwyczaj nie zawracał tym sobie głowy. Galad, po tym jak zarobił małą fortunę rozprzestrzeniając swój projekt broni treningowej – bezpiecznej – osiadł na stałe w Lastvill. Przez pół roku budował swoją kuźnię, a dodatkowo został nauczycielem fechtunku. Od czasu do czasu urządzał pokazowe walki z Kamarem lub innymi mistrzami. Tak jak mówił starał się doglądać treningu synów. Egona wiele nie zdążył nauczyć. Sigion natomiast bardzo skorzystał na jego lekcjach, głównie w walce bronią i magicznym wykuwaniu broni. Ojciec chciał, aby chociaż jeden z jego synów zachował sekret tego rzemiosła. Gretosowi nie podobały się te lekcje, szczególnie, że to co dzięki temu tworzył Sigion było nie mozliwe do stworzenia bez użycia magii. Bronie były lepsze, nie tępiły się, nie niszczyły się tak szybko. Narzędzia były wytrzymalsze. Kuźnia Gretosa wiele zyskała na ćwiczeniach Sigiona, mistrz jednak prosił, aby ten nie polegał na magii zbyt często. Sigion rozumiał to i przystosował się.
Tego ranka chłopak nie musiał iść na poranne ćwiczenia. Mimo, że Gretos surowo zabronił mu się przemęczać, ten rozgrzał się trochę zanim się ubrał. Odruchowo chciał załozyć jedną z treningowych koszul, wiedział jednak, że te pozostaną kolejnemu uczniowi. Założył prostą lnianą koszulę, którą kupił kilka dni wcześniej. Założył proste lniane spodnie i przewiązał je skórzanym pasem. Nie przypinał do nich żadnej broni. W holewie buta miał schowany nóż z rękojeścią z rogu jelenia. Ten sam, który otrzymał od brata trzy lata wcześniej. Włosy związał rzemykiem. Ostatni raz spojrzał w lustro i dopiro zauważył, że wygląda zupełnie jak jego ojciec. Byli podobnego wzrostu, obaj mieli ciemne włosy i brązowe oczy. Obaj związywali włosy rzemykiem. Sigion ogolił się. Nie miał jeszcze regularnego zarostu, jednak włoski zaczynały twardnieć i robiły się dokuczające. Ostatnie spojrzenie w zwierciadło. Młodzieniec spojrzał sobie w oczy, wziął pakunek ze stołu i ruszył na dół. Tam czekał już na niego Gretos.
- Gotów na twój ostatni test? – Sigion już zdążył przyzwyczaić się do jego uśmiechu, tym razem jednak był calkowicie poważny.
- Tak, mistrzu. – Głos stał się trochę grubszy. Podczas treningu przechodził mutację. Na jego szczęście Ann nie śmieszyło to jak zdażało mu się „piszczeć”. Chociaż czasami to komentowała, nigdy nie robiła tego złośliwie. Ona skończyłą trening trzy misiące wcześniej. Oboje obiecali sobie, że spotkają się kiedyś, w trakcie wędrówki. Sigion dosyć cięzko przeżył to rozstanie, jednak świadomośc tego, że od dziś będzie mógł w zasadzie spotkać ją każdego dnia dodawała mu otuchy. To było drugie rozstanie podczas jego treningu. Rok wcześniej umarł mistrz Halian. Jako, że Sigion już twedy trenował z własnej woli, Halian zdążył nauczyć go wszystkiego co umiał. Jego ciało spalono, a urnę z prochem postawiono w jaskini ognia. Do pogrzebu, Sigion nigdy wcześniej nie zauważył urn, które tam stały. Cieszył się, że mógł „odwiedzać” swojego mistrza codziennie podczas treningów.
- Chodźmy więc. – obaj wyszli z kuźni. Sigion wiedział, że dzisiejszego dnia wróci tam tylko raz. Wróci, żeby zabrać swoje rzeczy, które miał już spakowane.
Na placu zebrało się wielu ludzi. Zazwyczaj testy nie robiły aż takiej furrory. Sigion w ciągu swojego trenigu sam jednak kilkakrotnie obserwował wojowników opuszczających wioskę. Starał się podpatrzeć ich technikę, przewidywać ruchy i w zasadzie... Ciekaw był co czeka jego samego.
Przywódca wioski już na niego czekał. Miał ręcę splecione z tyłu, był ubrany w lekką płytową zbroję.
- Najpierw czeka cię sprawdzian walki. W zasadzie jestem pewien, że go zdasz. – mrugnął do chłopaka. – Jednak dzisiaj będziesz miał innego przeciwnika. Dzisiaj będziesz walczył ze mną. – Sigion nauczył się nie okazywać swoich emocji. Skinął głową. – Następnie pójdziemy w góry. Leży tam jeszcze śnieg. Tam będzie czekał cię traning związany z twoimi magicznymi umiejętnościami. Chodźmy.
Razem z grupą ludzi doszli na plac ćwiczeń. W zagrodzie, w której mieli walczyć na ziemi leżała najrozmaitsza broń. Niektóre z nich były wbite w ziemię. Każda z nich była „bezpieczna”. Projekt jego ojca został wprowadzony w życie, i poza mieczami również rozszerzony na inne bronie. Przywódca rozwiązał rzemyki przytrzymujące górną część jego zbroi. Odwiesił ją na balustradę i przeszedł przez nią. Sigion zrobił to samo.
- Żeby zaliczyć ten test musisz pokazać mi jak posługujesz się przynajmniej pięcioma rodzajami broni. Każdą z nich musisz mi zadać cios w nieosłonięte miejsce. Zrozumiałeś? – Sigion rozejrzał się wokół patrząc jakie bronie leżą dookoła i którą z nich najlepiej będzie mu zacząć.
- Tak jest.
- No to zaczynajmy! – przywódca podrzucił stopą miecz do swojej ręki i od razu ruszył do ataku. Sigion zrobił piruet wyciągając przy okazji topór z ziemi. Zrobił krótki zamach, aby nie odłaniać boku, przywódca jednak go zablokował i zaczął serię pchnięć. Chłopak odpychał je toporem na boki ciągle ustępująć pola. W pewnym momencie zauważył swoją szansę. Kiedy po raz kolejny odtrącił miecz na bok, kopnął przywódcę w dłoń wybijając mu miecz i atakując z półobrotu przyłożył mu miecz do szyi. Miał pierwszy punkt. Odrzucił topór, zrobił zrobił przewrót w tył i wziął obuch do ręki. Nie przepadał za tą bronią, gdyż nawet bezpieczna mogła narobić wielu szkód podczas treningu. Przywódca tym czasem podniósł ciężki młot bojowy. Sigion szybko przeanalizował sytuację. Był w złym położeniu, a i jego przeciwnik to zauważył. Chłopak zaczął kręcić kolczastą kulą na łańcuchu i czekał na ruch. Przywódca zaszarżował na młodzieńca, stawiając bardziej na ciężkość broni niż na jakąś subtelność w posługiwaniu się nią. Sigion nie mógł zasłonić się swoją bronią, więc ciągle odskakiwał i robił uniki ciałem. W pewnym momencie zauważył lukę w obronie przeciwnika. Obuch smagnął z olbrzymią prędkością w żebro i... zdziwienie. Obuch został zablokowany drzewcem młota a sam młot zmierzał w kierunku ramienia Sigiona. Brak szansy na unik. Sigion puścił obuch i błyskawicznie położył się na ziemię. Młot minimalnie przeleciał mu nad głową. Chłopak odturlał się i podniósł wielką buławę nabijaną kolcami. Przywódca uśmiechnął się.
- Tym razem nie udało ci się mnie trafić. – Sigion analizował postawę przeciwnika.
- Tylko dlatego, że za tobą stała moja matka... – Przywódca odwrócił się, a Sigion przyłożył mu buławą w ramię. Ten z kolei prawie zdążył zożyć się do bloku. Prawie. Puścił młot obolałą ręką, jednak nadal był na tyle silny, żeby trzymać go w jednej ręce. Zaczął używać impetu całego ciała, aby nadać mu prędkość, gdyż używając jednej ręki nie mógł atakowac nim tak szybko. Sigion znał tę technikę. Zwyczajnie odepchnął buławą młot i pchnął przywódcę w brzuch. Mimo, że w ten sposób nie zadalby zbyt wielkich obrażeń użył trochę więcej siły. Przywódca zgiał się w pół. Chłopak odrzucił buławę i czekał na kolejny ruch przeciwnika. Mężczyzna podniósł oskard. Tym razem Sigion uśmiechnął się. Podrzócił nogą drewnianą rękojeść obucha i tym razem on zaatakował. Wywijając młyńce kolczastą kulą nie dawał przeciwnikowi możliwości ataku. Ten, musiał całkowicie przejść do defensywy. Chłopak owinął łańcuch wokół ostrza oskardu i mocno pociągnął. Broń wyleciała mężczyźnie z ręki. Poleciał do przodu, aby złapać kolejną, ale w tej chwili Sigion uderzył go kolczastą kulą w plecy. Szybko odrzucił obuch i złapał dwa sztylety wbite w ziemię przy miejscu w którym stał. Przywódca podniósł ciężki dwuręczny miecz. Po raz kolejny miał przewagę.
- To było niezłe! Nie lubię oskardów...
- Tak jak ja obuchów. – obaj stali nieruchomo. Po chwili zaczęli się okrążać. Przywódca ruszył pierwszy. Zaatakował tnąc od góry. Sigion odskoćzył do tyłu, a wojownik, zamiast ciąć aż do ziemi zatrzymał miecz i z rozbiegu pchnął. Chłopak uchylił się, jednak ten ponownie zmienił kierunek ataku. Młodzieniec przypomniał sobie, że jego ojciec zrobił podobnie, kiedy walczyli podczas balu. Wtedy jednak miał miecz, który mógł to zablokować, a teraz miał jedynie dwa sztylety... I  dwa lata treningu Odchylił się tak mocno, że prawie dotknął łopatkami ziemi. Miecz przleciał mu nad oczami, a wtedy Sigion pchnął jednym ze sztyletów w brzuch przeciwnika. Ten przechylił jedynie rękojeść i jelcem wytrącił sztylet z dłoni chłopaka. Ten szybko wyprostował się i odsunął na bezpieczną odległość.
- Nieźle się wyginasz, Sigionie! – chłopak wzruszył ramionami.
- Kwestia treningu. – Przywódca ponownie ruszył na niego. Tym razem ciął celując w nogi. Sigion podskoczył i uderzył pięścią w twarzy przywódcy. Ten mając już impet nadany swojej broni, otrzymując dodatkowy nie utrzymał się na nogach. Kiedy padł na ziemię, Sigion wskoczył mu na plecy i podłożył nóż do gardła.
- To miał być test z użycia broni... – w głosie przywódcy brzmiał fałszywy wyrzut.
- Czasami pięści są twoją jedyną bronią.
- Czyli w zasadzie powinienem już ci zaliczyć ten test... – przywódca uśmiechnął się – Jednak podoba mi się ta zabawa. – podniósł z ziemi dwa jednoręczne miecze. Jeden z nich rzucił Sigionowi. – Łap! Ostatni raz.
- Tak jest. – Sigion złapał miecz. Obaj przyjęli gardy. Zaczęli krążyć. Przywódca opuścił miecz. Chłopak od razu ruszył do przodu atakując flankę. Wojownik zablokował to unosząc miecz ostrzem do dołu. Sigion skorzystał z impetu odbitego miecza, obrócił się i zaatakował z drugiej strony, gdzie również czekał go blok. Chłopak wywinął młynka i ciął od góry, gdzie tak jak przewidział czekał kolejny blok. Wykorzystując impet odskoczył, aby chwilę odpocząć. Tym razem on musiał się bronić. Uderzenie na flankę, na lewe ramię, od góry i dwa sztychy. Przywóca odskoczył więc on ciął na wysokości brzucha. Zrobił to w zasadzie tylko po to, żeby nadać sobie impetu. Kiedy był odwrócony plecami do przywódcy, ten wykonał sztych. W chwili gdy przeciwnik przyłożył mu miecz do pleców Sigion rpzyłożył swój miecz do jego szyi.
- Będziesz wielkim wojownikiem Sigionie. W zasadzie... już jesteś. – przywódca wioski wrócił pod balustradę, aby założyć swój pancerz. – Chyba powinienem znowu zacząć ćwiczyć... Ostatnio naprawdę miałem mało ruchu. – uśmiechnął się do chłopaka. – Zaliczyłeś pierwszy test. Pora na kolejny. – Przywódca, Sigion, Galad, Gretos i mniejszy już tłum udali się w góry.

***

W górach panowała zamieć. Chłopak czuł w niej odrobinę magii, jednak mógł jedynie domyślać się który z żywiołów mógł spowodować coś takiego. Sigion stał w kole utworzonym przez sześciu czarodziei, którzy go otaczali. Dwóch magów wody, ziemi i dwóch drwali. Młodzieniec nie dość, że musiał przyzwać moc ognia w tak skrajnych warunkach, gdzie wykrycie ciepła było niemal niemożliwe, to musiał jeszcze pokonać ich sześciu.
Pierwsi zaczęli magowie wody. Prawdopodobnie któryś z nich, lub inny mag wody wywoływał zamieć. Oni natomiast stworzyli skondensowane kule lodowatej wody w Sigiona. Miał jedynie chwilę, żeby się uchylić, chodź wiedział, że powinien zasłonić się podstawową tarczą. Oczyścił swój umysł i szukał źródeł ciepła. Było ich siedem... on i sześciu magów, jednak wiedział, że oni stoją za daleko, a gdyby pobrał ciepło ze swojego ciała mógłby poważnie na tym ucierpieć. Ciepło łatwo było odebrać, trudno jednak było rozgrzać żywe ciało ponownie. Sigion zaczął obserwować kłęby powietrza ulatujące z ust czarodziejów. Sam też je tworzył oddychając. Szybko to sprawdził. Różnica temperatur. Chuchnął w dłonie aby po chwili wypuścić z nich kule wręcz parującego ognia. Pobierał z nich ciepło, aby je powiększyć, dzięki czemu szybko uzyskały pokaźne rozmiary, jednak parzyły go w ręce. Jedną z kul skierował ku zaśniugiej stworzył ognistą tarczę. Tarcza zapewniała mu trochę ciepła, które mógł z niej pobierać do ataków, lub ewentualnej obrony. Śnieg w połączeniu z rozgrzanym ogniem zaczął syczeć i wszystko dookoła spowiła para. Sigion nie widział dalej niż na wyciągnięcie ręki, więc zaczął szybko i bezszelestnie się przemieszczać. Póki trwała zamieć on mógł utrzymywać oślepiającą parę, która zamaskowała go przed wzrokiem fizycznym jak i magicznym jego przeciwników. Sam jednak też miał probelm z ich zlokalizowaniem. Kiedy zobaczył, że mgła unosła się dostatecznie wysoko stworzył ognisty dysk i wskoczył na niego, aby wzbić się do góry. Mniej więcej pamiętał, gdzie stali magowie, więc posłał dwie szybkie ogniste kule w stronę magów natury. Był prawie pewien, że oni również się przemieszczali. Nie spodziewał się, że trafi jednego z nich. Pechowiec po prostu nie zdążył stworzyć tarczy, a do końca chciał odbić pocisk. Sigion przewidywał taką możliwośc, dlatego posłał szybkie kule. Ponownie zmienił swoją pozycję. Tym razem leciał nisko nad ziemią. Mgła utworzona z pary powoli zaczynała znikać i Sigion widział coraz dalej. Nagle tuż przed nim z mgły wyłoniła się skalna ściana. Chłopak szybko wzbił się w górę, jednak skały otczyły go z każdej strony i, ku jego przerażeniu zaczynały się zacieśniać. Sigion pobrał ciepło z tarczy i stworzył kolejną ciepną kulę. Skierował ją ku jednej ze skał. Czerpiąc ciepło z kuli wzmacniał ją i udało mu się stopić już część skały. W tej chwili skały przestały się zamykać, a ze szczeliń do środka zaczęła wlewać się woda. W połączeniu z prawie płynnym ogniem tworzyła kłęby pary, które zabierały Sigionowi powietrze. Sigion zrezygnował z topienia skały i postanowił zatamować jakoś szczeliny, jednak woda niebezpiecznie się podnosiła. Chciał przysunąć się do wypalonej części ściany, jednak jego kostki oplatał gruby korzeń. Chłopak przeanalizował swoje położenie, ponownie stworzył kulę cieplną i skierował ją w miejsce, gdzie nie stykała się z wodą. Pobieral z niej dużo więcej cepła niż powinien przez co płomień szybko nabrał olbrzymiej temperatury i od razu zaczął topić skałę. Woda w skalnym pomieszczeniu również zaczęła się podgrzewać. Sigionowi było strasznie duszno, jednak, żeby trochę ochłodzić otoczenie pobierał z niego ciepło i nadawał mocy swojemu płomieniowi. W pewnym momencie skalna ściana wybuchła. W chłopaka od razu zaczął lecieć grad wodnych kul, pnącza i odłamki skalne. Sigion zaraz po tym jak wydostał się ze sklanej pułapki korzystająć z temperatury jaką osiągnął jego płomień wyrzucił z siebie krąg ognia. Wykorzystał na to połowę z temperatury jaką osiągnął płomień, drugą połową wzmocnił swoją tarczę. Siła wybuchu kręgu ognia odrzuciła czarodziejów. Sigion w tym czasie posłał szybką kulę ognia czarodziejowi natury, który nie mógł się przed nia obronić.
Tymczasem Gretos razem z przywódcą wioski i Galadem przyglądali się zmaganiom czrodziejów.
- Twój syn nieźle sobie radzi. Wielu nie wychodziło z pułapki... – ojciec zrobił dumną minę.
- Na początek wybrał najsłabszych. Wiedział, że ich natura nie może równać się z jego ogniem. Zastanawiam się co będzie dalej...
Jeden z magów wody zaatakował go strumieniem wody, na co odpowiedział strumieniem ognia. W wyniku ponownie powstała para, jednak już nie tak silna. Jeden z magów ziemi cisnał w miejsce w którym stał Sigion olbrzymi głaz. Podmuch powietrza zwiał mgłę, Sigiona jednak nigdzie nie było. Magowie wody postawili tarcze, natomiast magowie ziemi zasłonili się skalnymi blokami. Nagle skalne bloki jednego z czarodziejów padły na ziemię, tak jak i czarodziej. Pod jego stopami widać było stopioną skałę, Sigiona jednak nadal nigdzie nie było. Za chwilę to samo stało się z drugim magiem ziemi, tym razem Sigion się pokazał. Stał tuż za nim, a jego dłoń spowijał ogień.
- Jak on to zrobił?! – Gretos był pełen podziwu. Galad uśmiechnął się.
- Spójrz w miejsce, gdzie stał na początku. Zarówno tam, jak i pod stopami magów ziemi jest stopiona skała. Po prostu zeposlił się z ogniem i przeniósł się tam... To magia wysokiego poziomu. Halian świetnie go wyszkolił... – ojciec odrobnię się zasmucił – Nauczył go też ognistej ręki. Mam nadzieję, że nie przesadził i pozbawił ich jedynie przytomności.... – przywódca uśmiechnął się.
- Bez obaw. Nadal wyczuwam ich ciepło.
Magowie wody stanęli po obu stronach chłopaka. W tej samej chwili skierowali strumień wody na Sigiona. Ten odskoczył do przodu, przez co strumienie uderzyły w siebie. Ku zdziwieniu Sigiona stworzył się z nich jeden większy i zaczął pędzić w jego kierunku. Chłopak stworzył ognistą kulę i cisnął nią w strumień, jednak sam nie miał dość siły, aby podołać połączonej mocy dwóch doświadczonych czarodziejów. Strumień uderzył go i odrzucił dosyć daleko do tyłu. Magowie zrobiłi wodne kule i cisnęli je ku Sigionowi. Tarcza, którą stworzył praktycznie całkowicie zabsorbowała atak czarodziejów, jednak nie miał już sił, aby odbić wodne kule. Zdążył jednak zobaczyć, że czarodzieje są równie zmęczenie. Postanowił nie odbijać kul. Cisnął ku każdemu czarodziejowi dwie szybkie kule. Nie zdążyli ich uniknąć, padli na ziemię. Następnie on padł po uderzeniu dwóch silnych wodnych kul.

***

- Sigion! Sigion! Ocknij się! – Galad klepał swojego syna po policzku. Innym magom pomagał Aquis, mag wody, medyk. Co prawda nie byli poważnie ranni, jednak każdy z nich miał jakieś mniejsze obrażenia i byli wycieńczeni.
- Udało mi się? – Sigion nadal słaby chciał się dowiedzieć o wynikach swojego testu.
- Jak najbardziej. – pochwalił przywódca wioski – Musisz odpocząć. Wykonałeś kawał dobrej roboty. – chłopak wstał, a ojciec założ jego rękę na swoją szyję.
- Jestem z ciebie dumny, synu. – widać było, że promieniał ze szczęścia. – Nie każdemu udaje się powalić wszystkich czarodziei. Wracajmy już do domu. Musisz odpocząć. – Sigion posłuchał ojca. Razem z nim powoli zaczął iśc w kierunku miasteczka. W tym czasie do przywódcy przybył posłaniec. Szybko coś mówił mu na ucho, a w miarę słuchania mina przywódcy robiła się coraz poważniejsza.
- Musze was opuścić. Trzymajcie się. Sprawy miasta wzywają. – I odszedł, jednak Sigion nie zwracal już na to uwagi. Myślami był już w domu, w którym się wychował...


https://scontent-arn2-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xaf1/v/t1.0-9/12366224_963531483722707_6375285450185723831_n.jpg?oh=cc08e9a6a1a9d6bb7f613cf50b9847d7&oe=571886AD

Offline

 

#69 2012-06-14 16:28:08

 Amras Helyänwe

Administrator

7892318
Skąd: Stamtąd
Zarejestrowany: 2010-07-24
Posty: 3484
Punktów :   -7 
.: Tu eşti dragostea vieţii mele.

Re: Historia Sigiona

No jeest ten ból, że Ann poszła sama w świat W takim wypadku ja osobiście złączyłbym ich jeszcze po drodze na krótki, lecz intensywny romans na trakcie, a potem ją uśmiercił / zrobił z niej kogoś złego ;p mam nadzieję, że Tobie to po głowie nie chodzi, na druga część przynajmniej.
Jakbyś chciał to pokazać komuśkolwiek już z branży, to wiesz - na mnie możesz liczyć w kwestii korekty, bo sporo błędów jest do poprawienia, których teraz sensu i tak nie ma wymieniać
Sam fragment na poprzednią modłę pisany - trochę sentymentów, dużo opisów walki, na koniec Sigion potrzebujący kogoś, kto go poskłada <Aquis> W zasadzie nie ma co tu komentować, bo musiałbym powtarzać słowa z poprzednich komentarzy, a Ciebie chyba to tak nie interesuje. Na Twoim miejscu zachęciłbym innych do skomentowania, przydałby się chyba inny punkt widzenia, bo może ja mam ten zły?

A jest rzecz, która mnie frapuje. Masz jakiś plan ułożony, jakieś zamysły, odnośnie fabuły? Czy wszystko na tzw. fristajlu? Możesz nie odpowiadać na pytanie ;p


-----------------------------------------------------------------------------------------------



http://oi62.tinypic.com/lzmtx.jpg

___

A ja? Czym ja jestem?
Kto krzyczy? Ptaki?
Kobieta w kożuszku i błękitnej sukni?
Róża z Nazairu?
Jak cicho!
Jak pusto. Jaka pustka!
We mnie..."
___

Offline

 

#70 2012-06-14 17:30:39

 Szifer

Użytkownik

9810473
Zarejestrowany: 2011-02-06
Posty: 5022
Punktów :   -5 

Re: Historia Sigiona

Mam pomysł na końcówkę, a tak to wszystko staram się do niej dopasowac po drodze i część wychodzi na freestyle'u Co do błędów mam dziwną wersję worda, ( po angielsku) która nie wyłapuje błędów Jak coś zauważę, to poprawię, jak nie to zostaje. Rozdział 10 jest w trakcie pisania. Trochę się tam dzieje nowych rzeczy, które powinny wyprowadzić Sigiona z wioski na stałe

Ps Resztę również zachęcam do lektury i komentwania Wiem, że Naciszonek się weźmie za czytanie w weekend


https://scontent-arn2-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xaf1/v/t1.0-9/12366224_963531483722707_6375285450185723831_n.jpg?oh=cc08e9a6a1a9d6bb7f613cf50b9847d7&oe=571886AD

Offline

 

#71 2012-06-14 18:19:55

 Szifer

Użytkownik

9810473
Zarejestrowany: 2011-02-06
Posty: 5022
Punktów :   -5 

Re: Historia Sigiona

10. Legenda.

    Sigion obudził się dopiero wieczorem. Był zmęczony. Budząc się usłyszał urywek rozmowy. W sieni było kilka osób.
- ...ilu nas jest? – to chyba był głos jego ojca.
- Około pięciuset, razem z mieszkańcami zdolnymi do walki. – to chyba był głos przywódcy.
- Ilu jest ich? – przez chiwilę panowała cisza.
- Około pięciu tysięcy cięzkiej jazdy, dziesięć tysięcy lekkiej i pięćdziesiąt tysięcy pieszych... – tego głosu Sigion nie rozpoznał.
- Cholera! – jego ojciec był mocno zdenerwowany – W jaki sposób uzbierali tak wielką armię!
- Musieli to organizować przez kilka lat. Chcą się nas pozbyć... – ponownie zapanowała cisza. Sigion wstał z łóżka. Nadal był ubrany, więc zszedł na dół do sieni. Było tam kilka osób. Przywódca miasta, Galad, Gretos i trzech innych wojowników, których Sigion nie znał. Wszyscy z wyjątkiem Gretosa mieli przywdziane płytowe zbroje. Każdy miał przypiętą do pasa broń. Na stole leżała mapa. Galad odwrócił się do syna zasłaniając stół.
- O! Widzę, że się obudziłeś. – próbował udawać rozluźnionego.
- Co się dzieje, ojcze? – chłopak spytał twardym tonem patrząc mu w oczy. Jego ojciec jeszcze przez chwilę się uśmiechał, jednak uśmiech spełzł mu z twarzy.
- Do miasta zbliża się jakaś armia. Nie wiemy jakie mają zamiary, jednak od wielu lat nie toczono na tych ziemiach wojen... Z okolicznymi królestwami mamy zawarte rozejmy. – Sigion szybko przeanalizował sytuację.
- Uważacie, że chcą nas najechać? – to było bardziej tweirdzenie niż pytanie. – Dlaczego? – Odpowiedział mu przywódca.
- Wiele lat temu jeden z królów Gaestred odciążył nas z części podatków za to, że byliśmy ostatnią placówką, która oparła się najazdowi nieprzyjaciół podczas wielkiej wojny. Wielu się to nei podobało, jednak nikt nie miał odpowiednio wielkiej armii, aby zmienić edykt króla. Jak już słyszałeś ta armia właśnie zmierza w kierunku naszej wioski. – Sigion nie mógł w to uwierzyć.
- Przecież jesteśmy małym miaseczkiem! Ile zlota rocznie krół byłby w stanie od nas wyciągnąć?! – Gretos spojrzał na swojego byłego ucznia.
- Obawiam się, że nie chodzi tylko o podatek. – Sigion zrobił pytającą minę – Mieszkamy na bardzo żyznych ziemiach. My nie wykorzystujemy nawet ósmej części tego, co te ziemie mogłyby nam przynieść. Poza tym, mobilizujemy się do walki wyłącznie, kiedy nasze królestwo jest atakowane. Stoimy na drodze w razie, gdyby nasz król chciał najechać na ziemie położone na południu. A na to właśnie wygląda. Ostatnimi czasy południowe królestwa strasznie osłabły wiedząc, że nie dopuścimy do niepotrzebnego rozlewu krwi na tych ziemiach.
- Jeśli chcą najechać tamte królestwa nie możemy ich po prostu przepuścić? – Sigion był wściekły. – Zaryzykujecie życie waszych rodzin z powodu dumy i tradycji ustanowionej przez waszych przodów z przed niewiadomo ilu lat?!
- Sigionie! – ojciec krzyknął na niego. – Zrobilibyśmy to, ale nie chodzi tylko o to!
- Oni nie zadowolą się przejściem przez nasze miasteczko... – przywódca wioski spojrzał na Sigiona. – Połowa armii, która tu jedzie, to rządna łupów i krwi horda najemników. Nie oszukujmy się. Jesteśmy bogaci. Na tyle bogaci, że moglibyśmy sfinansować polowę tej armii, w kampanii trwającej do dwóch lat. Zarówno król jak i najemnicy dobrze o tym wiedzą. Chcą zarówno skarbów naszej ziemi, jak i naszych własnych. – Sigion trochę ochłonął.
- Macie jakiś plan? – Gretos spojrzał na jego ojca i przywódcę.
- Na razie myslimy o obronie kobiet, dzieci i uczniów. Wysłaliśmy też posłańców po tych z nas, którzy mieszkają w większych miastach. Mamy jednak małe szanse, że ktoś z nich zdąży na czas. Posłańcy mają też zbierać tych, których znajdą po drodze. Wielu z nas wciąż jest w podróży. – Sigion zastanowił się.
- Na jakie wspracie możemy liczyć w najlepszym wypadku? – przywódca spojrzał na jednego z wojowników.
- Może nas być dwukrotnie więcej...
- ...a w najgorszym nie bedzie nikogo. – dokończył Galad.
- Możemy też zmobilizować uczniów, którzy ćwiczą dłużej niż półtora roku. – wszyscy spojrzeli na Gretosa.
- To jeszcze dzieci Gretosie... – Galad zaprotestował. – Sigionie. Spakój się. Opuścisz wioskę. – Chłopak spojrzał na ojca.
- Nie ma mowy! Skończyłem trening! Mogę walczyć! – Galad spojrzał z troską na syna. Następnie spojrzał na innych, jakby szukając pomocy.
- On ma rację, Galadzie. – wtrącił Gretos. – Widziałeś jak sobie radzi z bronią. Potrzebujemy każdego. To może być nasza ostatnia bitwa... – Galad spojrzał na syna.
- Jest jeszcze taki młody...
- Jest już dorosły. Niech sam zacznie sam decydować o tym, jak będzie wyglądało jego życie. – słowa wypowiedziane przez Gretosa jakby ugodziły ojca Sigiona.
- Chcę walczyć ojcze. W końcu i tak kiedyś musiałbym walczyć... – Galad jakby posmutniał. Przywódca zabrał głos.
- Przez te całe zamieszanie nawet nie spytałem jaką broń wybrałeś... – ojciec chłopaka podniósł głowę.
- Leży tam, pod ścianą. – wskazał ręką – Byłeś zmęczony, więc ja ją przyniosłem. Z drugiej strony sam jestem ciekaw... – Sigion podszedł do pakunku opartego o ścianę. Wziął go i położył na stole.
- To miecz. Był dla mnie najwygodniejszy i najdłużej z nim ćwiczyłem. – ojciec delikatnie się uśmiechnął.
- To przynajmniej dobry wybór. – pozostali też się delikatnie uśmichnęli. Sigion rozwiązał pakunek i rozwinął płótno. Oczom zebranych ukazała się rękojeść stylizowana na ogon jaszczura, owinięty ciemną brązową skórą. Jelec miał kształt usniesionych smoczych skrzydeł w kolorze złotym. Nad jelcem była precyzyjnie wykonana smocza głowa z otwartą ku górze paszczą. Paszcza wystawała poza drewnianą pochwę obicągniętą skórą w tym samym odcieniu co rekojeść. Pochwa miała metalowe zakończenia na czubku i w miejscu zetknięcia z jelcem, a właściwie z paszczą. Miała też praktycznie zamocowania, dzięki czemu mogła być przyczepiona zarówno do pasa przy boku jak i na plecach. Sigion wyjął z niej miecz. Smukłe ostrze wychodziło z otwartej paszczy smoka. Na płazie wyrzeźbiony był płomień, który kończył się na sztychu miecza. W blaksu świec płomień wydawał się błyszczeć na niebieskawo. Wszyscy zebrani byli zapatrzeni w te arcydzieło sztuki kowalskiej.
- Jak on... – Galad wyglądał jakby oczy zaraz miały mu wypaść z oczodołów.
- Nie wiedziałem co mam w kuźni... – Gretos miał w głosie odrobinę lęku.
- Sam go wykonałeś? – Przywódca wioski szybko opanował się i jako jedyny sklecił jakąkolwiek sensowną wypowiedź.
- Tak, panie.
- O Kurwa! – jeden z wojowników nie zdołał się powstrzymać. Wszyscy na niego spojrzeli. – Przepraszam... Ale czy to to o czym myślę?
- Kilka szczegółów się nie zgadza... – przywódca miasta bacznie oglądał broń. Spojrzał na Sigiona. – Daj już sobie spokój z tym „panie”. Jesteś dorosły. Nazywam się Dargh... – nadal oglądał broń – Dlacego nadałeś jej taki... kształt? – Sigion był zdziwiony ich zachowaniem, ale odpowiedział zgodnie z prawdą.
- Wiele razy, podczas mojego treningu śniła mi się ta broń...
- CO?! – powiedzieli prawie jednocześnie. Ponownie Dargh jako pierwszy się opanował.
- Dokładnie taka broń ci się śniła? – Sigion pokręcił głową.
- Nie. Tamta tutaj – pokazał na głowę smoka – zamiast oczu miała rubiny, a na klindze miała wyryte jakieś runy, jednak nie potrafiłem ich skopiować. Z rana pamiętałem tylko ogólny zarys miecza.
- Dlaczego mi nic o tym nie mówiłeś?! – Gretos zdawał się zły, chłopak jednak wiedział, że jego mistrz nie cierpi niespodzianek.
- To był tylko sen. Uznałem, że to nie było nic ważengo, mistrzu...
- Możesz dać sobie spokój z „mistrzem”, Sigionie. Jak już mówił Dargh jesteś teraz dorosły i równy nam.
- Więc mist.... Gretosie. Jakie znaczenie miał mój sen? – wszyscy zebrani spojrzeli na siebie. Głos zabrał Dargh.
- Jest taka stara legenda...
- To samo mówił mi ten elf!
- Był tu elf?! – Gretos ponownie nie wytrzymał.
- Noo... Śnił mi się. – Gretos odrobinę się uspokoił. Nadal jednak był jak na szpilkach.
- Mówił ci coś? – przywódca ciągle był opanowany. Pewnie dlatego mieszkańcy miasta go wybrali.
- W zasadzie nic konkretnego. Mówił jedynie, że z mieczem, który widze związana jest legenda. Mówił też coś o wyborach, które będę musiał podjąć. Zawsze pod koniec snu kazał mi wracać do treningu. – Dargh słuchał uważnie, tak jak i reszta obecnych osób.
- Doobrze... Czy powiedział ci jak się nazywa, lub jak nazywa się ten miecz? – Sigion zaprzeczył ruchem głowy.
- Powiedział, że nie powie mi tego bo i tak nie zapamiętam. – przywódca zastanowił się.
- Według legendy sen o mieczu będzie nawiedzał dwie osoby na kontynencie. On sam ma potężną moc, której można użyć w odbrej, lub złej sprawie. Aby go odnaleźć trzeba pokonać strażnika, jednak nikt nie wie kim on jest. Podobno przybiera formę, której nie będziesz się spodziewał.
- Rozumiem... Czyli nie jestem jedyną osobą, która mogła mieć ten sen. – Dargh pokręcił głową.
- Nie. Jednak legenda mówi, że będziecie rywalami w rozgrywce o władzę, jaką daje miecz. Jeden z was będzie uosobieniem dobra, drugi zła. Jednak nie urodzicie się po konkretnej stronie. To kim będziecie zależeć będzie od waszych wyborów.
- Nigdy nie stanę się zły! – Sigion szybko zaprzeczył.
- Spokojnie. – Galad go uspokoił – To tylko legenda. Zarówno ty, jak i ten drugi możecie wybrać kim będziecie. Równie dobrze obaj możecie być dobzi. Jednak pamiętaj o jednej rzeczy... – ojciec przybrał bardzo poważny ton – Jeśli znajdziesz ten miecz, staraj się z niego nie korzystać. Podobno ma taką moc, że potrafi nagiąć właściciela do wykonywania swojej woli. To nie jest skarb. To przekleństwo.
- Dobrze ojcze... Zaraz! Z tym mieczem mógłbym zniszczyć zagrażającą nam armię i...
- NIE! – Gretos zabrał głos. Dargh położył mu rękę na ramieniu.
- Odnalezienie miecza może zająć ci dużo czasu, jednak sam nie powinieneś go nigdy szukać. Są księgi w których zapisane są proroctwa dotyczące pryszłości. Nie pozwól jednak, żeby to co zapisane kierowało twoimi wyborami... Masz wolną wolę i swój rozum i właśnie tym powinieneś się kierować.
- Dobrze. Mam tylko jedną prośbę... – Dargh uniósł pytająco brew. – Nie skończyliśmy mojego testu. Powiedzieliście, że zaliczyłem obie próby... Czy teraz możecie nadać mi oficjalny status wojownika? – Sigion obrócił miecz i wyciągnął rękojęść w kierunku Dargha. Ten spojrzał na jego ojca i mistrza i usmiechnął się.
- Oczywiście. Uklęknij. – Sigion zrobił co mu kazano, a przywódca skinął na Galada i Gretosa – Podejdźcie tu. Połóżcie mu dłonie na ramionach. – Ojciec podszedł od prawej strony do Sigiona i położył mu lewą dłoń na ramię. To samo z drugiej strony i prawą ręką zrobił kowal. Dargh położył płaz mieza na czubko głowy Sigiona.
- Sigionie, synu Galada, mieszkańcu Lastvill. Od teraz jesteś wojownikiem. Od teraz możesz kierować się własnymi regułami. Wybieraj je pamiętając o twoim sercu, rozumie, oraz o tym, czego do tej pory się nauczyłeś. Przynieś chwałę swojej rodzinie i naszemu miastu. – Sigion wstał i odebrał miecz od Dargha. Ojciec i mistrz zabrali swoje dłonie z jego ramion. Młodzieniec schował miecz do pochwy i przytroczył ją do pasa. Od teraz był prawdziwie dorosły.


https://scontent-arn2-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xaf1/v/t1.0-9/12366224_963531483722707_6375285450185723831_n.jpg?oh=cc08e9a6a1a9d6bb7f613cf50b9847d7&oe=571886AD

Offline

 

#72 2012-06-21 18:29:29

 Amras Helyänwe

Administrator

7892318
Skąd: Stamtąd
Zarejestrowany: 2010-07-24
Posty: 3484
Punktów :   -7 
.: Tu eşti dragostea vieţii mele.

Re: Historia Sigiona

Tym razem krócej widzę niż poprzednio
No coś zaczyna się dziać, to zdecydowanie in plus. No i coś się z tym snem wyjasniło. I, kurwa, co tu więcej można napisać? xD Wstaw nowy rozdział ;p


-----------------------------------------------------------------------------------------------



http://oi62.tinypic.com/lzmtx.jpg

___

A ja? Czym ja jestem?
Kto krzyczy? Ptaki?
Kobieta w kożuszku i błękitnej sukni?
Róża z Nazairu?
Jak cicho!
Jak pusto. Jaka pustka!
We mnie..."
___

Offline

 

#73 2012-06-24 21:57:19

 Szifer

Użytkownik

9810473
Zarejestrowany: 2011-02-06
Posty: 5022
Punktów :   -5 

Re: Historia Sigiona

Jest w trakcie pisania Ostatnio męczyłęm nowy tom "Miecza Prawdy" to się trochę opóźniam, ale napiszę


https://scontent-arn2-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xaf1/v/t1.0-9/12366224_963531483722707_6375285450185723831_n.jpg?oh=cc08e9a6a1a9d6bb7f613cf50b9847d7&oe=571886AD

Offline

 

#74 2012-06-25 14:36:56

 Amras Helyänwe

Administrator

7892318
Skąd: Stamtąd
Zarejestrowany: 2010-07-24
Posty: 3484
Punktów :   -7 
.: Tu eşti dragostea vieţii mele.

Re: Historia Sigiona

No to czekam i ściskam kciuki za arcydzieło


-----------------------------------------------------------------------------------------------



http://oi62.tinypic.com/lzmtx.jpg

___

A ja? Czym ja jestem?
Kto krzyczy? Ptaki?
Kobieta w kożuszku i błękitnej sukni?
Róża z Nazairu?
Jak cicho!
Jak pusto. Jaka pustka!
We mnie..."
___

Offline

 

#75 2012-09-24 21:32:30

 Szifer

Użytkownik

9810473
Zarejestrowany: 2011-02-06
Posty: 5022
Punktów :   -5 

Re: Historia Sigiona

Dziś kontynuowałem pisanie. Niby nie dużo, ale zawsze coś. Myślę, że ta część powoli zbliża się do końca, ale zakończę ją w sposób, który będzie można kontynuować. Ewentualnie będę wstawiał poprawki i wstawię ostateczną wersje, a na razie jak do tej pory, rozdziałami


https://scontent-arn2-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xaf1/v/t1.0-9/12366224_963531483722707_6375285450185723831_n.jpg?oh=cc08e9a6a1a9d6bb7f613cf50b9847d7&oe=571886AD

Offline

 
Ikony

Nowe posty

Brak nowych postów
Tematy przyklejone
Tematy zamknięte

Rangi
Administratorzy
Moderatorzy
Zasłużeni
Użytkownicy

______________________________________________________________________________________________ ______________________________________________________________________________________________ ______________________________________________________________________________________________


______________________________________________________________________________________________ ______________________________________________________________________________________________ ______________________________________________________________________________________________ _______________________________________ ========================================================================

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi